Państwowa Komisja Wyborcza poinformowała, że w skali kraju frekwencja w II turze wyborów samorządowych wyniosła 44,06 proc. To dane ze 100 proc. obwodów. Już wczoraj na niską frekwencję narzekał premier Donald Tusk, publikując alarmując wpis, w którym wyraził swoje obawy związane ze zbliżającymi się wyborami europejskimi.
- „Albo silna, bezpieczna Polska w zjednoczonej Europie albo samotny i pogrążony w chaosie kraj wystawiony na rosyjskie prowokacje i dywersję - o tym będą wybory europejskie. Nie stać nas na niską frekwencję. Taka lekcja z dzisiejszych wyborów”
- napisał na X.com.
Do sprawy odniósł się dziś rano na antenie RMF FM szef gabinetu prezydenta Marcin Mastalerek, w którego ocenie o tym, że tak mało Polaków poszło do wyborów, przesądził „sposób sprawowania władzy przez Donalda Tuska”.
- „Wszyscy wygrali, bo każdy ogłasza zwycięstwo natomiast przegrała demokracja, bo frekwencja jest niestety niższa, ludzie nie zaangażowali się w te wybory i szkoda”
- podkreślił minister.
- „Myślę, że wystarczy spojrzeć na dane historyczne i zobaczyć, że zawsze, kiedy rządzi Donald Tusk i PO, to frekwencja jest niższa”
- dodał.
💬 @MMastalerek w Porannej #RozmowaRMF: Wystarczy spojrzeć na dane historyczne. Zawsze kiedy rządzi Donald Tusk i PO to frekwencja jest niższa.
— RozmowaRMF (@Rozmowa_RMF) April 22, 2024