Luiza Dołęgowska, Fronda.pl: Czego dotyczyły wczorajsze obrady kolegium IPN i czy będą podjęte szybkie działania związane z odtajenieniem Zbioru Zastrzeżonego, czy nastąpi  upublicznienie nieujawnionych dotychczas  akt  służb bezpieczeństwa oraz tajnych współpracowników tych służb?

Cezary Gmyz, dziennikarz śledczy, publicysta  ,,Do Rzeczy'' , korespondent TVP: Kolegium Instytutu Pamięci Narodowej z udziałem szefów służb specjalnych oraz ministra koordynatora miało bardzo ważne zadanie: określić przyszłość Zbioru Zastrzeżonego, który to zbiór formalnie przestał istnieć w związku z wejściem w życie nowej ustawy. Natomiast rozwiązania prawne, które musi teraz kolegium w porozumieniu z szefami służb i ministrem koordynatorem,  oraz szefem MON-u i ministrem spraw wewnętrznych wypracować, wcale nie są łatwe. Komentowałem wczoraj posiedzenie kolegium IPN-u na Twittterze i pojawiło się takie fałszywe wrażenie, jakobym  utrzymywał, że np. szef ABW pan Piotr Pogonowski czy jego zastępca Norbert Loba są obrońcami SB-ków. Więc to jest mylne wrażenie, bo panowie Pogonowski i Loba są szczerymi antykomunistami i z całą pewnością nie chcą chronić interesów dawniejszej SB-cji. Natomiast istnieje dość potężny spór między ludźmi, którzy chcieliby to czytać a ludźmi, którzy są z mocy prawa zobowiązani do chronienia informacji niejawnej.

Ja,  jako dziennikarz, chciałbym oczywiście przeczytać jak najwięcej dokumentów z tego zbioru, natomiast nie dziwię sie ostrożności szefów niektórych służb , którzy strzegą swoich zasobów, czyli  tzw. zasobów operacyjnych. Jestem głęboko przekonany, że można dojść do konsensusu, nie narażając na szwank interesu i bezpieczeństwa Państwa, szeroko udostępnić dokumenty ze Zbioru Zastrzeżonego, również i te dokumenty, za których jawność bądź niejawność  odpowiada szef ABW, czyli Piotr Pogonowski. Jestem przekonany, że po posiedzeniu kolegium IPN,  szef ABW dostanie do zbioru jawnego znacznie większą ilość dokumentów niż miał do tej pory, z których dowiemy się sporo o tym, co się dzieje w Zbiorze Zastrzeżonym.

Kolegium IPN-u podjęło dzisiaj bardzo ważną decyzję o wrzuceniu ,,do sieci'' całości katalogu IPN-u, ale proszę nie mylić tego z Zasobem. To, co jest dostępne dla dziennikarzy i naukowców będzie dostępne dla wszystkich w internecie, i to jest decyzja absolutnie przełomowa.

Liczę też, że decyzja, która wynika z ustawy, która weszła w życie już w 2012 roku - już wtedy  ten katalog powinien był być udostępniany przez internet - natomiast z 40 milionów rekordów do tej pory zostało umieszczonych w internecie zaledwie 2 miliony, czyli bardzo niewielka część tego, czym IPN dysponuje. W udostępnionym dotychczas zbiorze nie ma prawie w ogóle akt agenturalnych, akt osobowych i mam nadzieję, że IPN szybko, jeszcze w tym roku doprowadzi do wrzucenia tego katalogu do internetu,  bo to będzie miało znaczenie jeszcze większe, niż swojego czasu miała ,,Lista Wildsteina''. 

F: Czy opublikowanie część Zbioru Zastrzeżonego wywoła jakieś ,,trzęsienie ziemi '' w polskiej polityce, w Kościele, w środowiskach artystycznych i naukowych?

Cezary Gmyz: Przede wszystkim opublikowanie wywoła ,,trzęsienie ziemi'' wśród zwykłych Polaków dlatego, że każdy będzie mógł sprawdzić, czy przez przypadek sąsiad, pracownik czy współpracownik nie był zarejestrowany przez tajne służby PRL w charakterze źródła, bo w momencie, w którym się pojawią rekordy dotyczące zapisów osobowych, to będzie łatwe do sprawdzenia.

Natomiast jest jeszcze jedna rzecz, przed którą stają władze IPN - zarówno jego prezes jak i kolegium IPN, chodzi mianowicie o udostępnienie tzw. pomocy ewidencyjnych, czyli kartotek i dzienników rejestracyjnych, bo to jest tak naprawdę spis treści do akt SB-ckich. Spis treści, który jest dzisiaj udostępniany tylko częściowo, oraz również takie zasoby jak EPI czy ZSKO - czyli Zintegrowany System Kartotek Operacyjnych. Są oddzielne ewidencje Departamentu Pierwszego, EZOP - czyli Ewidencja Zasobów Operacyjnych czy baza Kadra czyli funkcjonariuszy - to są rzeczy, które w dużej mierze mogą zmienić nasze postrzeganie historii, bo możemy się dowiedzieć o tej agenturze, która najprawdopodobniej była agenturą, a której teczki zostały zniszczone. To  jest absolutnie  rzecz bazowa do prowadzenia zarówno dalszych badań naukowych jak i prac dziennikarskich.

F:  Wydawałoby się,  że dotychczas w IPN-ie mogliśmy już sprawdzić przez internet całkiem sporo akt. Czy teraz dowiemy się  tajemnic, o których nawet nam się ,,nie śniło''?

Cezary Gmyz: Na pewno, bo jeśli teraz mamy wybiórczo tylko opublikowaną kartotekę Departamentu IV, dotyczącą w dużej mierze agentury działającej w kościołach i związkach wyznaniowych, bo nie dotyczy tylko Kościoła Katolickiego, ale również mniejszości wyznaniowych - i tą kartoteką jako całością nie dysponujemy, jeżeli nie dysponujemy większością kartoteki Departamentu I, jeżeli w Zbiorze Zastrzeżonym nadal zawarte są dokumenty dotyczące operacji wyprowadzenia gigantycznych pieniędzy z Funduszu Operacyjnego Departamentu I, które posłużyły do zakładania mediów w III RP - to są absolutnie rzeczy, które mogą być przełomowe.

F: W  takim razie wielu z tych, którzy mają tam swoje akta przestanie spać spokojnie. Kiedy jednak realnie można spodziewać się , że te dokumenty znajdą się w internecie?

Cezary Gmyz: Kartoteki papierowe to olbrzymia ilość materiału i wymagają one przede wszystkim zeskanowania. To, co jest w wersji elektronicznej, czyli ZSKO - Zintegrowany System Kartotek Operacyjnych - to jest do ,,wrzucenia'' powiedziałbym, od ręki, i to powinno być wrzucone czym prędzej, a pozostałe materiały, które są w formie papierowej - mam nadzieję, że uda się je najdalej w pół roku zeskanować i wrzucić również do Zasobu. Być może IPN podejmie decyzję, żeby umieścić je w sieci. Ja się opowiadam za tym, a tak też stanowi ustawa, żeby to umieścić w internecie.

F: Część akt jednak zostanie nadal niejawna, czy np. ze względu na szczególne bezpieczeństwo Państwa?

Cezary Gmyz:  tak, chociaż ja, będąc gorącym przeciwnikiem utrzymywania akt Zbioru Zastrzeżonego jednak uważam, ze mogą istnieć w dawniejszym Zasobie Zastrzeżonym dokumenty mogące mieć wpływ na bezpieczeństwo Państwa dzisiaj.  Mogą to być na przykład dane dotyczące kryptografii, czyli sposobu, w jaki się porozumiewają nasze służby np.  z agenturą za granicą; to mogą być dane dotyczące np. położenia schronów przeciwatomowych, zastrzeżonych na wypadek wojny dla najwyższych władz Polski. To mogą być również dokumenty - choć tych będzie już niewiele - dotyczące czynnej wciąż agentury za granicą, agentury pozyskanej jeszcze za PRL-u, której  pozostałości mogą jeszcze pracować za granicą. Narażanie teraz tych ludzi, którzy działają już dla wolnego państwa polskiego też traktowałbym bardzo ostrożnie. Myślę, że 95-98% tego zasobu powinno być jak najbardziej jawne.

Dziękuję za rozmowę