Nowelizacja ustawy o stopniach naukowych i tytule naukowym oraz o stopniach i tytule w zakresie sztuki przegłosowana ostatnio przez Sejm zawiera regulacje umożliwiające skrócenie do minimum ścieżki kariery naukowej. Na mocy przyjętych rozwiązań, tytuł doktora będzie mógł otrzymać 25-letni człowiek nie posiadający wcześniej tytułu magistra (!). Doktorem habilitowanym będzie można zostać na mocy decyzji rektora.
Ustawa przyjęta przez Sejm dotycząca szkolnictwa wyższego oprócz wprowadzenia odpłatności za studia oraz zwiększenia władzy rektora nad pracownikami naukowymi jego szkoły, o czym pisały media, prowadzi również do demontażu systemu tytułów naukowych. Wejście w życie tej ustawy może doprowadzić do deprecjacji nauki. Regulacje powołują bowiem do życia „Diamentowy grant”, który będzie dostępny dla studentów ze stopniem licencjata. Ma to być propozycja dla najbardziej uzdolnionych młodych ludzi. Dzięki niej, po trzech latach studiów będą oni mogli rozpocząć prowadzenie własnych badań naukowych i projektów.
Projekt realizowany w ramach „Diamentowego grantu” może zastąpić nie tylko pracę magisterską, ale również doktorską. - W szczególnych przypadkach, uzasadnionych najwyższą jakością osiągnięć naukowych, stopień doktora można nadać osobie, która posiada co najmniej tytuł zawodowy licencjata, inżyniera lub równorzędny i uzyskała „Diamentowy Grant” w ramach programu ustanowionego przez ministra właściwego do spraw nauki – głosi nowelizacja ustawy, przegłosowana przez posłów. Warunkiem otrzymania tytułu doktorskiego, będzie zdanie egzaminów doktorskich w zakresie określonym przez radę jednostki organizacyjnej, przedstawienie i obrona rozprawy doktorskiej oraz zdanie egzaminu z nowożytnego języka obcego.
Zmianom zostały poddane również wymogi stawiane przed doktorantami. Tytuł doktora będzie mogła otrzymać osoba na podstawie np. serii artykułów naukowych wydawanych w pismach specjalistycznych. - Rozprawa doktorska może mieć formę maszynopisu książki, książki wydanej lub spójnego tematycznie zbioru rozdziałów w książkach wydanych, spójnego tematycznie zbioru artykułów opublikowanych lub przyjętych do druku w czasopismach naukowych, określonych przez ministra właściwego do spraw nauki na podstawie przepisów dotyczących finansowania nauki, jeżeli odpowiada warunkom określonym w ust. 1. - stanowi nowelizacja. Rozprawa może także być częścią większego projektu, np. „samodzielną i wyodrębnioną częścią pracy zbiorowej, jeżeli wykazuje ona indywidualny wkład kandydata przy opracowywaniu koncepcji, wykonywaniu części eksperymentalnej, opracowaniu i interpretacji wyników tej pracy, odpowiadający warunkom określonym w ust. 1.”
Warunki z ust. 1 mówią, że „rozprawa doktorska powinna stanowić oryginalne rozwiązanie problemu naukowego lub oryginalne dokonanie artystyczne oraz wykazywać ogólną wiedzę teoretyczną kandydata w danej dyscyplinie naukowej lub artystycznej oraz umiejętność samodzielnego prowadzenia pracy naukowej lub artystycznej”.
Skrócenie ścieżki kariery dla osób po „Diamentowym grancie” krytykuje poseł PiS, doktor historii Zbigniew Girzyński. - Uważam, że kompletnym nieporozumieniem jest dopuszczanie do doktoratu ludzi bez magisterium. To mi – jako pracownikowi nauki - się w głowie nie mieści – tłumaczy portalowi Fronda.pl.
Nowelizacja umożliwia jednak nie tylko szybsze i łatwiejsze uzyskanie tytułu doktora. Czyni podobnie w kwestii tytułu doktora habilitowanego. Od tej pory, aby otrzymać habilitację, nie trzeba będzie koniecznie pisać oddzielnej pracy naukowej. - Osoby, które uzyskały stopień doktora w Rzeczypospolitej Polskiej lub za granicą i podczas pracy w innym państwie przez co najmniej pięć lat kierowały samodzielnie zespołami badawczymi oraz posiadają znaczący dorobek i osiągnięcia naukowe, zatrudnione w szkole wyższej na stanowisku profesora nadzwyczajnego lub profesora wizytującego, nabywają uprawnienia równoważne uprawnieniom wynikającym z posiadania stopnia doktora habilitowanego na podstawie decyzji rektora. O swojej decyzji rektor zawiadamia Centralną Komisję – głosi ustawa.
- Cała ta ustawa jest wielkim nieporozumieniem. Za czasów Jerzego Buzka, w ramach reformy edukacji, wprowadzono gimnazja, które doprowadziły do dramatycznego pogorszenia się poziomu edukacji. Obecna ustawa te same kłopoty wprowadzi na poziom uniwersytecki – zaznacza Girzyński w rozmowie z portalem Fronda.pl.
Zmiana zasad przyznawania tytułów naukowych jest kolejną – po wprowadzeniu systemu bolońskiego – zmianą w sposobie organizowania studiów. Wprowadzenie systemu 3+2 i obowiązkowych licencjatów doprowadziło do dramatycznego zmniejszenia liczby godzin na studiach oraz do obniżenia poziomu kształcenia. Ratunkiem miały być studia magisterskie, które miały wyrównywać poziom wykształcenia studentów. Tymczasem, dzięki obecnej ustawie niewykształceni studenci - zaledwie po trzech latach studiów - będą mogli rozpoczynać pracę nad swoim doktoratem. Czy czeka nas zalew niewykształconych młodych doktorów, którzy będą podbijać statystyki, deprecjonując polską naukę?
Stanisław Żaryn
Treść nowelizacji dostępna jest na stronach Sejmu RP.