Lekarze protestują... Pracy powyżej 48 godzin odmówiło 150 lekarzy tylko w Instytucie Centrum Zdrowia Matki Polki. W Szpitalu Dziecięcym w Krakowie-Prokocimiu noworodki z wadami serca odsyłane są na Śląsk. Wiadomo - jakoś trzeba w rząd uderzyć. A skoro nic innego nie działa...


Podobna trudna sytuacja panuje w wielu szpitalach. Rezydenci mówią ,,dość''. W szpitalu we Wrocławiu przy ul. Koszarowej pracy powyżej 48 godzin tygodniowo odmówiło 16 rezydentów. Według ,,Wyborczej'' w całym rakju aż 3000 lekarzy, zarówno rezydentów jak i specjalistów, wypowiedziało lub nie podpisało klauzuli opt-out, która oznacza wyrażenie zgody na pracę powyżej 48 godzin tygodniowo.


Służba zdrowia będzie mieć kłopoty... lub inaczej, kłopoty będą mieć pacjenci. Przykładem wspomniany szpital w Krakowie, gdzie na 33 anestezjologów klauzulę wypowiedziało aż 26. W praktyce oznacza to, że operacje odbywają się tylko wtedy, gdy zagrożone jest życie dziecka, a planowane zabiegi są przesuwane. Na Śląsk odesłano niedawno dwoje noworodków urodzonych z wadami serca. Bo, jak tłumaczy szpital, dzieci nie wymagały natychmiastowej operacji.


Minister zdrowia Konstanty Radziwiłł jest załamany istniejącą sytuacją. ,,Wręcz szokujące jest, że ani organizatorzy akcji, ani Pan, powagą samorządu lekarskiego, nie wspominają o konieczności zapewnienia bezpieczeństwa pacjentom znajdującym się w stanach nagłych, które bezpośrednio zagrażają ich życiu. Smuci, że ani organizatorzy protestu, ani Pan nie dostrzegają konieczności zapewnienia ochrony przed protestem niektórym, szczególnym grupom pacjentów'' - napisał w liście do Prezesa Naczelnej Izby Lekarskiej.


Czy to tylko oddolone lekarskie protesty? A może ktoś, kto bardzo nie lubi rządu PiS, kryje się gdzieś w cieniu i zachęca młodych lekarzy, by protestowali dalej - bez względu na wszystko?

mod/wyborcza, fronda.pl