Polska zawsze była krajem mogącym szczycić się wyjątkową tolerancją. Tak było zarówno w kontekście tolerancji religijnej, jak też tolerancji mniejszości seksualnych. Razem z wejściem Kodeksu karnego w 1932 roku w Polsce wyeliminowano penalizację czynów homoseksualnych. To ciekawe, że pouczać Polskę ws. tolerancji chcą państwa mające z tolerancją znacznie większe problemy. Oto na przykład pod listem w obronie LGBT podpisał się ambasador Indii, gdzie jeszcze dwa lata temu homoseksualistów zamykano w więzieniach nawet na 10 lat.

Głośnym echem rozchodzi się w Polsce opublikowany wczoraj na stronie amerykańskiej ambasady list w obronie społeczności LGBT w Polsce. Ambasadorzy 50 państw wyrażają „poparcie dla starań o uświadamianie opinii publicznej w kwestii problemów, jakie dotykają społeczność gejów, lesbijek, osób biseksualnych, transpłciowych i interpłciowych (LGBTI) oraz innych mniejszości w Polsce stojących przed podobnymi wyzwaniami”.

Ciekawym jest, że pod listem podpisał się m.in. ambasador Indii. W jego kraju jeszcze dwa lata temu homoseksualizm był zagrożony karą pozbawienia wolności do 10 lat.

„Kto bez przymusu odbywa stosunek płciowy wbrew prawom natury z mężczyzną, kobietą, czy zwierzęciem, podlega karze pozbawienia wolności do lat 10 i nałożona zostaje grzywna” – czytamy w kodeksie zniesionym w Indiach 6 sierpnia 2018 roku, po 150 latach obowiązywania.

Pod listem podpisał się również ambasador Wielkiej Brytanii. To jego rodacy z kolei w czasach kolonialnych powyższe prawo w Indiach wprowadzili.

kak/PAP, niezależna.pl