Minister edukacji dopuszcza możliwość zmian w kontrowersyjnej reformie oświaty. W przyszłym roku szkolnym 2012/2013 do szkoły poszłyby dzieci urodzone w 2005 roku i sześciolatki, jednak tylko te urodzone przed końcem sierpnia 2006 roku. 


Rodzice dzieci urodzonych od września 2006 roku mieliby wybór czy maluch ma już rozpoczynać naukę. Z kolei w roku szkolnym 2013/2014 obowiązek szkolny miałby objąć już wszystkie sześciolatki urodzone w roku 2007 oraz te urodzone od września 2006 roku. 

W czwartek w Sejmie odbyło się pierwsze czytanie projektu ustawy, która cofałaby zmiany wprowadzone przez minister Hall. -  
Szkoła to survival dla dzieci - przekonywała Karolina Elbanowska, liderka akcji "Ratuj maluchy". I wymieniała: - przeładowane klasy, lekcje na dwie zmiany, WF na korytarzach, brak placów zabaw. Zna to z setek listów od rodziców, które trafiają do stowarzyszenia. Na galeriach sejmowych pojawili się również aktorzy Marcin Bosak, tata trzylatka, i Marcin Dorociński, tata trzy - i pięciolatków.

 

-  To rodzic powinien zdecydować, czy dziecko jest gotowe na pójście do szkoły. Przecież nie chodzi o to, żeby sześciolatka wystraszyć i zrazić do nauki - mówił Dorociński.

Minister edukacji ma już dane z ponad 2,2 tys. gmin. Okazało się, że do pierwszych klas poszło ok. 23,6 proc. sześciolatków w kraju. Ale w 96 gminach ani jeden. Najchętniej do szkół posyłali dzieci rodzice z dużych miast. Hall dalej jest przekonana, że sześciolatek powinien iść do szkoły, ale tym razem podkreśla, że tylko w dobrych warunkach. Wciąż są jednak gminy, które nie zrobiły nic, by przygotować szkoły dla maluchów.

eMBe/Se.pl/Emetro.pl