Dzisiaj mija 76 rocznica wybuchu powstania w Getcie Warszawskim. 19 kwietnia 1943 r., bojownicy z Żydowskiego Związku Wojskowego i Żydowskiej Organizacji Bojowej stawili zbrojny opór oddziałom niemieckim, które przystąpiły do likwidacji warszawskiego getta.

– Są takie piękne słowa: godność, człowieczeństwo. Tego broniliśmy - w taki sposób mówił o podjętej wtedy walce Marek Edelman, jeden z przywódców powstania.

„Powstanie nie było porywem walczących o zwycięstwo i laury, tylko kamieniem rzuconym przeciwko ideologii dzikiej, wyzbytej cech człowieczych i przeciw olbrzymiej sile państwa w centrum Europy rządzonego przez zgraję morderczych oprawców w obliczu milczącego świata” – pisał prof. Israel Gutman, uczestnik powstania

„Ten czyn, który wrył się w pamięć i świadomość ludzką, przybiera miarę mitu, buntu słabych i opuszczonych przeciw niesamowitym, niszczącym siłom i zasługuje na nowe przykazanie: nigdy więcej” – oceniał Gutman.
Jak wynika ze spisu dokonanego na rozkaz władz niemieckich przez Judenrat w październiku 1939 r. w Warszawie przebywało ok. 360 tys. Żydów, po przesiedleniu Żydów z części dystryktu warszawskiego i z terenów włączonych do Rzeszy wzrosła do 460 tys.

- Są wszędzie. Na podwórkach, na chodnikach, pod murami i na jezdniach, zawodzą, krzyczą, proszą o jałmużnę. można przejść dłuższego odcinka ulicami, by nie spotkać trupów ludzkich. Leży trup w łachmanach na chodniku, a ludzie spiesznie, starając się nie patrzeć, przechodzą obok, aż jakaś litościwa dusza przykryje go gazetami. Trupy mężczyzn, kobiet, dzieci. Na wszystkich ulicach - opisywał w swoich pamiętnikach Marek Stok

„Wygrać nie mogliśmy, ale chcieliśmy iść po słonecznej stronie. Są takie piękne słowa: godność, człowieczeństwo. Tego broniliśmy” - mówił Marek Edelman

baz/ TVP INFO