Pierwsza w tym roku kanonizacja stała się prawdziwym świętem Argentyńczyków. W liturgii z Papieżem uczestniczyli przedstawiciele najwyższych władz tego kraju, wraz z prezydentem Javiereme Gerardo Milei, a także arcybiskup Buenos Aires Jorge Ignacio García Cuerva, liczni kapłani, siostry zakonne oraz delegacje wiernych.

Swoim zwyczajem, w homilii kanonizacyjnej Papież Franciszek tylko krótko odniósł się do postaci nowej świętej a skupił się na niedzielnej Ewangelii, która mówi o uzdrowieniu trędowatego. Podkreślił, że także w naszych czasach jest tak wiele marginalizacji, są bariery do przełamania, „trądy” do wyleczenia. Przypomniał, że słysząc wołanie trędowatego proszącego o pomoc Jezus uzdrawia go nie na odległość, ale dotyka go, łamiąc tym samym obowiązujące zasady.  „Jego droga jest drogą miłości, która zbliża się do tych, którzy cierpią, która wchodzi w kontakt, która dotyka ich ran” – wskazał Papież.

Ojciec Święty podkreślił, że jeśli pozwalamy dotknąć się Jezusowi, odzyskujemy zdrowie wewnątrz, w naszych sercach. „Jeśli pozwolimy się Jemu dotknąć na modlitwie, podczas adoracji, jeśli pozwolimy Jemu działać w nas poprzez Jego Słowo i sakramenty, to kontakt z Nim naprawdę nas zmienia, uzdrawia nas z grzechu, uwalnia nas od zamknięcia, przemienia nas ponad to, co możemy uczynić sami, naszymi własnymi wysiłkami. Nasze zranione części ciała, choroby duszy, muszą być przyniesione do Jezusa: to czyni modlitwa” – mówił Franciszek. Dodał, że nie chodzi o abstrakcyjną modlitwę, składającą się tylko z powtarzanych formuł, ale szczerą i żywą modlitwę, która kładzie u stóp Chrystusa nasze nędze, słabości, fałsze, lęki. „Zadajmy sobie pytanie – czy ja pozwalam Jezusowi dotknąć moich «trądów», aby mógł mnie uzdrowić?” – pytał Ojciec Święty.

Franciszek podkreślił, że uzdrawiający dotyk Jezusa przywraca nam wewnętrzne piękno. Sprawia, że kochani przez Chrystusa, na nowo odkrywamy radość dawania siebie innym, bez lęków i uprzedzeń, wolni od form religijności znieczulających i pozbawionych wrażliwości na słabości brata; nasza zdolność do miłowania odzyskuje siłę, poza wszelką kalkulacją i wygodnictwem. Mocą Jego Ducha, możemy stać się świadkami miłości, która zbawia. Właśnie tego uczyła święta María Antonia de Paz y Figueroa, znana jako Mama Antula.

Franciszek nazwał ją „wędrowcem Ducha”. Przypomniał, że przemierzyła tysiące kilometrów pieszo, przez pustynie i niebezpieczne drogi, aby nieść Boga. „Dziś jest dla nas wzorem gorliwości apostolskiej i odwagi. Kiedy jezuici zostali wydaleni, Duch Święty rozpalił w niej ogień misyjny oparty na zaufaniu Opatrzności i wytrwałości” – wskazał Papież. Przyzywała wstawiennictwa św. Józefa, a także, by go zbytnio nie męczyć, św. Kajetana. „Z tego powodu wprowadziła nabożeństwo do tego ostatniego, a jego pierwszy wizerunek przybył do Buenos Aires w XVIII wieku. Dzięki Mamie Antuli ten święty, orędownik Bożej Opatrzności, dotarł do domów, dzielnic, środków transportu, sklepów, fabryk i serc, aby ofiarować godne życie poprzez pracę, sprawiedliwość i chleb powszedni na stole ubogich” – mówił Papież. Zachęcił do modlitwy do świętej Marii Antonii od św. Józefa, aby nam bardzo pomagała.