Wirtualna Polska dotarła do kilkudziesięciu relacji byłych współpracowników Tomasza Lisa, którzy utrzymują, że stali się jego ofiarami.

- „Doprowadzanie pracowników do ataków paniki, poniżanie, wulgarne, seksistowskie odzywki, atmosfera przesiąknięta chamstwem – to zarzuty pracowników wobec Tomasza Lisa. Podwładni od lat alarmowali o jego przemocowych zachowaniach”

- donosi Wirtualna Polska.

Dziennikarze podkreślają przy tym, że dotarli do pism, które dowodzą, IŻ negatywne zachowania naczelnego podwładni zgłaszali właściwym osobom w RASP.

Do nadużyć miało dochodzić przede wszystkim w czasie poniedziałkowych kolegiów.

- „Wszystko zależy od tego, w jakim nastroju będzie szef. Jeśli w dobrym, to zacznie opowiadać świńskie, pełne seksualnych odniesień kawały i wszyscy odetchną z ulgą”

- opowiada jedna z pracownic tygodnika.

Gorzej, kiedy jednak naczelny nie miał dobrego humoru.

- „Będzie złośliwy i bezlitosny, a wszyscy spuszczą głowy i będą udawali, że nie słyszą i nie widzą, jak ich kolega jest upokarzany. Z obawy, że zostaną następną ofiarą. To straszny widok: kilkanaście dorosłych osób siedzi ze spuszczonymi głowami, czekając w napięciu, co się jeszcze wydarzy. Czy szef będzie krzyczał, bo ktoś nieopatrznie zgłosi temat, który go wkurzy? Na przykład wywiad z jakimś lewicowym socjologiem, co zostanie skwitowane zdaniem: Niech, kur...a, spierdala komuch, w mojej gazecie dla takich debili miejsca nie ma. Każda propozycja artykułu, który w jakiś sposób dotyczy praw kobiet, jest wyszydzana i odrzucana z komentarzem w rodzaju: w dupie wam się przewraca

- relacjonuje.

Inny z dziennikarzy mówi o molestowaniu kobiet i homofobicznych komentarzach.

- „Koledzy geje z redakcji fatalnie to znosili”

- przekonuje.

Sam Tomasz Lis stanowczo zaprzecza tym doniesieniom.

- „Nikogo nie poniżałem, do nikogo nie odnosiłem się pogardliwie. Jednym z elementów pracy naczelnego jest konstruktywna krytyka, a moje uwagi były podyktowane wyłącznie dobrem pisma i interesem czytelników”

- zapewnia w rozmowie z Wirtualną Polską.