PATRZĄC NA DZIEŁA, NIE POZNALI TWÓRCY

Ateiści wierzą, że istnieje tylko świat materialny, że nie ma innej rzeczywistości jak tylko ta, której doświadczamy zmysłami. Ateizm jest wiarą w to, że nie ma Boga, i często wiara ta opiera się na metafizycznych założeniach darwinizmu, według którego życie zaistniało w sposób całkowicie przypadkowy i rozwija się na drodze ewolucji, która nie ma żadnego celu. Darwiniści wierzą, że dzięki mechanizmowi doboru naturalnego i szeregu losowych mutacji powstawały tak skomplikowane organy jak mózg, oczy, skrzydła itd., że wszystkim kierują ślepe siły natury.

Tymczasem badania naukowe stwierdzają, że struktura molekularnej maszynerii życia jest nieskończenie bardziej skomplikowana od systemów, które zostały zaprojektowane i zbudowane przez człowieka. Nie do pominięcia jest również kwestia informacji, która jest wytworem inteligencji: nawet najprostsza żyjąca komórka ma taki zasób informacji, jaki jest zawarty w 5000 egzemplarzach kilkusetstronicowej książki.

Rodzi się oczywiste pytanie: czy te niezwykle skomplikowane systemy informatyczno-biologiczne zostały stworzone przez Absolutną Inteligencję posiadającą Wszechwiedzę, czy są tylko efektem działania ślepych, bezcelowych i przypadkowych sił natury? Czy ta niezwykła złożoność, celowość i precyzyjne funkcjonowanie całego makro- i mikrokosmosu rzeczywiście mogły zaistnieć dzięki jakiemuś przypadkowemu działaniu ślepych sił natury?

Gdyby ktoś stwierdził, że jakiś przypadkowy proces ślepych sił natury doprowadził do powstania na przykład komputera, to zostałby uznany za człowieka chorego umysłowo. Nie dziwmy się zatem ostrym sformułowaniom w Piśmie św. o ateistach:

Głupi [już] z natury są wszyscy ludzie, którzy nie poznali Boga: z dóbr widzialnych nie zdołali poznać Tego, który jest, patrząc na dzieła, nie poznali Twórcy. (…) Bo z wielkości i piękna stworzeń poznaje się przez podobieństwo ich Stwórcę” (Mdr 13,1.5).

To bowiem, co o Bogu można poznać, jawne jest wśród nich, gdyż Bóg im to ujawnił. Albowiem od stworzenia świata niewidzialne Jego przymioty – wiekuista Jego potęga oraz bóstwo – stają się widzialne dla umysłu przez Jego dzieła, tak że nie mogą się wymówić od winy” (Rz 1,19-20).

Kto? Ci, „którzy przez nieprawość nakładają prawdzie pęta” (Rz 1,18).

W grudniu 2004 r. prof. A. Flew, duchowy przywódca światowego ateizmu, po 50 latach pracy naukowej wyznał swoją wiarę w istnienie Boga. Podkreślił, że wiara w Boga jest konkluzją jego długoletnich poszukiwań, w których opierał się na naukowych odkryciach w dziedzinie biologii, chemii i fizyki. Wskazał na odkrycie kodu DNA, który zawiera niesamowity zbiór informacji i równocześnie jest najgenialniejszym oprogramowaniem. Uznał, że to wszystko wskazuje na istnienie perfekcyjnej Inteligencji Boga Stwórcy.

Jak już wcześniej pisałem, „jednym z najbardziej przekonujących faktów naukowych, które wskazują na istnienie Boga Stwórcy, było dla A. Flewa odkrycie ludzkiego DNA. Wiemy, że DNA zawiera ogromną ilość informacji, które są zapisane w informatycznym kodzie. Nasuwa się zatem logiczny wniosek, że musi istnieć jakaś Inteligencja, która ten informatyczny kod (pewien rodzaj niezwykle skomplikowanego oprogramowania, w którym są zawarte najdrobniejsze szczegóły ludzkiego ciała, takie jak płeć, kolor oczu, włosów itd.) stworzyła i sprawiła, że te informacje tak pokierują procesami naturalnymi, iż powstaje konkretny, niezwykle złożony biologiczny organizm.

Trzeba pamiętać, że informacje zawarte w molekule DNA są od niej odrębne, a ona jest tylko ich nośnikiem. Informacje te można określić jako skomplikowane oprogramowanie lub zapis myśli, a to wskazuje na istnienie osobowej Inteligencji. Części DNA, nazwane nukleotydami, tworzą logiczną całość i są połączone ze sobą, tak jak litery oraz wyrazy w tekście pisma. Zatem w DNA istnieje inteligencja, zaś zawarte w nim informacje, jak dowodzi prof. Michael J. Behe, nie są ani materią, ani energią.

Poznając prawdę o ludzkim DNA, prof. A. Flew zrozumiał, że ateizm nie ma żadnych logicznych podstaw i jest niczym innym jak tylko irracjonalną, ślepą wiarą w przypadkowe powstanie życia i całego wszechświata, który jest harmonijną całością i funkcjonuje zgodnie z zasadami logiki. Flew nazwał »komicznym wysiłkiem« sposób, w jaki ateista Richard Dawkins wyjaśnia pochodzenie życia, twierdząc, że był to tylko przypadek – »szczęśliwa okazja«” (Wiara i rozum, „Miłujcie się!” nr 3-2011).

Trzeba rzeczywiście mieć niezwykle silną wiarę, żeby być ateistą.

Rodzi się tutaj również pytanie, czy można pogodzić darwinowską ewolucję z wiarą w Boga, skoro uznaje ona, że na skutek bezcelowego procesu powstało życie i nastąpiła złożoność gatunków? Czy Bóg może kierować bezcelowym procesem?

WPŁYW NA ŚWIATOPOGLĄD I WYBORY ŻYCIOWE

Odpowiedź na pytanie o pochodzenie życia wpływa na światopogląd i wybory życiowe. Wiara ateistów w to, że nie ma Boga, często opiera się na metafizycznym twierdzeniu darwinizmu, według którego życie powstało w sposób przypadkowy, rozwija się na drodze ślepej ewolucji, natomiast świadomość człowieka jest wytworem mózgu, który przestaje istnieć w chwili śmierci. Dlatego za pełnoprawnych ludzi uznaje się tylko tych, którzy mają na odpowiednim poziomie ukształtowaną świadomość i psychikę. Nie są więc nimi dzieci nienarodzone, noworodki, ludzie ze starczą demencją lub w stanie śpiączki. Nie ma także obiektywnie istniejącej moralności. Takie są ideologiczne podstawy ustaw zezwalających na aborcję, eutanazję, zapłodnienia in vitro, eugenikę i genetyczne manipulacje. Trzeba pamiętać, że darwinizm stał się ważną częścią zbrodniczych ideologii komunizmu i narodowego socjalizmu. Wyznawali go nie tylko ateiści spod znaku sierpa i młota, ale także narodowi socjaliści z Hitlerem na czele.

Jest faktem, że wielu studentów w USA oraz w innych krajach, po wykładach o darwinowskiej ewolucji i przyjęciu jej jako naukowy pewnik, wyciągnęło wniosek, że skoro życie powstało przypadkowo i nie ma celu, to również ich życie nie ma żadnego sensu. Nic dziwnego, że w efekcie odrzucenia wiary w Boga wielu z nich popadło w depresję lub odebrało sobie życie – są w USA udokumentowane przypadki takich samobójstw. Głośnym echem w Stanach Zjednoczonych odbił się przypadek 22-letniego studenta Jessego Kilgore’a, który po przeczytaniu książki Bóg urojony, napisanej przez walczącego ateistę i darwinistę R. Dawkinsa, przestał wierzyć w Boga, stracił sens życia, co w końcu doprowadziło go do samobójstwa.

Jego ojciec po obejrzeniu filmu Expelled: No Intelligence Allowed (jest dostępny w internecie), który demaskuje manipulacje i kłamstwa darwinowskiego lobby w nauce, powiedział, że gdyby jego syn wiedział, że ateizm opiera się na irracjonalnej wierze, a nie na naukowych faktach, to wtedy na pewno nie odebrałby sobie życia.

Szukającym prawdy polecam książkę Michaela Dentona Ewolucja. Teoria w kryzysie (Evolution. A Theory in Crisis) oraz książkę Tajemnica powstania życia (The Mystery of Life’s Origine) Charlesa Thaxtona, Waltera Bradleya i Rogera Olsona.

ZANIK UCZCIWOŚCI INTELEKTUALNEJ

Niestety, u wielu darwinistów zanika intelektualna uczciwość, kiedy okazują jawną wrogość wobec naukowych badań, które kwestionują dogmaty ich ateistycznej ideologii. Wbrew naukowym faktom, różnymi sposobami próbują stygmatyzować tego rodzaju badania jako nienaukowe i wyłączyć je z zakresu nauki. Z góry odrzucają wszystkie fakty kwestionujące podstawy ich ateistycznej wiary. Ignorują wszelkie dane, które wskazują na istnienie świata duchowego, nadprzyrodzonego.

Tylko materialistyczna wizja świata jest uznawana przez nich za naukową. Dane naukowe, które wskazują na istnienie we wszechświecie celowości i inteligentnego planu, są traktowane przez wyznawców darwinizmu jako zagrożenie dla nauki. Według nich nauka powinna potwierdzać ateistyczną ideologię, a jeśli nie potwierdza, to już nie jest nauką – takie jest błędne koło ich rozumowania. Znany matematyk William Dembski stwierdza, że

ideologia materialistyczna tak bardzo zniekształciła badania nad pochodzeniem życia i kosmosu, że aktualna zawartość tych dziedzin uległa deformacji. Problem polega nie tylko na tym, że w sposób bezprawny wykorzystuje się naukę do lansowania światopoglądu materialistycznego, lecz że ten światopogląd w sposób aktywny kwestionuje naukowe badania, prowadząc do nieprawidłowych, nie mających potwierdzenia konkluzji na temat początków biologicznego życia i kosmosu w ogóle. Natomiast inteligentny projekt (Intelligent Design) przedstawia obiecującą naukową alternatywę dla materialistycznych teorii biologicznej i kosmicznej ewolucji – alternatywę, która znajduje rosnące teoretyczne i doświadczalne poparcie” (Duchowy mózg, s. 60-61).

Od XIX w. darwiniści powtarzają wciąż te same, niemające pokrycia w ustaleniach naukowych twierdzenia, że człowiek jest produktem ślepych sił natury, a ludzki umysł, dusza, wolna wola są tylko złudzeniami spowodowanymi przez elektryczne wyładowania neuronów w mózgu. Wielu, którzy to słyszą, od kilkunastu dziesięcioleci, może nabrać przekonania, że tak rzeczywiście jest.

Tymczasem profesor Harwardu Owen Gingerich podkreśla fakt, że ludzki mózg jest najbardziej skomplikowanym fizycznym organem w całym wszechświecie. Znajduje się w nim 100 miliardów neuronów i każdy z nich ma połączenie z 10 tysiącami innych neuronów. Liczba połączeń pomiędzy komórkami nerwowymi w jednym mózgu jest dużo większa od liczby gwiazd wchodzących w skład Drogi Mlecznej. Czy atomy, które wchodzą w skład mózgu, mogły stworzyć tak skomplikowaną strukturę na drodze czystego przypadku? Czy mają rację darwiniści, którzy twierdzą, że kiedy ustaje fizjologiczna praca mózgu, to wtedy przestaje istnieć świadomość człowieka?

Materialiści znaleźli się w ślepym zaułku, gdyż nie mają żadnej wiarygodnej hipotezy, która by tłumaczyła duchowe przeżycia człowieka i funkcjonowanie jego umysłu.

Dla ateistów umysł człowieka tradycyjnie rozumiany w ogóle nie istnieje, według nich to materialny mózg wytwarza zjawiska psychiczne oraz myśli. Laureat Nagrody Nobla w dziedzinie fizjologii i medycyny (1963) John Eccles (1903-1997), neurolog, jeden z największych autorytetów w zakresie badań ludzkiego mózgu, stwierdza, że materia nie jest w stanie wytwarzać zjawisk psychicznych i nie ma przechodzenia energii fizycznej w psychiczną.Tylko duchowa rzeczywistość może wytwarzać zjawiska psychiczne. Umysł jest czymś innym niż mózg.

Najpierw człowiek w swoim umyśle podejmuje decyzję o działaniu, która jest realizowana poprzez układ elektryczny mózgu. I tak na przykład mając do wyboru odpowiedzieć zemstą albo przebaczeniem na wyrządzoną mi krzywdę, decyduję się iść drogą przebaczenia i zwyciężania zła dobrem. Ta decyzja podjęta w moim umyśle jest przekazywana do realizacji elektrycznemu układowi mózgu. Tak więc duchowy umysł człowieka posługuje się w działaniu materialnym mózgiem.

John Eccles zdecydowanie odrzuca materialistyczną teorię umysłu, według której mózg jest rozumiany jako superskomplikowany komputer, w którym kora mózgowa generuje wszystkie myśli i uczucia. Określa tę teorię jako „zubożałą i pustą”, ponieważ posługuje się ona niejasnymi ogólnikami, a przede wszystkim nie jest zdolna uzasadnić cudu i tajemnicy niepowtarzalności ludzkiego „ja” wraz z jego kreatywnością i zdolnością wyobraźni (How the Self Controls Its Brain, s. 33, 176). Wieloletnie naukowe badania ludzkiego mózgu doprowadziły J. Ecclesa do stwierdzenia, że wszyscy mamy osobowe „ja” – czyli niematerialny umysł, który działa poprzez materialny mózg. Tak więc oprócz świata fizycznego w człowieku istnieje umysłowy – czyli duchowy – świat i obie te rzeczywistości wzajemnie oddziałują na siebie.

Skoro materialistyczna koncepcja – pisze Eccles – nie jest w stanie wyjaśnić i uzasadnić doświadczenia naszej niepowtarzalności, jestem zmuszony przyjąć nadprzyrodzone stworzenie niepowtarzalnego, duchowego, osobowego »ja«, czyli duszy. Wyjaśniając w terminach teologicznych: każda Dusza jest nowym Bożym stworzeniem wszczepionym w ludzki zarodek” (Evolution of the Brain, Creation of the Self, s. 237).

Dla prof. J. Ecclesa stało się oczywiste, że umysł człowieka, jego osobowe „ja”, istnieje jako duchowy wymiar człowieczeństwa i jest nieśmiertelną duszą. Widzimy więc, że naukowe fakty zmuszają do odrzucenia czysto materialistycznej interpretacji umysłu i duchowości człowieka.

LEKARSTWO NA ATEIZM

Jedynym skutecznym lekarstwem na ateizm jest wytrwałe, szczere szukanie i poznawanie prawdy.

Historie nawróceń, które od wielu lat publikujemy na łamach naszego czasopisma, świadczą o tym, że wszyscy, którzy szczerze szukają prawdy, odnajdują ją w Bogu, który stał się prawdziwym człowiekiem w Jezusie Chrystusie i który po swoim zmartwychwstaniu jest nieustannie obecny we wspólnocie Kościoła katolickiego, aby nauczać, przebaczać wszystkie grzechy, uzdrawiać z wszelkich chorób duszy i ciała.

O Boskości Chrystusa i Jego zmartwychwstaniu mówią Ewangelie, apostołowie, którzy byli świadkami zmartwychwstania i którzy za tę prawdę oddali swoje życie, ponosząc męczeńską śmierć. O Boskości i zmartwychwstaniu Chrystusa nieustannie świadczy nauczanie i historia Kościoła, stale zwalczanego i prześladowanego wraz z milionami świętych i męczenników, którzy oddali i ciągle oddają za Chrystusa swoje życie.

Trzeba tutaj również przywołać szczególnych świadków męki, śmierci i zmartwychwstania Chrystusa, na których wskazują badania naukowe, a są nimi Całun Turyński (płótno grobowe, w które zostało zawinięte po śmierci ciało Chrystusa) oraz Chusta z Manoppello,na której widnieje odbicie Jego zmartwychwstającej twarzy. W oparciu o wieloletnie i wszechstronne badania naukowe można z całą pewnością stwierdzić, że te dwa płótna to są dwa rzeczowe dowody zmartwychwstania Chrystusa.

Na Całunie Turyńskim widnieje trójwymiarowe odbicie przodu i tyłu ciała Człowieka, który został poddany strasznym torturom biczowania, cierniem koronowania i ukrzyżowania. Odbicie jest w fotograficznym negatywie, nie ma na nim żadnych barwników ani farb, a skrzepy krwi są nienaruszone, co świadczy o tym, że ciało nie było wyjmowane, lecz przeniknęło w tajemniczy sposób przez płótna. Z naukowego punktu widzenia jest pewne, że obraz ten nie został uczyniony ludzką ręką.

Najnowsze pięcioletnie badania wybitnych naukowców z Ośrodka Badań Jądrowych we Frascati pod Rzymem, ogłoszone w grudniu 2011 r., stwierdzają, że odbicie ciała Człowieka na Całunie Turyńskim nastąpiło na skutek gwałtownego wybuchu energii elektromagnetycznej, jakby potężnego błysku światła, które spowodowało przypalenie zewnętrznych włókien tkaniny i powstanie idealnie płaskiego obrazu, bez żadnej deformacji. Naukowcy stwierdzili, że tajemniczy błysk energii, który doprowadził do takiego odbicia, musiałby mieć moc 34 000 miliardów watów promieniowania ultrafioletowego próżniowego. Obecnie dostępne aparaty mogą wytworzyć promieniowanie o sile kilku miliardów watów UV próżniowego.

Wniosek jest prosty: współczesna nauka nie jest w stanie wytworzyć tego rodzaju wizerunku, jaki jest na Całunie Turyńskim.

W 2005 r. przełomowego odkrycia dokonał prof. R.N. Rogers wraz z grupą amerykańskich naukowców. Otóż poddali oni specjalistycznym badaniom zachowany fragment próbki, która została pobrana z Całunu do zbadania jego wieku metodą węgla C14 w 1988 r. Okazuje się, że ta próbka została pobrana z miejsca, w którym było tylko 40% oryginalnej lnianej tkaniny z czasów Chrystusa, a pozostałe 60% materiału to bawełniane nici ze średniowiecza, których użyto do naprawy tego fragmentu Całunu.

Było to główną przyczyną uzyskania przez specjalistów od datowania węglem C14 błędnego wyniku, który wskazywał na średniowieczne pochodzenie Całunu. Mamy już dzisiaj naukową pewność, że Całun pochodzi z czasów Chrystusa, a ze średniowiecza pochodzą tylko bawełniane nici użyte do jego naprawy. Ktokolwiek dzisiaj twierdzi, że Całun pochodzi ze średniowiecza, i powołuje się na badania metodą węgla C14 z 1988 r., czyni to albo ze zwykłej ignorancji, albo kieruje się złą wolą w propagowaniu kłamstwa (por. artykuł: Kompromitujący błąd, „Miłujcie się!” nr 2-2010).

Również odbicie twarzy zmartwychwstającego Jezusa na Chuście z Manoppello jest dla nauki wielką tajemnicą. Tkanina Chusty została utkana z bisioru, czyli morskiego jedwabiu, jest przezroczysta, a jednocześnie ogniotrwała jak azbest. Na tego rodzaju tkaninie jest niemożliwe namalowanie czegokolwiek. Badania naukowe jednoznacznie mówią, że martwe Oblicze z Całunu i żyjąca twarz z Manoppello to ta sama Osoba; odbicia te w 100% odpowiadają sobie strukturą i wymiarami. Dla naukowców jest oczywiste, że obraz Boskiego Oblicza z Manoppello nie mógł być namalowany przez człowieka (więcej informacji w „Miłujcie się!”, nr 4-2006).

Tak więc jednym z najbardziej czytelnych znaków, których autentyczność została potwierdzona wieloletnimi badaniami naukowymi i które wzywają ludzi do wiary w zmartwychwstanie Chrystusa, do otwarcia się na Jego miłość, są trzy obrazy, które nie zostały namalowane przez człowieka: Całun Turyński, Boskie Oblicze z Manoppello i obraz Matki Bożej z Guadalupe (więcej informacji w „Miłujcie się!”, nr 1-2010).

Wszechstronne badania naukowe stwierdzają, że takich obrazów nie jest w stanie uczynić współczesna nauka. Takie są fakty, o których mówią naukowe badania. Jeżeli człowiek przyjmie je z pokorą i otworzy swoje serce w wierze na tajemnicę miłości i miłosierdzia Boga, wtedy rozpocznie się proces jego duchowej przemiany i uzdrowienia. Wejdzie na drogę wiary i wolności, która zaprowadzi go do zjednoczenia się w miłości ze zmartwychwstałym Chrystusem. Jeżeli natomiast przez swoją nieprawość nałoży prawdzie pęta (por. Rz 1,18) i odrzuci te i wiele innych Bożych znaków wzywających go do nawrócenia się, to wtedy będzie szedł bezsensowną drogą duchowego zniewolenia i śmierci, która w ostateczności prowadzi do zguby wiecznej.

Najskuteczniejszym lekarstwem na ateizm jest wytrwałe i uczciwe szukanie prawdy, wierność przykazaniom Dekalogu, poznawanie Ewangelii oraz nauki i historii Kościoła katolickiego oraz modlitwa o dar wiary. Natomiast ludzie wierzący niech pamiętają o przestrodze: „Niech przeto ten, komu się zdaje, że stoi, baczy, aby nie upadł” (1 Kor 10,12). Dlatego niech codziennie modlą się o dar wiary, o nawrócenie grzeszników i niewierzących oraz niech sami dają przykład żywej, dojrzałej wiary, bezinteresownej miłości bliźniego i świętości życia.

Każdy człowiek, który wytrwale i szczerze szuka prawdy, na pewno ją odnajdzie i spotka Jezusa Chrystusa, który jest „drogą i prawdą, i życiem” (J 14,6). Niech jednak uczciwie, wytrwale szuka i nigdy się nie zniechęca.

Ks. Mieczysław Piotrowski