W czasie swojego exposé, premier Donald Tusk zapewniał w grudniu Polaków, że nie zgodzi się na zmianę traktatów Unii Europejskiej.

- „Mogę państwa uspokoić: żadne manewry, żadne próby gier, żadne próby zmian traktatów, które są wbrew naszym interesom – to nie wchodzi w rachubę”

- przekonywał przewodniczący Platformy Obywatelskiej.

- „Chcę wam powiedzieć, że naprawdę mnie nikt nie ogra w Unii Europejskiej. I chcę wam powiedzieć, że koalicja 15 października dobrze wie, że Polska nie ma żadnego powodu i polscy politycy nie mają żadnego powodu, żeby czuć kompleksy wobec kogokolwiek w Europie”

- dodawał.

W innym tonie wypowiada się już jednak minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski, który odniósł się do projektu reformy traktatów, przedstawiając w ub. tygodniu w Sejmie założenia polskiej polityki zagranicznej na 2024 roku.

- „Unia powinna adekwatnie reagować na pojawiające się kryzysy, dlatego Polska będzie wspierać realistyczną reformę Unii, która przyczyni się do zwiększenia jej konkurencyjności i potęgi”

- powiedział szef polskiej dyplomacji.

- „Nie jesteśmy przekonani, że niezbędna jest do tego zmiana traktatów, ale nie możemy wykluczyć, że część państw członkowskich uzależni od niej zgodę na dokończenie rozszerzenia. Staniemy wtedy jako kraj przed dylematem: czy zgodzić się na reformę traktatową, w której być może będziemy musieli zawrzeć kompromisy, czy zamknąć drogę do członkostwa naszym wschodnim i południowym sąsiadom, których akcesja jest dla nas korzystna”

- dodał.

Jakie więc tak naprawdę jest stanowisko polskiego rządu? Goszcząc na antenie Telewizji wPolsce, europoseł PiS prof. Karol Karski zwrócił uwagę, że „zmiany traktatowe z jednej strony są tak lekko oprotestowywane przez rząd Donalda Tuska, ale jednocześnie nie są przez niego blokowane”.

Eurodeputowany przypomniał, że obecnie w Unii Europejskiej zasada jednomyślności dotyczy już jedynie najistotniejszych spraw, „które rzutują tylko na kwestię niepodległości, suwerenności państwa”. Chodzi o politykę bezpieczeństwa i politykę zagraniczną.

- „Jeśli ktoś uważa, że jest jeszcze jakaś przestrzeń do rezygnacji z zasady jednomyślności, to oznacza, że uważa, iż Polska mogłaby przestać istnieć”

- stwierdził prof. Karski.