Jak donosi Radio RMF FM "z nagrań monitoringu jednoznacznie wynika, że to meksykańscy marynarze sprowokowali bójkę na gdyńskiej plaży. Zaczepiani przez kilka minut kibice oraz turyści w końcu nie wytrzymali i odpowiedzieli na zaczepki". Czyli Kibice Ruchu Chorzów zachowali się po rycersku: na bezczelne i niekulturalne zaczepianie kobiet i obrażanie wypoczywających sympatyków piłki nożnej. Po odepchnięciu jednego z nachalnych i agresywnych marynarzy z Meksyku, rozpoczęła się regularna wojna plażowa.

Do walki wręcz jednak Meksykanie są za cieńcy i jak wynika z danych prokuratury, używali utrąconych, szklanych butelek. Gdzie zatem owy obraz polskich mediów, pokazujący i mówiący, że kibole z Ruchu Chorzów latali za Meksykanami, z butelkami w dłoniach, które potem rozbijali o ich głowy? Manipulacja? Pewnie środowiska lokalnej Wyborczej, która od dwóch dni pragnie za wszelką cenę ponowić wojnę z kibolstwem polskim, będą teraz lakonicznie relacjonować doniesienia z ... monitoringu.

Cóż, na kryzys i na rosnące poparcie dla PiS, lekarstwem jest polski bandytyzm kibolski. I jeśli negatywna reakcja na zachowania pseudokibiców Legii Warszawa, którzy przerwali mecz Polonii Warszawa z KS Łomianki, jest własciwa i prawdziwa, to relacja z Gdynii to czysta manipulacja i kłamstwo. Ale niektórzy redaktorzy tylko czekają na takie wydarzenia, żeby potem wrzucać wszystkich i wszystko do jednego worka.

Sebastian Moryń