Wielokrotnie pisaliśmy na tym portalu o pomysłach „ekologów” na ratowanie klimatu. Al Gore, były wiceprezydent USA, którego Ameryka za mało przytulała wymyślił ( dostał Nobla), że polskie dzieci uciekają przez globalnym ociepleniem do kopalń w przerwach między lekcjami. Miliarderzy by ratować ziemię chcą ograniczenia populacji ludzkiej o 95% ( aborcja i sterylizacja ma w tym pomóc). Teraz gwiazdy filmowe namawiają by oddawać mocz pod prysznicem a Levi’s by nie prać dżinsów….


Słynny producent odzieży radzi chować dżinsy do zamrażarki zamiast korzystać z pralki, wszystko z troski o środowisko naturalne - pisze "Süddeutsche Zeitung". Levi’s wypuszcza na rynek nową linię dżinsów Water-Less Jeans. Przedstawiciele firmy namawiają by prać je nie częściej niż co dwa tygodnie, najlepiej w zimnej wodzie. Do usuwania bakterii równie dobrze co pralka nadaje się zdaniem producenta… zamrażarka. Levi's obliczył, że w ciągu całego noszenia dżinsów człowiek zużywa 3 tys. litrów wody. Rzadsze pranie i korzystanie z rad producenta pozwoliłoby zmniejszyć tę liczbę o połowę.



Swój pomysł na oszczędzanie wody mają również celebryci- ci prawdziwy jak i ci nasi, polscy, którzy starają się zaistnieć w fabryce snów. Iza Miko, znana z polskiego głupkowatego filmu o tańcach oraz z epizodycznej roli w genialnym amerykańskim serialu „Deadwood” wymyśliła by oddawać mocz…pod prysznicem. W wywiadzie dla portalu takepart.com podkreślała, że najważniejsze jest odzyskiwanie surowców - chodzenie do sklepu z torbą na zakupy, nie używanie plastikowych butelek na wodę, oszczędzanie tej płynącej w kranie. Wielka, mega, super gwiazda zdradziła również , że dobrze jest „sikać będąc pod prysznicem”, bo wtedy oszczędzamy sporo wody. Miko nie jest jednak oryginalna w swoich przemyśleniach. Żona aktora i byłego rapera Willa Smitha oznajmiła, że w domujej rodziny spuszcza się wodę z ubikacji raz dziennie- wieczorem jak już wszyscy domownicy załatwią swoje potrzeby. W ten sposób cała rodzina oszczędza wodę, której tak brakuje na świecie. Dzięki takim ludziom jak Smith i Miko ( w końcu ich nazwiska występują obok siebie!) dzieci w Afryce mają więcej wody i mniej ludzi umiera z pragnienia. Celebryci mają jednak o wiele więcej znakomitych pomysłów na walkę z brakiem wody na świecie ( co jest problemem realnym- piszę to bo zaraz mnie ktoś zaatakuje, że nie widzę problemu). Justin Timberlake postanowił wejść na Kilimandżaro. Jak to ma pomóc Afryce? Ma uświadomić, że nie ma na tym kontynencie wody. No i pewnie dzięki podróży, Justin oszczędzi na spuszczaniu wody w domu. Natomiast Rihanna zamierza sprzedawać wodę z własnego kranu. Fundusze pójdą na walkę z brakiem wody w Afryce. Nie lepiej wlewać ją do butelek i wysyłać na czarny ląd? Również kropla w morzu potrzeb, ale przynajmniej bardziej to sensowne. Mam nadzieję, że gwiazdom nie przyjdzie do głowy wysyłanie wody z toalety…


A może przestaniemy bawić się w półśrodki? Nie lepiej w ogóle przestać się myć? Na pewno zaoszczędzimy wówczas wodę a empiryczne dowody pokazują, że od brudu nie umiera, co udowodnił  Kailash Singh z Indii, który nie myje się od 37 lat. Kontaktu z wodą unika od ślubu. Pewien przewodnik duchowy obiecał mu, że pocznie syna, jeśli nie będzie się mył. Mężczyzna jest ojcem siedmiu dziewcząt i ani jednego chłopca, dlatego nadal trwa w postanowieniu życia w brudzie. Celebryci korzystają z pomocy duchownych z Indii, Tybetu czy zaklinaczy węży. Mogą więc jako pierwsi iść drogą Singha. Z drugiej strony może moje szyderstwo z celebrytów jest niemądre. W końcu ich akcje uświadamiają nam jedno- globalne ocieplenie istnieje i przegrzewa coraz więcej głów. Może o to chodzi w tej całej akcji z wodą.

 

Łukasz Adamski