Przed chwilą otrzymałem list. Podpisany, ale z kultury osobistej pominę dane osobowe kobiety, która go wysłała. Zawiera on klasyczny, często spotykany w listach do mnie od zwolenników aborcji, pełen nienawiści bełkot. Ale tym razem różni się on od poprzednich, dotyka bowiem bezpośrednio moich dzieci.

Mam nadzieje ze jezeli Marysie ktos zgwalci i bedzie w ciazy
zagrazajacej jej zyciu, tez Pan stwierdzi ze powinna urodzic.
Brzydze sie Panem.
Mam tez nadzieje ze ten Panski Bog utnie Panu jezyk i obydwie rece.
Nie zaslugoje Pan na to zeby wyrazac swoje parszywe poglady.
Oby tak sie stalo

I tak właśnie wygląda poziom tolerancji aborcjonistów.

Tomasz P. Terlikowski