Zwolennicy aborcji z Irlandii najwyraźniej stracili rozum. Podnieśli w kraju wielkie larum, bo lekarze odmówili aborcji kobiecie, która była „zagrożona samobójstwem”. Stała się jej rzeczywiście ogromna krzywda: w efekcie decyzji lekarzy nie dość, że nie popełniła samobójstwa, to jeszcze urodziła dziecko, które zostanie oddane do opieki.

Tymczasem gdyby lekarze zabili dziecko na życzenie tej „zagrożonej samobójstwem”, nie dość, że popełniono by mord, to jeszcze na zawsze skrzywdzono by tę kobietę.

Skąd więc protesty? Aborcjoniści uznali, że skoro może dochodzić do takich sytuacji, to prawo jest źle skonstruowane. Tymczasem rozwój wydarzeń pokazał, że to lekarze mieli rację, a nie kobieta.  Samo prawo jest ponadto wyjątkowo barbarzyńskie: kobieta, która grozi, że z powodu ciąży popełni samobójstwo, wymaga rzetelnej opieki medycznej – względnie bogaty kraj jakim jest Irlandia na udzielenie takiej opieki bez wątpienia stać. Zamiast tego proponuje się, by dziecko po prostu zabić – i problem z głowy…

pac/katholisch.de