- To jest oczywista sprzeczność, a może schizofrenia - tak w programie „Jan Pospieszalski Bliżej" o postawie polskiego Sejmu mówi Abp Marek Jędraszewski. Duchowny odnosił się do działań parlamentu, który ustanowił rok 2015 rokiem Jana Pawła II, a jednocześnie podejmuje decyzje sprzeczne z nauczaniem Ojca Świętego.

- Ci ludzie, którzy podejmują takie uchwały w parlamencie, wiedzą co robią. To trudne do zrozumienia, jak można z jednej strony ogłaszać ten rok, widzieć w Janie Pawle II autorytet, autorytet wychowawczy, przewodnika narodu, a z drugiej strony wprowadzać tego rodzaju prawo, które uderza w przyszłość narodu polskiego i stoi w wyraźnej sprzeczności z nauczaniem Jana Pawła II. Tu nie ma żadnych wątpliwości - przekonywał hierarcha.

Odniósł się przy tym do sytuacji w Kościele niemieckim, który obecnie przeżywa kryzys laicyzacji, wynikający m.in. z decyzji o przyzwoleniu na in vitro.

- Niektóre Episkopaty, np. niemiecki, dystansowały się od nauczania papieża, wskazywały, że lepiej ws. in vitro się odwoływać do sumienia poszczególnych ludzi, małżonków. Wskazywano, że lepiej, by małżonkowie o tym decydowali. Dziś widać w Niemczech kryzys, by żyć według zasad Ewangelii. To jest ogromny kryzys, jednak nie chce się postawić pytania, z czego on wynika, jakie są przyczyny. A próbuje się ten kryzys zainfekować całemu Kościołowi. Złamanie bardzo ważnych zasad rządzących życiem małżeńskim poskutkowało tą lawiną lekceważenia życia, wymierania narodu, nastawienia na przyjemność w życiu małżeńskim, a nie na odpowiedzialną miłość, która jest przepełniona odpowiedzialnością, która jest miłością, która ma swoje cudowne owoce w postaci dzieci. Naród niemiecki wymiera, Kościół w Niemczech wymiera. I naraz z tego chce się zrobić standard i uznać, że to, co tam się stało w 1968 roku za standard w całym Kościele - powiedział abp. Jędraszewski.

Duchowny wyraził swoje zaskoczenie tym, że właśnie w Niemczech ludzie domagają się, aby oosby  żyjące w niesakramentalnych związkach mogli przystępować do Komunii Świętej.

- Dlaczego jestem tym zaskoczony? Bo jak się jest w niemieckich kościołach, to widać, że tam wszyscy idą do Komunii. Ironicznie mówiłem nawet, że to jest naród bezgrzeszny. Wszyscy tam chodzą, a zapewne wśród tych, którzy chodzą, są również ludzie żyjący w konflikcie sumienia, jeśli chodzi o związki małżeńskie. Jednak być może oni już tych konfliktów nie widzą. A może jest tak, że gdzieś w sumieniu oni widzą konflikt, ale nie chcą przemienić swojego życia, nie chcą żyć według zasad Ewangelii, ale oczekują, że to Kościół się do nich dostosuje i będzie ogłaszał, że wszystko jest bardzo dobrze, a nawet, że tacy właśnie ludzie mogą być pionierami pewnej praktyki i doktryny Kościoła katolickiego na tym etapie, w jakim teraz żyjemy - tłumaczy arcybiskup.
A tak opisuje sytuację w Polsce, gdzie tak często można usłyszeć przekonanie, że naukę Kościoła można oddzielić od życia prywatnego katolików:

- Pan Bóg będzie nas rozliczał z naszego sumienia, czy postępowaliśmy zgodnie z nim. Element subiektywny jest ważny, więc Bóg będzie to brał pod uwagę. Taka zawsze była nauka Kościoła. Jednak problem polega na tym, czy nasze sumienie jest właściwie formowane i czy jesteśmy otwarci na to, by je formować. Tak, by moje własne „ja” nie było decydującym, ale by ważniejsze było zapytanie w pokorze czego oczekuje ode mnie Pan Jezus w Ewangelii. A to, co oczekuje jest interpretowane przez Kościół i trzeba to nauczanie przyjąć. Taka jest struktura Kościoła. Ludzie, którzy przekonują do tego, o czym Pan mówi, nie liczą się z Kościołem. Oni liczą na skrajny subiektywizm i próbują usprawiedliwiać tych, którzy żyją w sprzeczności z nauczaniem Kościoła - mówi duchowny.

Pytany o apele polskich polityków deklarujących się jako katolicy, liczących na to, że Kościół zmieni stanowisko dotyczące sprawy in vitro, duchowny wskazuje na znamienne tłumaczenie: „jestem za życiem, więc jestem za in vitro”.

- Albo tacy ludzie nie wiedzą, co mówią, albo chcą innych wprowadzić w błąd. To, że ktoś coś deklaruje, to nie znaczy jeszcze, że w głębi niego tak naprawdę jest. Mam nadzieję, że sumienia takich ludzi nie są całkowicie wyciszone, jednak zdaję sobie sprawę, że problem sumienia jest sprawą bardzo delikatną. To jest jednak coś, co leży u źródeł naszej kultury europejskiej, to nie jest nawet problem wiary, ale tego, kim jesteśmy jako ludzie wyrośli z tradycji śródziemnomorskiej - zaznacza.

Mówiąc o przeżywanych właśnie świętach Wielkiej Nocy abp Jędraszewski wskazuje, że „mówimy, że jesteśmy chrześcijanami”.
- To znaczy, że utożsamiamy się z Chrystusem, który dał nam taki model człowieczeństwa, taki model miłości, ofiarnej, przebaczającej, kończącej się pozornie klęską, a potem jak się okazuje triumfem. Nie da się rozdzielić obrazu Wielkiego Czwartku, Piątku i Nocy Paschalnej. To się łączy w jedną całość, w którą jestem włączony nie tylko dlatego, że mówię, że jestem chrześcijaninem, ale również dzięki sakramentowi chrztu, bo jestem włączony w śmierć Chrystusa i Zmartwychwstanie, bo chcę się stawać kimś lepszym. Dlatego to odnowienie chrztu w Noc Paschalną i radość z Alleluja, na przekór wszystkiemu, to cą nasze chrześcijańskie święta. Chrześcijanie zawsze je obchodzili -konkluduje duszpasterz.

All/TVP,wPolityce.pl