Chrystus w imię Bożego prawa potrafił wobec pewnych ludzi wypowiadać bardzo twarde słowa, chociażby jeżeli chodzi o faryzeuszy, określając ich „pobielanymi grobami” czy wyrzucając kupczących ze świątyni. Nie zgadzał się na zło, a przede wszystkim nie zgadzał się na to, że człowiek może swoimi czynami Pana Boga obrazić. Bronił Bożego majestatu - mówił ks. abp. Marek Jędraszewski na antenie Radia Maryja.

Duchowny kolejny raz podkreślił, iż jest przekonany o istnieniu całej ideologii LGBT.

Jest to pewien określony system myślenia, pewien określony system wartości – trzeba by powiedzieć antywartości – który przede wszystkim jest antychrześcijański, który odrzuca jednoznacznie przesłanie chrześcijańskie o Bogu, który stworzył człowieka na swój obraz i podobieństwo jako kobietę i mężczyznę, który ich powołał do życia małżeńskiego, do płodności małżeńskiej. To wszystko jest odrzucane bardzo systematycznie i w sposób – nie bójmy się tego powiedzieć – totalitarny. Tak, jak kiedyś, za czasów komuny w Polsce trzeba było podpisywać „lojalkę” chociażby w postaci przynależności do PZPR, tak teraz trzeba też taką „lojalkę” mniej lub bardziej oficjalnie „podpisać”, ale jeśli nawet nie wprost podpisując – to wiadomo, że każdy bunt przeciwko temu w imię poprawności politycznej kończy się chociażby wykluczeniem z pracy, z pewnych środowisk, w których się dotychczas przebywało i żyło, w imię nowej wizji świata, którą głoszą główni liderzy tej ideologii w Polsce - stwierdził.

Jednocześnie hierarcha zauważył, iż w swojej homilii z 1 sierpnia pojęciem "tęczowa zaraza" wyrażał się nie o konkretnych osobach, ale ideologi, którą głoszą.

Trzeba te dwie rzeczy bardzo wyraźnie odróżnić. Była ideologia bolszewicka, marksistowska i byli poszczególni komuniści, którzy za tą ideologią szli, mniej lub bardziej świadomie, mniej lub bardziej konsekwentnie i to jest historia ludzi. A Kościół ludzi nie potępia – potępia zło, także zło, które przyjmuje kształt określonej ideologii – mówił gość „Aktualności dnia” Radia Maryja.

Ksiądz arcybiskup przypomniał, że Jezus umarł za krzyżu za wszystkich ludzi, nie robiąc wyjątku dla nikogo, nie wprowadzając żadnych kategorii.

Natomiast jednocześnie sam mówił, że nie przyszedł znieść prawa, ale je wypełnić. Dlatego w imię Bożego prawa potrafił wobec pewnych ludzi wypowiadać bardzo twarde słowa, chociażby jeżeli chodzi o faryzeuszy, określając ich „pobielanymi grobami” czy wyrzucając kupczących ze świątyni. Nie zgadzał się na zło, a przede wszystkim nie zgadzał się na to, że człowiek może swoimi czynami Pana Boga obrazić. Bronił Bożego majestatu. Bronił obrazu Boga pełnego miłosierdzia. Ale właśnie nie można mówić o Panu Bogu jako ojcu bogatym w miłosierdzie, jeśli ten Bóg nie pochyla się nad człowiekiem grzesznym, który w pewnym momencie dzięki łasce Bożej jest w stanie powiedzieć o swoim życiu, o swoich pewnych czynach: tak, one były złe, one były grzeszne, ja za nie żałuję – zaznaczył.

mor/RadioMaryja.pl/Fronda.pl