O pomieszaniu pojęć, dziwnej sytuacji kulturowej we współczesnej Europie i  ciągłej aktualności słynnego zakładu Pascala mówił w Krakowie podczas wykładu dla leśników z okazji Święta Lasu abp Marek Jędraszewski.

Metropolita krakowski rozpoczął wykład od wspomnienia, że w Lipsku w 1922 roku opublikowano książkę, w której pojawiło się sformułowanie: „legalizacja zniszczenia życia niewartego przetrwania”. Książka zakładała, że trzeba odejść od chrześcijaństwa broniącego każdego życia, a następnie ustalić nowe kryteria społeczne i państwowe, które pozwolą wybiórczo traktować ludzi. Arcybiskup podkreślił, że kryterium takie panowało już wtedy w Rosji bolszewickiej, a za kilka lat pojawiło się jako nazizm.

– Doszło wtedy do rozróżnienia między jednym człowiekiem a drugim. Jeden miał prawo do życia i decydował także o tym, że ktoś drugi tego prawa do życia i przeżycia nie ma.

Arcybiskup wyjaśnił dalej, że współcześnie znajdujemy się w dziwnej sytuacji kulturowej – głosi się, że jest to era post chrześcijańska.

– To znaczy, że odrzuca się już nie tylko Boga chrześcijańskiego, który był gwarantem tego, że każdy człowiek miał swoje poczucie godności i przez to prawo do życia, ale odrzuca się wszelkie ideologie, a to dlatego (…), że podważono cały system idei, którym żył zachód, a zatem podważono także samego człowieka i dlatego mówimy dziś o epoce post człowieka.

Metropolita pytał następnie:

– Jeśli się podważa wszelkie obiektywne prawa moralne to dlaczego my ludzie cywilizacji zachodniej ciągle z odrazą patrzymy na holocaust i mamy tak patrzeć – jako na ewidentne zło? Ale już wcale tak nie musimy patrzeć na to, co się działo po stronie wschodniej w sytuacji degradacji człowieka z powodów społecznych i na to, co znajdowało swój wyraz w postaci łagrów? O Katyniu tak samo zachód nie chce wiedzieć. Ale jednak holocaust pozostaje jako wyraz jakiegoś wyrzutu sumienia. Dlaczego?

Arcybiskup wyjaśnił, że widoczna jest tu poważna niekonsekwencja. Widać ją także we współczesnym prawie do aborcji.

– Jest jakieś wielkie pomieszanie materii, jesteśmy zagubieni. Wszystko staje się płynne. (…) To wszystko wskazuje na zagubienie człowieka we współczesnym świecie. Nie ma nic stałego, nie ma punktu odniesienia. Stąd ten chaos, którego jesteśmy twórcami i jednocześnie ofiarami. Jak z niego wyjść? Nie ma innej drogi powrotu jak to, żeby wrócić do pojęcia godności, które jest niedefiniowalne, które ma zakorzenienie w rzeczywistości religijnej, chrześcijańskiej. A to dlatego, że godność człowieka wynika z przeświadczenia, że Bóg jest Stwórcą człowieka i kocha wszystkich ludzi tak samo.

Hierarcha tłumaczył także, że modna dziś ucieczka do wschodnich cywilizacji wynika z pogardy dla naszej i kompletnego niezrozumienia tamtej kultury oraz nieznajomości historii azjatyckich narodów.

– Jest wielka konieczność powrotu do tego, co głosiła antropologia chrześcijańska. Do pojęcia osoby ludzkiej – każdy jest ważny jako jednostka, ale jest ważny właśnie dlatego, że żyje nie jako izolowana wyspa, ale żyje w świecie niezliczonych autentycznym powiazań międzyosobowych z Bogiem i drugim człowiekiem.

Na zakończenie arcybiskup potwierdził, że prawdą jest, iż ludzie dzisiaj żyją tak, jakby Pana Boga nie było ze wszystkimi tego konsekwencjami, które prowadzą do coraz większego samobójstwa naszej cywilizacji.

– Żeby przerwać ciąg biegu ku śmierci, ku zagładzie, trzeba wrócić do źródeł.

Metropolita podkreślił, że choć trudny będzie powrót do wiary, bo ona jest łaską, to trzeba wrócić do zdrowego rozsądku rozumianego według Pascala, który postawił słynny zakład. Wynikało z niego – żyj tak jakby Pan Bóg był, bo to ci się opłaci i tu na ziemi i po śmierci.

dam/diecezja.pl