Drodzy przyjaciele, podążajmy naprzód  do pełnej jedności! Historia nas rozdzieliła, lecz jesteśmy w drodze do pojednania i komunii! Wędrujmy razem, modląc się za siebie nawzajem i spełniając uczynki miłosierdzia – mówił Przewodniczący Episkopatu abp Stanisław Gądecki 23 stycznia w warszawskim kościele ewangelicko-augsburskim Świętej Trójcy, podczas centralnego nabożeństwa ekumenicznego z okazji Tygodnia Modlitw o Jedność Chrześcijan.

 

Przewodniczący Episkopatu w swojej homilii wygłoszonej podczas nabożeństwa ekumenicznego skoncentrował się na trzech tematach: przyczynach podziałów pośród chrześcijan, konieczności zjednoczenia oraz na wydanej przed 20 laty deklaracji o chrzcie, która jest konkretnym przykładem jedności.

Abp Gądecki podkreślił, że Bóg „pragnie jedności całego rozproszonego rodzaju ludzkiego”. Jednak, jak zauważył, „mimo Bożego pragnienia – od samego początku w Kościele dochodzi do wielu podziałów”. Jako ich przyczyny wymienił m.in. różnice kulturowe, nieporozumienia i niespełnione oczekiwania, ludzką pychę i egoizm oraz pojawianie się fałszywych proroków i nauczycieli. Przewodniczący Episkopatu przywołał napomnienie św. Pawła Apostoła: „Upominam was, bracia, w imię Pana naszego Jezusa Chrystusa, abyście byli zgodni i by nie było wśród was rozłamów; byście byli jednego ducha i jednej myśli” (1 Kor 1,10; por. 1 Kor 11,18-19; Ga 1,6-9; 1 J 2,18-19). „W trakcie swojej drogi przez historię Kościół jest nieustannie kuszony przez Złego, który usiłuje go podzielić, i niestety jego praca nie pozostaje bezowocna. Niektóre podziały trwają bardzo długo, aż do naszych czasów” – mówił.

W drugiej części homilii podkreślał, jak ważne jest zjednoczenie. „Jest dzisiaj bardzo wielu braci, którzy podzielają naszą wiarę w Chrystusa, ale należą do  innych wyznań lub tradycji niż nasze. Wielu pogodziło się z tym podziałem i to jest wstydem dla nas. Również wzajemne relacje nie zawsze są nacechowane szacunkiem i serdecznością. Czy my również pogodziliśmy się z tymi podziałami? Czy nie jesteśmy na nie obojętni? Czy wierzymy w to, że można i trzeba podążać ku pojednaniu i pełnej komunii, czyli do możliwości udziału wszystkich razem w Ciele i Krwi Chrystusa” – mówił abp Gądecki.

Przewodniczący Episkopatu za Ojcem Świętym Franciszkiem pytał, co każdy z nas – jako członek Kościoła – może i powinien zrobić, słysząc pragnienie Chrystusa, by wszyscy byli jedno. „Niewątpliwie nie może zabraknąć modlitwy nawiązującej do modlitwy Jezusa i z nią zjednoczonej. A poza modlitwą Chrystus prosi nas o nowe otwarcie; prosi, abyśmy nie zamykali się na dialog i na spotkanie, lecz byśmy dostrzegali wartościowe i pozytywne rzeczy głoszone również przez tych, którzy nie myślą tak jak my lub zajmują inne stanowiska. Prosi nas, abyśmy starali się lepiej poznać i kochać Jezusa oraz dzielić bogactwo Jego miłości” – podkreślał abp Gądecki.

Wskazywał, by pomagać sobie wzajemnie na drodze ku jedności. „We wszystkich wspólnotach są biegli teologowie: niech dyskutują, niech szukają prawdy teologicznej, ponieważ jest to ich obowiązek, ale my wędrujmy razem, modląc się za siebie nawzajem i spełniając uczynki miłosierdzia. I tak twórzmy wspólnotę w drodze. To się nazywa ekumenizm duchowy — podążanie drogą życia razem w naszej wierze. Dziękujmy Panu za nasz Chrzest, dziękujmy za naszą komunię, i niech ta komunia obejmie wszystkich, razem” – mówił. Zachęcał też do jedności opartej nie na ujednoliceniu, ale na uzupełnianiu siebie nawzajem. „Pamiętajmy też o tym, że jedność chrześcijan nie polega na podążaniu za wizją jakiegoś człowieka, kimkolwiek by nie był, lecz skupieniu się na osobie Jezusa Chrystusa i uwielbianiu go całym swoim życiem” –  dodawał.

Jako konkretny przykład zjednoczenia chrześcijan w Polsce abp Gądecki podał przykład   podpisania przez zwierzchników głównych Kościołów chrześcijańskich w Polsce „Deklaracji o wzajemnym uznaniu ważności Chrztu”. Dokument został podpisany 20 lat temu,  23 stycznia 2000 roku, w warszawskim kościele ewangelicko-augsburskim Świętej Trójcy, w Roku Wielkiego Jubileuszu 2000-lecia chrześcijaństwa. „Nie wszystkie wyznania chrześcijańskie jednakowo rozumieją Chrzest, a zwłaszcza sposób jego udzielania. Nawet te Kościoły, które chrzczą dzieci, też różnią się w sposobach udzielania tego sakramentu. Różne są też wypowiadane przy tym słowa, choć zawsze musi to być wypowiedziana formuła wyrażająca wiarę w Trójcę Świętą (Krzysztof Gołębiowski). Niemniej jednak  dzięki temu tekstowi stało się oczywistym faktem to, iż sakrament Chrztu jest znakiem jedności” –  powiedział abp Gądecki.

Tegoroczne centralne nabożeństwo ekumeniczne tegorocznego Tygodnia Modlitw o Jedność Chrześcijan odbyło się w tym samym miejscu, gdzie podpisano deklarację o chrzcie. Było okazją do świętowania 20. rocznicy podpisania tego dokumentu. W nabożeństwie wzięli udział przedstawiciele różnych Kościołów, m.in. osoby, które podpisywały deklarację o chrzcie.

BP KEP

Publikujemy pełny tekst homilii:

Jeden Pan, jedna wiara, jeden Chrzest.
20. rocznica podpisania wspólnej deklaracji „Sakrament Chrztu znakiem jedności. Deklaracja Kościołów w Polsce na progu trzeciego tysiąclecia”
(Warszawa, kościół ewangelicko-augsburski Świętej Trójcy – 23.01.2020)

Na świecie istnieje dziś około 40 000 wspólnot chrześcijańskich, posiadających odrębną podmiotowość określoną przez własną nazwę, naukę i strukturę. Dla niewierzących ich liczebność jest przedmiotem drwin, dla pobożnych – powodem smutku. Jak to możliwe, że na podstawie jednej i tej samej Biblii, która tak często nawołuje do jedności, powstało tyle różnych odłamów chrześcijaństwa? Co jest tego przyczyną i co można zrobić dla sprawy jedności chrześcijan?

Warto w tej sytuacji podjąć 3 tematy: skąd się biorą podziały pośród chrześcijan, konieczność zjednoczenia, konkretny przykład jedności, jakim jest wspólna deklaracja o Chrzcie.

  1. PODZIAŁ

„Bóg pragnie jedności całego rozproszonego rodzaju ludzkiego. Dlatego zesłał swego Syna, aby umierając za nas i zmartwychwstając, obdarzył nas swoim Duchem miłości. W przeddzień ofiary krzyżowej sam Jezus modli się do Ojca za swoich uczniów i za wszystkich wierzących w Niego, aby byli jedno, jedną żywą wspólnotą. Wynika stąd nie tylko obowiązek dążenia do jedności, ale także odpowiedzialność wobec Boga i wobec Jego zamysłu, spoczywająca na tych, którzy przez Chrzest stają się Ciałem Chrystusa — Ciałem, w którym winny się w pełni urzeczywistniać pojednanie i komunia. Czyż jest możliwe, byśmy pozostawali podzieleni, jeżeli przez Chrzest zostaliśmy „zanurzeni” w śmierci Chrystusa, to znaczy w tym właśnie akcie, przez który Bóg za sprawą Syna obalił mury podziałów? Podział „jawnie sprzeciwia się woli Chrystusa, jest zgorszeniem dla świata, i przy tym szkodzi najświętszej sprawie przepowiadania Ewangelii wszelkiemu stworzeniu” (Ut unum sint, 6).

a) przyczyny podziałów

A jednak – mimo Bożego pragnienia – od samego początku w Kościele dochodzi do wielu podziałów. Ich przyczyną była najpierw sama osoba Jezusa Chrystusa. „Czy myślicie, że przyszedłem dać ziemi pokój? Nie, powiadam wam, lecz rozłam. Odtąd bowiem pięcioro będzie rozdwojonych w jednym domu: troje stanie przeciw dwojgu, a dwoje przeciw trojgu; ojciec przeciw synowi, a syn przeciw ojcu; matka przeciw córce, a córka przeciw matce; teściowa przeciw synowej, a synowa przeciw teściowej»” (Łk 12,51-53). Jezus przynosi ludziom pojednanie z Bogiem i między sobą, lecz Jego orędzie spotyka się raz z przyjęciem innym razem z odrzuceniem i nienawiścią, wywołując nieuchronnie podziały między ludźmi. Jedni przyjmują Ewangelię, drudzy ją odrzucą. Podział pojawi się nawet wewnątrz rodzin, pomiędzy jednymi, którzy przyjmą Ewangelię i Ducha Świętego, i drugimi, którzy Jezusa odrzucą. W takich sytuacjach niejednokrotnie ktoś, kto chce być wierny Jezusowi i Jego Ewangelii musi sprzeciwić się własnej rodzinie: ojcu, matce, teściom, którzy nieraz chcą, by syn czy synowa stosowali się do ich „trzeźwych” rad i pełnili ich wolę, i „nie przesadzali” z pełnieniem woli Bożej.

W najbardziej radykalnej formie Ten podział na płaszczyźnie religijnej nastąpił od razu między samym żydami, z których jedni uznali w Jezusie Mesjasza, inni nie uznali.

Przyczyną podziału religijnego między żydami a chrześcijanami była niewiara żydów w Jezusa Mesjasza. Przykładem takiego klasycznego podziału na płaszczyźnie czysto religijnej była sytuacja w Koryncie. Przy Pawle – który przebywał w Koryncie półtora roku (prawdopodobnie od końca 49 do połowy 51 roku) – zaczęła się tam gromadzić wspólnota chrześcijan, która mogła liczyć ok. dwustu członków, głównie pochodzenia nie żydowskiego. Wkrótce jednak doszło tam do konfliktu ze wspólnotą żydowską (Dz 18,6), która odrzuciła naukę o Jezusie Mesjaszu, podobnie jak wcześniej uczyniła to w Jerozolimie. Konflikt ten zaostrzył się w Koryncie, gdy doszło do nawrócenia przełożonego żydowskiej synagogi, który: „uwierzył w Pana z całym swym domem” (Dz 18, 8). Gdy w roku 52 po Chr. do Koryntu przybył nowy prokonsul Achai, Galio, wspólnota żydowska Koryntu oskarżyła Pawła o zaprowadzanie nowej religii bez pozwolenia władz państwowych. Prokonsul zignorował jednak zarzuty żydów i okazał całkowity brak zainteresowania wewnętrznymi sporami żydowskimi (Dz 18,14-15).

Przykłady podobnych podziałów z podobnych powodów było więcej: „W Ikonium weszli tak samo do synagogi żydowskiej i przemawiali, tak że wielka liczba Żydów i pogan uwierzyła. Ale ci Żydzi, którzy nie uwierzyli, podburzali i źle usposobili pogan wobec braci. Pozostali tam dość długi czas i nauczali odważnie, ufni w Pana, który potwierdzał słowo swej łaski cudami i znakami, dokonywanymi przez ich ręce. I podzielili się mieszkańcy miasta: jedni byli z Żydami, a drudzy z apostołami” (Dz 14,1-4).

Głębszym źródłem podziału między chrześcijanami pochodzącymi z judaizmu a chrześcijanami pochodzącymi z innych narodów była sama kultura grecka. Kultura, filozofia i polityka grecka były zawsze bardzo indywidualistyczne. Mimo wysokiego stopnia cywilizacji i demokracji Grecy nigdy nie stworzyli – poza Aleksandrem Wielkim – jednego imperium ani jednego wspólnego zjednoczonego państwa. Istniały tylko niezależne od siebie miasta-państwa, które jednoczyły się tylko w obliczu poważnego niebezpieczeństwa zewnętrznego. Jeszcze głębsze były podziały filozoficzne między wielkimi szkołami filozoficznymi.

Paweł natomiast pochodził z kultury hebrajskiej, która była wspólnotowa, połączona ściśle więzami rasowymi i religijnymi. Wszyscy żydzi uważali się za potomków tych samych praojców (Abrahama, Izaaka i Jakuba) i dziedzicami tych samych Bożych obietnic.  Poza tym, naród żydowski – podobnie jak Paweł apostoł – rozumował bardziej w kategoriach wiary niż w kategoriach rozumu – jak czynili to Grecy.

Ta głęboka różnica kulturowa między mentalnością grecką a mentalnością żydowską i chrześcijańską rodziła radykalne niezrozumienie.  Ewangelia głoszona w Koryncie mogła być spontanicznie odczytywana jako swoiste nauczanie filozoficzne, podobne do spekulacji charakterystycznej dla różnych szkół filozoficznych, poszukujących przede wszystkim „mądrości” (sophia). Kościół był odczytywany w kluczu racjonalistycznym a nie w kluczu wiary. Historyczny fakt śmierci i zmartwychwstania Chrystusa traktowano jako abstrakcyjną teorię, z którą można dyskutować. Tymczasem, aby zrozumieć chrześcijaństwo nie wystarczy sama kultura i racjonalność ludzka, trzeba posiadać mentalność wiary. My dzisiaj również doświadczamy w sobie balast greckiego indywidualizmu i racjonalności.

Na płaszczyźnie politycznej dało to o sobie znać już wtedy, gdy Ewangelia dotarła do Rzymu. Cesarz Klaudiusz – według rzymskiego historyka Swetoniusza – wysiedlił z Rzymu wszystkich żydów, ponieważ „były z nimi wieczne kłopoty za sprawą niejakiego Chrestosa: Iudaeos impulsore Chresto assidue tumultuantes Roma expulit (De vita caes. 5,25,4; por. Dz 18,1-2).

Po opuszczeniu Koryntu przez Pawła doszło do następnego podziału, tym razem już nie między żydami a chrześcijanami, a między samymi chrześcijanami. Do tego kryzysu przyczynił się sama duchowa niedojrzałość chrześcijan. Ujawniła się ona m.in. z powodu Apollosa – żyda pochodzącego z Aleksandrii i doskonale znającego Pisma Święte (Dz 18,24) – który po swoim przybyciu do Koryntu: „pomagał bardzo za łaską [Bożą] tym, którzy uwierzyli. Dzielnie uchylał twierdzenia żydów, wykazując publicznie z Pism, że Jezus jest Mesjaszem” (Dz 18,27-28). Dzięki swojej erudycji pozyskał on wielu zwolenników gminy korynckiej. To spowodowało, że jedni zaczęli utożsamiać z Apollosem, inni zaś z Pawłem (por. ks. Mariusz Rosik, Pierwszy List do Koryntian. Wprowadzenie i przekład). Duchowa niedojrzałość niektórych doprowadziła do tego, że na miejscu Chrystusa stawiali Jego apostoła.

W tych okolicznościach Paweł – z wyrzutem – zwraca się do członków korynckiej gminy: „Myślę o tym, co każdy z was mówi: ‘Ja jestem Pawła, a ja Apollosa, ja jestem Kefasa, a ja Chrystusa’” (1 Kor 1,12). Paweł podkreślał przede wszystkim wyzwolenie od Prawa Mojżeszowego. Apollos był szanowany z uwagi na nauczanie mądrości (por. Dz 18,24-28). Do Kefasa odwoływali się prawdopodobnie chrześcijanie wywodzący się z judaizmu. Paweł – ze swojej strony – stara się przypomnieć, iż nikogo z ludzi nie może stawiać na równi z Chrystusem; nikt nie może przyćmić centralnej roli Chrystusa, ukrzyżowanego i zmartwychwstałego, jedynego zbawiciela wszystkich, zawsze i wszędzie.

Z 1 Listu do Koryntian wynika, że główną przyczyną podziałów między chrześcijanami pochodzącymi z pogaństwa były różnice wynikające z istniejących stosunków społecznych, które znalazły odzwierciedlenie w chrześcijańskiej wspólnocie.

Podziały między samymi apostołami powodowane były też pychą, powodującą wzajemną rywalizację; spory o to, „który z nich zdaje się być największy” (Łk 22,24).

Do podziałów między apostołami dochodziło również z uwagi na nieporozumienia i niespełnione oczekiwania podczas prowadzenia pracy apostolskiej: „Po pewnym czasie powiedział Paweł do Barnaby: ‘Wróćmy już i zobaczmy, jak się mają bracia we wszystkich miastach, w których głosiliśmy słowo Pańskie’. Barnaba chciał również zabrać Jana, zwanego Markiem; ale Paweł prosił, aby nie zabierał z sobą tego, który odszedł od nich w Pamfilii i nie brał udziału w ich pracy. Doszło do ostrego starcia, tak że się rozdzielili” (Dz 15,36-39). Można by powiedzieć, że spory i podziały między apostołami były nieodłączną częścią tradycji życia religijnych żydów (Dz 26,3).

Podziały wewnątrz samych wspólnot chrześcijańskich rodziły się wraz z – pojawiającymi się od samego początku = fałszywymi prorokami i nauczycielami, którzy bardziej pożądali bogactw, władzy i sławy niż duchowego dobra  wiernych. „Znaleźli się jednak fałszywi prorocy wśród ludu tak samo, jak wśród was będą fałszywi nauczyciele, którzy wprowadzą wśród was zgubne herezje. Wyprą się oni Władcy, który ich nabył, a sprowadzą na siebie rychłą zgubę. A wielu pójdzie za ich rozpustą, przez nich zaś droga prawdy będzie obrzucona bluźnierstwami; dla zaspokojenia swej chciwości obłudnymi słowami was sprzedadzą ci, na których wyrok potępienia od dawna jest w mocy, a zguba ich nie śpi” (2 Pt 2,1-3). Przykładem fałszywych nauczycieli był – piętnowany przez Jana – Diotrefes, który pragnął być pierwszym i nie przyjmował pracowników Ewangelii przysłanych przez innych apostołów, złośliwie wypowiadał się przeciwko apostołom, odmawiał udzielania braciom gościny, a tym, którzy chcieli to czynić, zabraniał, a nawet wykluczał ich z Kościoła (por. 3 J 9-10)

U podstaw takiego postępowania leżało przeinaczanie Ewangelii, o czym mówi Paweł w Liście do Galatów: ,,Dziwię się, że tak prędko dajecie się odwieść od tego, który was powołał w łasce Chrystusowej do innej ewangelii, chociaż innej nie ma; są tylko pewni ludzie, którzy was niepokoją i chcą przekręcić ewangelię Chrystusową” (Ga 1,6-7). Przeinaczanie Ewangelii i zastępowanie jej własnymi ideami i tradycjami otwierało zawsze drogę do nowych podziałów (Kol 2.8; 2 Tm 2.17-18).

b) upomnienia

Sytuacja ta była bardzo niebezpieczna dla jedności Kościoła, że apostoł Paweł zmuszony był napominać i ganić chrześcijan; św. Paweł wręcz woła: „Czyż Chrystus jest podzielony” (1 Kor 1,13). To nic innego jak retoryczne pytanie, które potwierdza, że tylko Chrystus został ukrzyżowany za wszystkich. Słowa „Czyż Chrystus jest podzielony?” rozbrzmiewają jak wyrzut z powodu pomniejszania zasadniczej roli Chrystusa. „Ja siałem, Apollos podlewał, lecz Bóg dał wzrost” (1 Kor 3,6).

Stąd usilne napomnienie apostoła: „Upominam was, bracia, w imię Pana naszego Jezusa Chrystusa, abyście byli zgodni i by nie było wśród was rozłamów; byście byli jednego ducha i jednej myśli” (1 Kor 1,10; por. 1 Kor 11,18-19; Ga 1,6-9; 1 J 2,18-19). Tylko w imię Chrystusa chrześcijanie otrzymują łaskę Chrztu. Tylko w imię Chrystusa otrzymujemy odpuszczenie grzechów. Nikt nie został ochrzczony w imię Pawła, przez to dowiadujemy się, iż niektórzy wywodzili swoją nazwę nie tylko od nauczycieli, ale także od tych, którzy udzielili im Chrztu (por. Teodoret z Cyru, Komentarz do 1i 2 listu do Koryntian, Kraków 1998, 23).

„Obawiam się, że gdy przyjdę, znajdę was nie takimi, jakimi pragnąłbym was znaleźć, a i dla was okażę się takim, jakiego sobie nie życzycie. żeby przypadkiem nie [było wśród was] sporów, zazdrości, gniewu, niewłaściwego współzawodnictwa, obmów, szemrania, wynoszenia się, kłótni” (2 Kor 12,20).

„Proszę was jeszcze, bracia, strzeżcie się tych, którzy wzniecają spory i zgorszenia przeciw nauce, którą otrzymaliście. Strońcie od nich! Tacy bowiem ludzie nie Chrystusowi służą, ale własnemu brzuchowi, a pięknymi i pochlebnymi słowami uwodzą serca prostaczków” (Rz 16,17-18).

„Jeśli ktoś naucza inaczej i nie trzyma się zdrowych słów Pana naszego Jezusa Chrystusa oraz nauki zgodnej z pobożnością, jest nadęty, niczego nie pojmuje, lecz choruje na dociekania i słowne utarczki. Z nich rodzą się: zawiść, sprzeczka, bluźnierstwa, złośliwe podejrzenia, ciągłe spory ludzi o wypaczonym umyśle i którym brak prawdy – ludzi, którzy uważają, że pobożność jest źródłem zysku” (1 Tm 6,3-5).

Prawdziwą przyczyną niszczenia jedności Kościoła są uczynki pochodzące z ciała: „Jest zaś rzeczą wiadomą, jakie uczynki rodzą się z ciała: nierząd, nieczystość, wyuzdanie, uprawianie bałwochwalstwa, czary, nienawiść, spór, zawiść, wzburzenie, niewłaściwa pogoń za zaszczytami, niezgoda, rozłamy, zazdrość, pijaństwo, hulanki i tym podobne” (Ga 5,19-21).

Prawdziwą przyczyną niszczenia jedności Kościoła jest kierowanie się „ziemską” mądrością: „Nie na tym polega zstępująca z góry mądrość, ale mądrość ziemska, zmysłowa i szatańska. Gdzie bowiem zazdrość i żądza sporu, tam też bezład i wszelki występek” (Jk 3,15-16).

c) Liczba rozłamów pomnożyła się w czasach poapostolskich. I chociaż to jeden Bóg w Jezusie Chrystusie jest źródłem chrześcijańskiej wiary, to jednak w obrębie tej samej chrześcijańskiej wiary powstały w ciągu wieków różne pęknięcia i rozłamy. „Wszyscy wyznają, że są uczniami Pana, a przecież [wspólnoty chrześcijańskie mają rozbieżne przekonania i różnymi podążają drogami, jak gdyby sam Chrystus był rozdzielony” (por. 1 Kor 1,13). Chrystus Pan z pewnością „założył  jeden jedyny Kościół, a mimo to wiele jest chrześcijańskich Wspólnot, które wobec ludzi podają się za prawdziwe spadkobierczynie Jezusa Chrystusa” (Unitatis redintegratio, 1), w odróżnieniu od innych.

W trakcie swojej drogi przez historię Kościół jest nieustannie kuszony przez Złego, który usiłuje go podzielić, i niestety jego praca nie pozostaje bezowocna. Niektóre podziały trwają bardzo długo, aż do naszych czasów, toteż trudno jest teraz odtworzyć wszystkie ich powody, a przede wszystkim  znaleźć możliwe rozwiązania. Racje, które doprowadziły do rozłamów i podziałów, mogą być najróżniejsze: od różnicy zdań na temat zasad dogmatycznych i moralnych oraz odmiennych koncepcji teologicznych i duszpasterskich, przez motywy polityczne i wzgląd na korzyści, aż po spory spowodowane przez antypatie i osobiste ambicje… Pewne jest to, że w taki czy inny sposób za tymi podziałami  kryją się zawsze pycha i egoizm, które są przyczyną każdej niezgody i sprawiają, że stajemy się nietolerancyjni, niezdolni do słuchania i akceptowania tych, których poglądy bądź stanowiska są inne od naszych (por. Papież Franciszek, Nie gódźmy się z podziałami. Audiencja generalna – 8.10.2014 ).

  1. ZJEDNOCZENIE

Drugi temat to zjednoczenie w wierze. Jest dzisiaj bardzo wielu braci, którzy podzielają naszą wiarę w Chrystusa, ale należą do  innych wyznań lub tradycji niż nasze. Wielu pogodziło się z tym podziałem i to jest wstydem dla nas. Również wzajemne relacje nie zawsze są nacechowane szacunkiem i serdecznością. Czy my również pogodziliśmy się z tymi podziałami? Czy nie jesteśmy na nie obojętni? Czy wierzymy w to, że można i trzeba podążać ku pojednaniu i pełnej komunii, czyli do możliwości udziału wszystkich razem w Ciele i Krwi Chrystusa.

Apostoł Paweł upomina nas w tym względzie w sposób jednoznaczny:

„A przeto upominam was, bracia, w imię Pana naszego Jezusa Chrystusa,
abyście byli zgodni, i by nie było wśród was rozłamów; (σχισματα);
byście byli jednego ducha i jednej myśli” (εν τω αυτω νοι και εν τη αυτη γνωμη – 1 Kor 1,10).

Biblia Gdańska 2017: „ale abyście byli zespoleni jednakowym umysłem i jednakowym zdaniem”

Biblia Poznańska: „abyście wszyscy mówili to samo i aby nie było wśród was rozłamów.
Żyjcie w zgodzie, bądźcie wszyscy tej samej myśli i tego samego zdania”.

Inaczej mówiąc, trzeba, aby w życiu każdej wspólnoty chrześcijańskiej była obecna ta sama rzeczywistość jaka jest obecna w Chrystusie i w Jego Ojcu. Co dokonuje się między Ojcem i Synem, winno stać się rzeczywistością również między nami. Trzeba „aby wszyscy stanowili jedno, jak Ty, Ojcze, we Mnie, a Ja w Tobie, aby i oni stanowili w Nas jedno, by świat uwierzył, że Ty Mnie posłałeś” (J 17,21). „Ja w nich, a Ty we Mnie! Oby się tak zespolili w jedno, aby świat poznał, żeś Ty Mnie posłał i że Ty ich umiłowałeś, tak jak Mnie umiłowałeś” (J 17,23).

„Krótko mówiąc, jedność Kościoła nigdy nie może być inna niż jedność w wierze apostolskiej, w wierze powierzonej każdemu nowemu członkowi Ciała Chrystusowego w obrzędzie Chrztu. Jest to ta wiara, która łączy nas z Panem, sprawia, że mamy udział w Jego Duchu Świętym i tym samym, już teraz, w życiu Trójcy Świętej, będącej wzorcem koinonii Kościoła na tym padole” (Benedykt XVI, Dążenie do jedności zrodziło się z wiary. Londyn, Opactwo Westminster, 18.09.2010).

Co każdy z nas – jako członek świętej Matki Kościoła – może i powinien zrobić, słysząc takie pragnienie Zbawiciela – pyta papież Franciszek? Niewątpliwie nie może zabraknąć modlitwy nawiązującej do modlitwy Jezusa i z nią zjednoczonej. A poza modlitwą Chrystus prosi nas o nowe otwarcie; prosi, abyśmy nie zamykali się na dialog i na spotkanie, lecz byśmy dostrzegali wartościowe i pozytywne rzeczy głoszone również przez tych, którzy nie myślą tak jak my lub zajmują inne stanowiska. Prosi nas, abyśmy starali się lepiej poznać i kochać Jezusa oraz dzielić bogactwo Jego miłości. Pociąga to za sobą przylgnięcie do prawdy a także  zdolność do przebaczania sobie, do odczuwania, że jesteśmy częścią tej samej rodziny chrześcijańskiej. Do uznania tego, iż jesteśmy darem jedni dla drugich i dokonywania razem wielu dobrych rzeczy.

My wszyscy mamy przecież ze sobą coś wspólnego. Wszyscy wierzymy w Ojca, w Syna i w Ducha Świętego. Wszyscy wierzymy w Jezusa Chrystusa, naszego Pana i Zbawiciela. Wszyscy „w jednym Duchu zostaliśmy ochrzczeni, [aby stanowić] jedno Ciało […]. Wszyscy też zostaliśmy napojeni jednym Duchem” (1 Kor 12,13).

Pomagajmy sobie wzajemnie! We wszystkich wspólnotach są biegli teologowie: niech dyskutują, niech szukają prawdy teologicznej, ponieważ jest to ich obowiązek, ale my wędrujmy razem, modląc się za siebie nawzajem i spełniając uczynki miłosierdzia. I tak twórzmy wspólnotę w drodze. To się nazywa ekumenizm duchowy — podążanie drogą życia razem w naszej wierze. Dziękujmy Panu za nasz Chrzest, dziękujmy za naszą komunię, i niech ta komunia obejmie wszystkich, razem.

Drodzy przyjaciele, podążajmy naprzód  do pełnej jedności! Historia nas rozdzieliła, lecz jesteśmy w drodze do pojednania i komunii! Wszyscy jesteśmy w drodze do jedności. A gdy ten cel może się nam wydawać zbyt odległy, niemal nieosiągalny, i ogarnia nas zniechęcenie, niech pokrzepia nas myśl, że Pan Bóg nie może zamknąć uszu na głos swego Syna i nie wysłuchać Jego i naszej modlitwy, by wszyscy chrześcijanie byli naprawdę jednym. Jednym nie w sensie ujednolicenia, ale w sensie wzajemnego uzupełniania się (por. Papież Franciszek, Nie gódźmy się z podziałami. Audiencja generalna – 8.10.2014). Pamiętajmy też o tym, że jedność chrześcijan nie polega na podążaniu za wizją jakiegoś człowieka, kimkolwiek by nie był, lecz skupieniu się na osobie Jezusa Chrystusa i uwielbianiu go całym swoim życiem.

„Jeśli więc jest jakieś napomnienie w Chrystusie, jeśli – jakaś moc przekonująca Miłości, jeśli jakiś udział w Duchu, jeśli jakieś serdeczne współczucie [παραμυθιον αγαπης ει τις κοινωνια πνευματος ει τινα σπλαγχνα και οικτιρμοι] – dopełnijcie mojej radości przez to, że będziecie mieli te same dążenia: tę samą miłość i wspólnego ducha, pragnąc tylko jednego, 3 a niczego nie pragnąc dla niewłaściwego współzawodnictwa ani dla próżnej chwały, lecz w pokorze oceniając jedni drugich za wyżej stojących od siebie. Niech każdy ma na oku nie tylko swoje własne sprawy, ale też i drugich!” (Flp 2,1-4). „W miłości braterskiej nawzajem bądźcie życzliwi! [φιλοστοργοι]” (Rz 12,10).

  1. PRZYKŁAD ZJEDNOCZENIA

Trzecia kwestia to konkretny przykład zjednoczenia chrześcijan w Polsce. Takim przykładem było to, co dokonało się podczas uroczystego nabożeństwa ekumenicznego w warszawskim kościele ewangelicko-augsburskim Świętej Trójcy dnia 23 stycznia 2000 roku. Wtedy to  zwierzchnicy głównych Kościołów chrześcijańskich w Polsce podpisali „Deklarację o wzajemnym uznaniu ważności Chrztu”. Ten dokument – podpisany 20 lat temu – zyskał szczególne znaczenie dzięki temu, że dokonało się to w Roku Wielkiego Jubileuszu 2000-lecia chrześcijaństwa.

Tekst ten był owocem kilkudziesięcioletnich żmudnych wysiłków, spotkań i rozmów prowadzonych przez przedstawicieli Kościoła katolickiego i Kościołów zrzeszonych w Polskiej Radzie Ekumenicznej (PRE). Jego postanowienia głoszą, że Chrzest raz udzielony w jednym z Kościołów jest ważny także w innym. W praktyce oznacza to, że w sytuacji, gdy chrześcijanin jednego wyznania przechodzi do innego, nie trzeba go powtórnie chrzcić. Jest to uroczyste potwierdzenie tradycji Kościoła, że sakrament Chrztu przyjmuje się tylko raz; że jest on wspólny wszystkim wyznaniom chrześcijańskim i stanowi ich podstawę.

W tekście tym Kościoły dziękują Trójjedynemu Bogu za ponad tysiąc lat chrześcijaństwa na polskich ziemiach. Z radością wyznają, że Jezus Chrystus ustanowił sakrament Chrztu i polecił go udzielać innym (Mt 28,19; Mk 16,16). Stwierdzają, iż Chrzest jest z wody i Ducha Świętego, że udziela się go w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego i że jednoczy on ochrzczonego z Chrystusem, stanowiąc początek życia w Chrystusie, wprowadza chrześcijan do Kościoła i jednoczy ich między sobą.

Świadectwem tego jak trudny jest dialog ekumeniczny jest to, iż skreślenie tych kilku prostych stwierdzeń wymagało ponad 30 lat pracy członków zrzeszonych w Polskiej Radzie Ekumenicznej. W ciągu tych dwudziestu lat nie wypracowaliśmy dokumentu, który byłby podobnej rangi. Dialog ten trwał długo, ale ostatecznie Kościół katolicki zawarł porozumienia nt. Chrztu z 8 Kościołami: Kościołem prawosławnym (4.10.1978), metodystycznym (5.11.1978), starokatolickim mariawitów (11.06.1974 i 15.11.1978), ewangelicko-reformowanym (20.02.1979), baptystów (2.04.1979), ewangelicko-augsburskim (11.05.1979), polskokatolickim (7.05.1980) i Zjednoczonym Kościołem Ewangelicznym (dziś już nieistniejącym; 24.05.1982).

Nie wszystkie wyznania chrześcijańskie jednakowo rozumieją Chrzest, a zwłaszcza sposób jego udzielania. Nawet te Kościoły, które chrzczą dzieci, też różnią się w sposobach udzielania tego sakramentu. Różne są też wypowiadane przy tym słowa, choć zawsze musi to być wypowiedziana formuła wyrażająca wiarę w Trójcę Świętą (Krzysztof Gołębiowski). Niemniej jednak  dzięki temu tekstowi stało się oczywistym faktem to, iż sakrament Chrztu jest znakiem jedności.

ZAKOŃCZENIE

Dziękujmy Bogu za to, co zostało dokonane. Prośmy o to, aby nastało u nas zjednoczenie także w innych przestrzeniach życia kościelnego. Niech Duch Święty – będący odwieczną miłością, więzią jedności w Trójcy Świętej – swoją mocą jednoczy w Bożej miłości rozproszonych ludzi, tworząc w ten sposób wielokształtną i wielką wspólnotę Kościoła na całym świecie.

„Onej przemiany nadludzkiej nie zdoła
wyrazić nasze marne ziemskie słowo,
lecz ten ją pojmie, kogo łaska woła”
(Dante, Boska Komedia, Raj, Pieśń I, 70-72)

bsw/Episkopat.pl