„Doktor hab. Magdalena Środa wielokrotnie i w niewybredny sposób dawała wyraz swej wrogości wobec Kościoła oraz wiary i moralności chrześcijańskiej. Jednak tym razem jej słowa zbyt daleko wykraczają poza ramy fundamentalnej przyzwoitości. Oto nauczyciel akademicki deklaruje gotowość podarcia Pisma Świętego, przyłączając się do wydłużania pasma nieszczęść i prześladowań wierzących, do jakich posuwali się komuniści i narodowi socjaliści. Odnosząc się z pogardą do Boga, niszczyli księgi święte, by jeszcze bardziej upokorzyć Jego wyznawców”- czytamy w liście polskich biblistów. Środa w jednym z wywiadów, solidaryzując się z Adamem Darskim  powiedziała: „Też mam ochotę podrzeć Biblię".  Dziś powiedziała ona „Rzeczpospolitej” , że nie zna tego listu. „Nie przypominam sobie też tej wypowiedzi, którą krytykują bibliści. Podtrzymuję wszystko, co jest zawarte w tekstach, pod którymi się podpisałam, ale nie mogę ręczyć za jakąś nieautoryzowaną wypowiedź. Dziennikarz mógł coś przekręcić” - dodała.


Trudno uwierzyć by Środa, Palikot czy Nergal kiedykolwiek pochylili się nad krzywdą jaką wyrządzają wyznawcom Chrystusa. Oczywiście razem z Wojewódzkim, Maziarskim czy Urbanem  są za ciency w uszach by w jakiś szczególnie bolesny sposób zaszkodzić dziełu Jezusa. To nie ta liga. Nie poradzili sobie silniejsi od nich bowiem Jezus jest Panem, który wygra w starciu ze „Złym”.  Jednak polityka małych kroczków i ten lewacki  marsz przez instytucje szkodzą wyznawcom Chrystusa w życiu codziennym. Na to nie można pozwolić.  Ideologia kapłanów lewicy  prowadzi do realnego prześladowania chrześcijan, którzy  stają się powoli w zachodnich krajach obywatelami drugiej kategorii. Na dodatek jest ona przyczyną  zabijania dzieci nienarodzonych, ludzi starszych i niepełnosprawnych.  Odrzucenie Boga i postawienie w Jego miejscu człowieka doprowadziło już do ludobójczych reżimów: jakobinów, nazistów i komunistów.  Teraz w ich miejsce wchodzi nowa forma totalitaryzmu, którą Benedykt XVI nazwał dyktaturą relatywizmu.


Zawsze byłem niezwykle mocno przywiązany do idei nieskrępowanej wolności słowa. Wciąż uważam, że jest to jedna z niewielu niezaprzeczalnych zdobyczy demokracji. Jednak wolność słowa bez żadnych  ograniczeń  jest utopijną mrzonką, która prowadzi do anarchii.  Wrogowie Kościoła nie mogą znieść, że istnieje gdzieś organizacja, która przypomina im o grzechu i jego skutkach. Dlatego pod przykrywką laicyzacji państwa, rugują już nawet najmniejszy symbol tej religii. Niestety daliśmy sobie wmówić, że na tym polega rozdział Kościoła od państwa. Jest to jednak bzdura. Wybitny żydowski prawnik Joseph H.H. Weiler zauważył ,że „zwolennicy usuwania krzyża z przestrzeni publicznej argumentują, że państwo musi być „neutralne”. Problem w tym, że spór toczy się między chrześcijanami (którzy chcą zachowania krzyża) oraz ateistami (którzy chcą jego usunięcia). Władze, które ogałacają ściany z krucyfiksów, nie zajmują więc żadnej „neutralne pozycji”, tylko w jasny sposób opowiadają się po stronie jednej ze stron konfliktu.”  Niestety takie argumenty nie przemówią do agresywnych laicystów i wrogów Chrystusa. Zresztą działania światowych środowisk gejowskich czy potężnego lobby aborcyjno-feministycznego pokazuje, że ci ludzie nie chcą polemizować. Oni chcą nas zniszczyć.


Chrystofobia ma coraz więcej znamion antysemityzmu. Wyznawcy Chrystusa czy duchowni  przez pewną część społeczeństwa są traktowani tak jak Żydzi, których nienawidzi się bo są Żydami. Niestety instytucje publiczne coraz mocniej wykluczają nas z przestrzeni publicznej, zamykając w gettach, gdzie wolno publicznie mówić o Jezusie. „Zabrania się palić a pozwala się na soft porno w telewizji publicznej” – zauważyła niegdyś wybitna neokonserwatystka prof. Gertrudę Himmelfarb.  „Intelektualiści twierdzący, że chętnie podarliby sobie Pismo Święte, publicyści apelujący, by „odp... się od Nergala” czy porównujący satanizm do chrześcijaństwa, politycy, którzy zapewniają, że są „ziomalami satanisty” - są dowodem na to, że wojna z chrześcijaństwem już się zaczęła. Ale nie oni są najgroźniejsi. O wiele istotniejsze są wyroki sądowe czy decyzje prokuratorskie, które zapadają w ostatnich dniach. One pokazują, że do walki z chrześcijaństwem zabrały się już instytucje państwowe...”- pisze  Tomasz Terlikowski. Zgadzam się z nim. Nienawiść do Jezusa i jego wyznawców zaczyna być w naszym kraju uświęcona. Jedyną na to odpowiedzą jest atak prewencyjny  póki nasi wrogowie nie są  jeszcze w pełni sił.


Mamy możliwość obserwowania jak z nienawistnikami i podłymi ludźmi radzą sobie środowiska żydowskie. Bierzmy z nich przykład. Pozywajmy, nękajmy, budujmy sojusze  i nie odpuszczajmy agresorom. Róbmy to samo co robią zamożne środowiska lewicowe, które potrafią latami wykańczać sądownie „inaczej myślących”. Trudno. Możemy wygrać tylko ich metodami. Kiedyś zapytałem  muzułmanina, prof. Selima Chazbijewicza, co myśli o atakach na krzyż czy chrześcijaństwo. Powiedział mi, że nie powinniśmy odpuszczać, gdy ktoś obraża naszego Boga. Dla niego niewyobrażalne jest tolerowanie kpin z Allacha. Szkoda, że to wyznawcy judaizmu  i muzułmanie muszą wstrząsać naszymi sumieniami.  Do tego właśnie doprowadzili wieloletnią propagandą agresywni laicyści. Nie pozostaje więc nam więc nic innego jak zakasanie rękawów i , przysłowiowe, skopanie im tyłków.   

 

Łukasz Adamski