Sąd Rejonowy dla Warszawy Pragi Północ orzekł 27 września, że szydzenie z krzyża przez Kubę Wojewódzkiego i Grzegorza Figurskiego, które miało miejsce w ub.r. na antenie radia "Eska Rock" to "kreacja artystyczna". Dziennikarze podczas programu radiowego "Eska Rock" 20 września 2010 r. przeprowadzili ośmieszający "wywiad" z krzyżem, "bawili się" też w "żywy krzyż". Kuba Wojewódzki, udając belkę poprzeczną, położył się na plecach Michała Figurskiego, który z kolei wykrzykiwał słowa: „...znalazł się nasz, polsko-żydowski krzyż”. Potem wspólnie dziennikarze wykrzykiwali do płynącej w tle Roty słowa: „tak nam dopomóż Bóg”. Namawiali przy tym pracowników Radia „Eska Rock” do „tworzenia” żywych krzyży. Jak przystało na parę prowincjonalnych komików, ich dowcip był niezwykle subtelny i inteligentny. Nie pozostaje więc nic innego jak wejście w skórę dwóch znanych lemingów i spojrzeć na świat ich oczami.  

 

Proponuję, ukrywającemu swoje kompleksy  pod maską osoby kochającej autoironię,  Jakubowi  by ponabijał się ze swojej wybitnej „kreacji” aktorskiej  w „Zagraj to jeszcze raz, Sam”, dzięki  której chciał być Woodym Allenem a wyszedł z niego mały Kubuś ze szkolnego przedstawienia, silący się by być chociaż jak Carrot top, któremu zabrano marchewki.  Szczerze mówiąc, mnie było nawet szkoda Kubusia Wsiunatka, że do końca życie będzie musiał skakać przed swoimi mocodawcami by zarobić na porszaka. No, ale cóż. Nie każdy może zajmować się prawdziwą pracą i sztuką. Prości ludzie również muszą móc się bawić.  Jednak Wojewódzkiemu nie jest w sumie  potrzebna akceptacja publiczności. Może na widownię zaprosić członków PO. Śmiech i zachwyt gwarantowany. W końcu będą mogli się odwdzięczyć za wieloletnie wygibasy „kumpla premiera”, który tak chciałby być Stańczykiem. Jednak do tego trzeba mieć choć odrobinkę nonkonformizmu.  Gdyby Kubuś nawet na niego się zdecydował to wtedy musiałby zadać szybko  pytanie: „Jak żyć Panie premierze?”. Ale w końcu można powiedzieć, że taki dwór jaki Stańczyk.  I na odwrót.  


Znając możliwości aktorskie „komika” (przepraszam wszystkich komików prawdziwych, ale Terlikowski nie pozwala uzywać wulgaryzmów i muszę stosować cydzysłów) pewnie bardzo realistycznie wyglądała skrzyżowana  zabawa  panów prezenterów.  Do swojego numeru mogli zaprosić  jeszcze Annę Muchę i Joanne Senyszyn. To by dopiero byłby dowcip! Wiedzielibyśmy w końcu jak wygląda skrzecząca mucha siadająca na kupie…znaczy Kubie. Pewnie i flaga by się gdzieś znalazła.  


Na szczęście Kubuś i jego przyboczny klakierek, usilnie chcący wyrwać się spod skrzydeł swojego mistrza, pracy nie stracą. W końcu do Sejmu idzie ich ziomal Palikot, którego elektorat musi mieć komików dopasowanych do poziomu swojego umysłu. Wojewódzki z Figurskim nadają się do tego jak ulał.  By było bardziej postępowo mogą do trójkąta zaprosić jeszcze umalowaną lalę Nergala, który za miną twardziela będzie mógł ukryć zahukanego mentalnego dzieciaka.  Przy okazji będziemy mieli wielki powrót „Ich troje”.  Nowa odmiana Samoobrony, na wiecach której można za kaskę powyć, też jest.   

 

Wulgarne i żenujące? No cóż. Jak Kuba katolowi, tak katol Kubie….Mnie też ciężko schodzić do rynsztoku. Kilka dni unosi się za człowiekiem odór.

 

Łukasz Adamski