Skutkiem donosu na kobietę w supermarkecie jest akt oskarżenia przeciwko małżeństwu, który niedawno trafił do sądu - poinformował rzecznik Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze. Prokurator rejonowy w Zielonej Górze oskarżył 32-letniego mężczyznę o grożenie synowi pobiciem, a matce zarzucił naruszenie nietykalności cielesnej chłopca poprzez uderzanie go w pośladki. Ojcu grozi do dwóch lat więzienia, a matce do roku pozbawienia wolności. "Podstawą oskarżenia była uchwalona przez PO i PSL ustawa o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie oraz kodeks rodzinny i opiekuńczy. Zgodnie z nowelizacją tych aktów prawnych, która miała miejsce 10 czerwca 2010 r., ustawodawca zakazał osobom wykonującym władzę rodzicielską oraz sprawującym opiekę lub pieczę nad małoletnim stosowania jakichkolwiek kar cielesnych"- informuje niezalezna.pl. Przed uchwaleniem skandalicznej, antyrodzinnej ustawy przez „liberałów” z PO niejednokrotnie opisywaliśmy na tym portalu do jakich absurdów może ona doprowadzić. Wiele środowisk katolickich zwracało uwagę, że ustawa wcale nie chroni dzieci w patologicznych rodzinach, za to bierze na celownik normalnych ludzi. W tym właśnie ma pomóc niesławna „niebieska karta”.


Co jakiś czas nasze media obiegają informacje za jakie rzeczy zabiera się rodzicom ich pociechy w krajach skandynawskich. W Szwecji może to być za niskie IQ, otyłość albo domowa edukacja. Tak w tym kraju potraktowano małżeństwo Johanssonów, którym szwedzka policja odebrała 7 letniego syna Domenica w czerwcu 2009 roku, gdy ten siedział w samolocie odlatującym do Indii - kraju z którego pochodzi jego matka. Rodzice chłopca okazali się być „przeciwnikami postępu” ,gdy niezadowoleni z edukacji syna w przedszkolu, zdecydowali się go uczyć w domu. Od czasu brutalnego zabrania dziecka rodzicom, mogą oni kontaktować się ze swoim dzieckiem co pięć tygodni. Specjalne widzenia odbywają się pod kontrolą rodziny zastępczej i trwają zaledwie godzinę. Ruby Harrold-Claesson, przewodnicząca Skandynawskiego Komitetu Praw Człowieka, mówiła będąc w Polsce , że ustawa przeciw przemocy w rodzinie spowodowała, że w Szwecji dzieci mogą bezkarnie napluć na rodziców, bić ich i znieważać bez żadnych konsekwencji. Rodzice nic nie mogą zrobić, bo zostaną natychmiast oskarżeni o stosowanie przemocy. Jej przestrogi nie uchroniły „liberałów” od uchwalenia szkodliwego prawa. Już teraz zaczyna zbierać one swoje żniwa. Okazuje się w naszym kraju każda szkoła może założyć dokument wskazujący na przemoc w rodzinie.


Każdy z ponad 600 tys. nauczycieli, który uzna, że w rodzinie ucznia dochodzi do przemocy, może założyć niebieską kartę (NK).Wcześniej NK mogli zakładać tylko policjanci i pracownicy socjalni. „Ci, w przeciwieństwie do szkół,  mają  kwalifikacje i możliwości sprawdzenia, czy rzeczywiście dochodzi do przemocy. Mają też większe doświadczenie, bo na co dzień  interweniują w takich sprawach”- czytamy w "Rzeczpospolitej". Takie prawo krytykuje nawet Helsińska Fundacja Praw Człowieka. „Może się zdarzyć,  że na zięcia doniesie rozżalona teściowa, a na ojca  matka w trakcie rozwodu. Nauczyciel zaś nie ma możliwości zweryfikowania takich informacji. Tymczasem w NK wpisuje się m.in., czy dziecko jest kopane, zmuszane do kontaktów seksualnych, ale także czy jest popychane,  czy ma ograniczane kontakty.  Może się więc zdarzyć, że zwykły domowy „szlaban", na który dziecko poskarży się w szkole, zostanie potraktowany jako przestępstwo”- mówi w „Rz” Elżbieta Czyż z tej organizacji. Natomiast kryminolog, Prof. Brunon Hołyst, uważa, że założenie NK rozpoczyna procedurę, od której nie można odstąpić. Za to może ona stygmatyzować rodzinę. Reforma najgenialniejszej minister edukacji w historii Polski, Katarzyny Hall, nie przewidziała chyba, że rodzice w trakcie rozwodu potrafią stosować zagrywki poniżej pasa i mogą napuszczać nauczycieli na siebie, wykorzystując do tego dziecko. Natomiast pomysłodawcy ustawy nie zauważają jakiego asa wsadzili w rękaw zgryźliwym sąsiadom, którzy mogą teraz nękać swoich wrogów nasyłając na nich policję.

 

Przemoc wobec dzieci to najobrzydliwsza pod słońcem zbrodnia. Jednak można z nią walczyć w ramach obowiązującego prawa, lepiej egzekwując obecne przepisy. Platforma lubi jednak spektakularne i medialne akcje. Kastracja pedofilów, walka z dopalaczami pokazały to w najlepszy sposób. Tylko wyjątkowy niegodziwiec nie pochyli się zaś nad zmasakrowanym ciałkiem niemowlaka, którym raczyly nas media przed uchwaleniem przepisów. Budowniczy kraju musiał więc zareagować. Niestety rząd PO-PSL jest znany z "głębokiej refleksji" nad prawem jakie stanowi. Wjazd kilkudziesięciu funkcjonariuszy na imprezę urodzinową , gdzie grano w pokera jest tego najlepszym dowodem. Dokładnie tego samego będziemy doświadczać w przypadku polskich rodzin. Najbardziej skrzywdzone będą jednak dzieci, które będą lądować w domach dziecka, albo rozbestwione zobaczą szansę pozbycia się z domu „starych”. A może chodzi o kolejny element kontroli obywateli?   

 

Łukasz Adamski