Tydzień temu po mszy na błoniach Jasnej Góry jeden z jej  uczestników  zaatakował  podobno reporterkę telewizji Polsat News Ewę Żarską. Według jej relacji mężczyzna  podszedł do niej, wyrwał mikrofon i uderzył w twarz. W trakcie tego ataku uszkodzona została również kamera. Agresywny pielgrzym został zatrzymany i przewieziony na komisariat. Po przesłuchaniu został zwolniony do domu. - Do przepychanki rzeczywiście doszło, ale była ona celowo wywołana przez dwoje pracowników stacji Polsat. W żadnym też momencie nie uderzyłem pani Żarskiej, tylko odepchnąłem jej rękę, w której trzymała mikrofon, gdyż nie reagowała na moje kilkakrotne prośby, by mnie nie nagrywać – zaznacza jednak w „Naszym Dzienniku” oskarżony mężczyzna.  Spór na temat tego wydarzenia podzielił również dziennikarzy. "Niedopuszczalne jest dzielenie mediów na dobre i złe, i decydowanie komu wolno, a komu nie wolno wydarzeń takich relacjonować" - napisano w stanowisku KRRiT podpisanym przez przewodniczącego Jana Dworaka. Natomiast „Katolickie Stowarzyszenie Dziennikarzy”  poinformowało  w przesłanym oświadczeniu , że "z niepokojem obserwuje nasiloną w ostatnim czasie, w rozmaitych mediach, nagonkę na Radio Maryja, a szczególnie drastyczne, masowe działania wywołane brutalną prowokacją, jakiej dopuścili się dziennikarze stacji Polsat".

 

Film ze zdarzenia zarejestrowany przez kamerzystę Polsatu można obejrzeć w Internecie. Ja na nim nie dostrzegam jakiejś specjalnej agresji fizycznej którejkolwiek ze stron ( poza zdecydowanym  zasłanianiem obiektywu kamery przez nagrywanych ludzi).  Zarzut o pobicie wydaje się być, w moim przekonaniu,  naciągany i nadmuchiwany. Natomiast nie można zaprzeczyć, że zachowanie niektórych uczestników pielgrzymki było agresywne. Można jednak podejrzewać, że ta werbalna agresja była spowodowana pytaniami dziennikarzy Polsatu, którzy przyjechali tylko i wyłącznie w celu  zrobienia materiału o „moherach od Kaczora”. Dziennikarze takich mediów jak TVN24 czy Polsat wiedzą, że jadąc na pielgrzymki Radia Maryja mają gotowego, gorącego newsa, który będzie można w kółko pokazywać bojącym się „brunatnych z Krakowskiego” lemingom. Amunicję tym mediom dają  zaś krzyczący o ubecji, gestapo i Komoruskim z krzyżem w rękach  starsi ludzie.  I koło się zamyka. Wszyscy są szczęśliwi.  Politycy PO i ich dziennikarze bo znów mogą pokazać polski „katolicki ciemnogród” oraz twardy elektorat PiS-u bo znów może powiedzieć, że Polska pod rządami Tuska  staje się Polską Bieruta. 

 

Najsmutniejsze jest to, że nie da się skończyć z incydentami jak ten  sprzed tygodnia. Nikt bowiem nie chce skończyć z podziałem jaki zapanował wśród Polaków. Tak jak michnikowszczyzna potrzebuje Radia Maryja, PiS-u czy „ moherów” do straszenia odradzającą się endecją i antysemityzmem, tak wielu odbiorców mediów o. Rydzyka nie może egzystować bez żydokomuny od Michnika, pachołków Moskwy, polskojęzycznych mediów i zdradliwych dzieci ubeków.  Retoryka jaką posługują się, szczególnie po 10.04, dwie strony  tej „wojenki światków” jest bardzo wygodna. Nie wymaga bowiem myślenia i skupiania się na „important issues”. Podział patrioci- zdrajcy zastępuje jakąkolwiek prawdziwą debatę i zamiata pod dywan niewygodne  pytania o przyszłość naszego kraju. Po co rozmawiać o deficycie, biurokracji czy ograniczaniu wolności przez ucisk podatkowy ( ponad połowę dochodów oddajemy państwu!) , skoro można skupić sie na kroczącym po władzę ciemnogrodzie i Żydach, którzy wraz z Tuskiem i Putinem czają się by nas sprzedać Izraelowi, Niemcom i Rosji.  Taka retoryka pasuje zresztą politykom PO, którzy mogą wszystkich pytających o coraz bardziej beznadzieją sytuację Polski wrzucić do jednego worka z „oszołomami”. 

 

Czy taki stan rzeczy może być jakoś przerwany? Pewnie, że tak. Należy jednak postawić pytanie- czy to się komukolwiek opłaca. Moim zdaniem nie.  Jednak gdybym miał wejść w mgłę idealizmu to sugerowałbym pielgrzymom, którzy tak chętnie śpiewają o Maryi i Jezusie by odpuścili swoim wyimaginowanym i realnym wrogom. Nie można tego samego oczekiwać od goniących za sensacją żurnalistów, którzy w erze infantylizmu tabloidowych mediów, realizują swoją nowo pojętą misję ogłupiania społeczeństwa medialną papką. Jednak to czy „zwierzętami  w klatce” tego medialnego matriksa będą zwolennicy o. Rydzyka zależy wyłącznie od nich samych.   Nie chcę popadać w patos, ale czy wzięcie pod rękę dziennikarki Polsatu i poproszenie o wspólną modlitwę nie szkodzi liberalnym mediom bardziej niż rozwalanie kamery i krzyczenie o zdradzie narodowej?  Czy pokazanie zdecydowanej, ale miłosiernej twarzy chrześcijaństwa  nie wybija z rąk  lewaków, których jedynym argumentem jest agresja i demagogia, wszystkich argumentów?  Prawda jest po naszej stronie. Trzeba ją tylko umieć sprzedać.

 

Łukasz Adamski