Władze w Kijowie mają prawo do coraz większych obaw przed rosyjską agresją. Najpierw USA zgodziły się na dokończenie śmiertelnie groźnego dla Ukrainy gazociągu Nord Stream 2. Teraz pokaz amerykańskiej słabości w Afganistanie może zachęcić wrogów Ameryki do agresywnych kroków. Choćby Rosję – wobec właśnie Ukrainy.

Gdy upadały demokratyczne rządy w Afganistanie, Berlin ogłosił, że Angela Merkel pojedzie do Moskwy na spotkanie z Władimirem Putinem. A dopiero potem uda się na Ukrainę. Kolejność ma znaczenie – a ta niczego dobrego władzom w Kijowie nie wróży. Wygląda na to, że niemiecka kanclerz zamierza po prostu przywieźć Wołodymyrowi Zełenskiemu ultimatum Kremla. Jest to tym bardziej znaczące, że to właśnie Berlin w zawartym z USA porozumieniu dotyczącym Nord Stream 2 zobowiązał się do obrony interesów Ukrainy przed negatywnymi skutkami finalizacji projektu gazociągu. Ale to nie jedyny problem z punktu widzenia Kijowa. Poważniejsze, długofalowe skutki może być kompromitująca ewakuacja USA z Afganistanu. To wizerunkowa katastrofa, także całego Zachodu. Ale też powód by stawiać pytanie o wiarygodność amerykańskiego sojusznika i zapewnianych przez niego gwarancji? To jedno. Po drugie, szokujący objaw słabości USA w Afganistanie zachęcać może wrogów Ameryki i Zachodu do agresji. Do testowania gotowości i wiarygodności USA i NATO w innych częściach świata. Choćby właśnie na Ukrainie. Jeśli zgoda Bidena na dokończenie Nord Stream 2 zwiększyła ryzyko ataku Rosji, to wydarzenia w Afganistanie jeszcze mocniej to robią. W tym kontekście niepokojąco wyglądają raporty OBWE, że wspierani przez Rosję separatyści w Donbasie na Ukrainie rozmieścili haubice i czołgi, łamiąc zasady linii rozgraniczenia. Separatyści znów ograniczają swobodę przemieszczania się członków misji OBWE na punktach kontrolnych.


Artykuł pierwotnie ukazał się na stronie think tanku Warsaw Institute.

[CZYTAJ TEN ARTYKUŁ]