Na marginesie wydarzeń wokół ponownego wyboru Tuska na szefa RE, chciałabym podzielić się jedną ważną uwagą i spostrzeżeniem. 

Zarówno wrogowie jak zwolennicy Jarosława Kaczyńskiego są przekonani o jego wszechwiedzy i wszechmocy w sprawach państwowych. To dziecinna naiwność i brak wiedzy o tym jak funkcjonuje REALNA polityka zagraniczna. Najlepiej można to pokazać właśnie na przykładzie powyżej wymienionej sprawy państwowej. 

Otóż żeby wykonać tak trudny manewr na arenie międzynarodowej, albo choć próbować podjąć w takiej sprawie akcję dyplomatyczną, trzeba w to włożyć masę skoordynowanej i wczesniej zaplanowanej pracy na różnych szczeblach dyplomacji. Wymaga to zaangażowania b. wielu ludzi. Zaczynając od wybrania tych krajów, w których akcja dyplomatyczna będzie najbardziej potrzebna, ewentualnie najskuteczniejsza, poprzez wstępne sygnały i kontakty na szczeblu ambasadorów i dyrektorów departamentów, poprzez spotkania wiceministrów i ministrów, az po akcje premiera i prezydenta. To wszystko musi być przygotowane i koordynowane na bieżąco, w miarę klarowania się sytuacji. Wymaga pracowitej, kompetentnej i elastycznej dyplomacji na każdym szczeblu i trzeba to rozpocząć odpowiednio wcześnie. 

Żaden JK osobiście, ani nawet razem z Panią Premier i ministrem Szymańskim oraz ministrem Waszczykowskim niczego bez tego nie są w stanie ani załatwić, ani nawet do końca przewidzieć. Tę wiedzę sie zbiera, a relacje buduje. Oczywiście głównie na obopólnej korzyści...

Tak to po prostu wygląda i nie chce wyglądać inaczej. 

A że tej rozgrywki byśmy i tak nie wygrali? Bardzo możliwe, ale trzeba było wówczas ograniczyć się do przedstawienia tego, jako gestu koniecznego protestu, który będzie procentował na przyszłość, a nie jakąś walkę w której ma się szanse na konkretną wygraną.

Agnieszka Romaszewska

źródło: facebook