Fronda.pl: Jak według Pani należy interpretować dewastację pomnika we wsi Huta Pieniacka? Mamy do czynienia z rosyjską prowokacją?

Agnieszka Romaszewska: Prawda jest taka, że wydarzenia w Hucie Pieniackiej wpisują się w pewien scenariusz. Półtora miesiąca temu zaczęło się wszystko od dewastacji nielegalnie postawionych pomników członków UPA. Potem było jasne, że coś wydarzy się na Ukrainie. Powiedzmy sobie szczerze, że najprawdopodobniej Rosjanie muszą być tym zdarzeniem zainteresowani, choć trudno spekulować, czy na pewno to oni dokonali dewastacji. Prowokacje rosyjskie zdarzają się zresztą często także w Internecie.

Tzn.? Co ma Pani na myśli?

Na portalach internetowych różnej maści można zauważyć jak ktoś wysuwa tezę o prowokacji rosyjskiej. Wówczas natychmiast na taką osobę rzucają się odpowiednie trolle. Jedni piszą, że to efekt nienawiści Ukraińców do Polski, a inni, że to sami Polacy spowodowali napiętą sytuację i to oni są winni różnego rodzaju incydentom. Nagle więc widzimy jak odzywają się wręcz lustrzane odbicia. Z przykrością zauważam jak Rosjanie nas podpuszczają. Muszę przyznać, że na to trzeba się zahartować. Wojna hybrydowa to nie są żarty. Bywają trolle bardzo śmieszne i bywają trolle mniej śmieszne. Bardzo dużo niezbyt śmiesznych trolli powoduje w efekcie fundamentalne załamania w atmosferze społecznej. A to powoduje kolejne konsekwencje. Jak wiemy, potem wystarczy rzucić zapałkę i to zaczyna się palić.

Gdyby nawet założyć, że to zwykły akt wandalizmu, to Rosjanie umieją się w tej sytuacji odnaleźć i skorzystać na takim incydencie?

Oczywiście zawsze jest istotne postawienie pytania „Cui bono?”. Kto na takim incydencie może skorzystać? Czy skorzystają na tym Ukraińcy, albo Polacy? Trzeba zauważyć na jak strasznych ludzkich odruchach, czy resentymentach bazują takie wydarzenia. Racjonalnie patrząc sytuacja przedstawia się następująco. Mamy dwa narody o podobnym potencjale ludnościowym, a do tego chociaż Polska jest w tej chwili bogatsza, potencjał gospodarczy obu państw przynajmniej w teorii też jest zbliżony. Oba kraje z sobą graniczą i tak się jeszcze składa, że mają z sobą kilkaset lat wspólnej historii.

Komu więc może zależeć na podsycaniu konfliktów polsko-ukraińskich? Czy Polacy wymordują Ukraińców, lub odwrotnie? Czy zajmą terytorium Ukrainy, albo Ukraińcy nasz kraj? Nawet biorąc pod uwagę najczarniejsze i niemożliwe scenariusze, to choćby największy fantasta na pytanie co strasznego może się wydarzyć pomiędzy tymi sąsiadami musi odpowiedzieć: nic. Po prostu nic. Rozumiem, że niektórzy narodowcy sobie wyobrażają, że Rosja nam pomoże i razem z Rosją rozbierzemy Ukrainę. To są oczywiście marzenia ściętej głowy. Po pierwsze Rosja by nam nie pomogła, a po drugie Rosja nie rozbierze Ukrainy. Koncepcja starcia pomiędzy dwoma państwami o podobnym potencjale w środku Europy musiała powstać tylko w głowie idioty, albo… prowokatora.

Czy takich prowokacji jak ta w Hucie Pieniackiej możemy spodziewać się więcej?

Zdecydowanie tak. To bardzo żyzny grunt do tego typu prowokacji. Oczywiście nie muszą się odbywać co chwilę. Możemy mieć wysyp takich sytuacji, później chwilę przerwy i znowu kolejne incydenty. Uważam, że Rosja nie zaprzestanie tego typu działalności. Spodziewam się po Rosji kontynuacji tej samej linii polityki polegającej na podsycaniu konfliktu polsko-ukraińskiego.

Czy oprócz kwestii związanych z trudną historią obu państw, istnieją inne płaszczyzny jakie Rosjanie mogą wykorzystywać do poróżnienia Polski i Ukrainy?

Myślę, że kwestie ekonomiczne w Polsce mogą posłużyć przynajmniej do próby poróżnienia obu narodów. Niechęć do Ukraińców może być inspirowana hasłami, w ramach których będzie się głosić, że zabierają Polakom pracę, czy że jest ich za dużo. One zresztą już gdzieś powoli się zaczynają. Jeśli chodzi z kolei o Ukraińców, to zawsze można próbować obudzić stereotyp polskiego pana. Nietrudno zawsze obudzić taki resentyment do tego, który ma łatwiej, gdy jest się tym biedniejszym i pogardzanym. To wszystko się próbuje robić w Polsce, ale widać, że to idzie bardzo słabo. Ludzie nie do końca dają się na to nabrać i wierzą, że tak powiem, własnym oczom. Jak się patrzy na Ukraińców to widać, że to po prostu w większości ciężko pracujący ludzie. Polacy zdają się to doceniać, pamiętając swoje doświadczenia z ciężkiej pracy na emigracji. Generalnie Ukraińcy raczej budzą w Polsce sympatię, co jest szczęśliwym zjawiskiem. Niestety są oczywiście mimo tego środowiska, które nieustannie pracują nad tym, by ten obraz Ukraińców w Polsce pogorszyć.

Dziękujemy za rozmowę.