,,Putin mówi, że użycie tej broni spowodowałoby globalną katastrofę, ale dodaje: „po co nam świat, w którym nie ma Rosji?” Nie ma Rosji jako supermocarstwa oczywiście, bo przecież jej istnieniu w obecnych granicach nikt nie zagraża'' - mówi prof. Romuald Szeremietiew w rozmowie z magazynem ,,Polska The Times''.

W ciekawej rozmowie przeprowadzonej jeszcze przed wyborami prezydenckimi w Rosji, prof. Romual Szeremietiew wskazywał na zupełnie rzeczywiste zagrożenie rosyjskie, które wynika z samej natury rosyjskiego społeczeństwa i rosyjskiej polityki.

,,To nie jest ta cywilizacja, w której my funkcjonujemy, mówię o nas – Polakach. Inaczej niż w przypadku Polski, która przyjęła chrześcijaństwo z Zachodu, na cywilizację rosyjską, określaną czasem mianem turańskiej, duży wpływ miały ludy stepowe, Mongołowie, Tatarzy. W tej cywilizacji władza nie pochodzi z wyboru, jest zawsze, bardzo elegancko mówiąc, autorytarna. Warto zajrzeć do wielkiego opracowanie prof. Jana Kucharzewskiego „Rosja od caratu białego do czerwonego”. Swego dzieła wprawdzie profesor nie dokończył (pisał je w okresie II RP), ale w analizie dziejów doszedł do momentu, kiedy bolszewicy przejęli władzę w Rosji. I Kucharzewski stwierdził, że bolszewizm jest naturalnym stanem zgodnym z rosyjską tradycją rządzenia państwem. Podkreślił, że z tych powodów bolszewizm będzie dla Rosjan zrozumiały i zostanie przez nich zaakceptowany. Z tego też cywilizacyjnego powodu w Rosji zawodzą próby wprowadzania zachodnich rozwiązań demokratycznych'' - mówił Szeremietiew.

I kontynuował: ,,W wyobrażeniach Rosjan system demokratyczny jest synonimem anarchii, bałaganu. Rosjanie oczekują, że władza będzie ich „trzymać za twarz” i w ten sposób zapewni porządek w państwie. Dziś według Rosjan porządek zapewnia prezydent Putin. Upadek autorytetu Michaiła Gorbaczowa i Borysa Jelcyna, którzy chcieli wprowadzać zachodnie rozwiązania ustrojowe dowodzi, że Rosjanie w swojej masie nie rozumieją i nie chcą demokracji. Dla większości Rosjan zresztą nadal wybitnym przywódcą jest zbrodniarz Iosif Wisarionowicz Stalin''.

Były minister obrony narodowej mówił też o mocarstwowych tęsknotach Rosjan, przyrównując je do niemieckich resentymentów sprzed II wojny światowej.

,,Rosjanie uważają, że niezasłużenie stracili pozycję supermocarstwa, jaką mieli jeszcze za czasów Związku Radzieckiego. Chcieliby, mówię tu nie tylko o przywódcach Federacji Rosyjskiej, ale również o zwykłych Rosjanach, chcieliby mieć decydujący wpływ na losy świata, mieć w świecie swoje strefy wpływów. Skoro jednak wciąż najwięcej do powiedzenia mają Amerykanie, to nic dziwnego, że Rosja chciałaby tę pozycję amerykańską osłabić i odbudować własną mocarstwowość. Podkreślę - Rosjanie uważają, że spotkała ich niesprawiedliwość, stąd ta ich świadomość, że są takim skrzywdzonym mocarstwem. To przypomina trochę nastroje w Republice Weimarskiej, gdy Niemcy uważali, że niesłusznie przegrali wojnę i stracili mocarstwowość - później Hitler chciał to naprawić. Putin przecież powiedział, że władza, która straciła mocarstwo ma obowiązek to mocarstwo Rosjanom przywrócić. Obecnie Putin próbują naprawić krzywdę jaka spotkała Rosję'' - powiedział Szeremietiew.

Wskazał, że Rosjanie mają wprawdzie przewagę wobec Polski, ale wobec USA już nie. Mogą tu konkurować wyłącznie bronią atomową. ,,Wobec USA państwo Putina gospodarczo, a nawet militarnie, w siłach konwencjonalnych, nie wiele może zrobić. Z tego powodu zapewne Władimir Putin zaczął straszyć świat swoją bronią nuklearną – w tej dziedzinie Rosja rzeczywiście dorównuje USA, ale tylko w tej. I Putin stara się wszystkich przekonać, że to wystarczy'' - czytamy w ,,Polska The Times''.

,,Putin oznajmił światu, że rosyjski przemysł zbrojeniowy stworzył pocisk manewrujący o napędzie atomowym. Zapewnił, że dla tej rakiety nie są groźne „żadne systemy obrony przeciwrakietowej, nawet perspektywiczne [...]. Putin mówi, że użycie tej broni spowodowałoby globalną katastrofę, ale dodaje: „po co nam świat, w którym nie ma Rosji?” Nie ma Rosji jako supermocarstwa oczywiście, bo przecież jej istnieniu w obecnych granicach nikt nie zagraża'' - stwierdził wreszcie prof. Romuald Szeremietiew.

mod/,,Polska The Times''