- Nie walczymy z wynikiem wyborów, nie walczymy z Jarosławem Kaczyńskim. Walczymy, żeby nie łamać w Polsce prawa - podkreślał w "Faktach po Faktach" Mateusz Kijowski.

Jak zapewnił lider KOD, ruch "nie zniknie, jak PiS zniknie". Polemizował z nim Andrzej Urbański, który przekonywał, że celem działalności KOD-u jest odsunięcie od władzy PiS.

Lider KOD wyjaśniał, że organizatorzy nie liczyli demonstrujących osób.

O 15.45 zakończyliśmy program oficjalny na scenie na Pl. Piłsudskiego. Później dowiedziałem się, że ostatni rząd marszu razem z zamykającym radiowozem wjechał o 17.30. Ponad dwie godziny ludzie wchodzili na Pl. Piłsudskiego. Oczywiście, niektórzy się rozchodzili - tłumaczył.

Według niego, była to "największa demonstracja od 30 lat w Warszawie".
Kijowski podkreślał, że KOD "łączy, a nie dzieli".

- Szuka wspólnego mianownika, tego, wokół czego ludzie się gromadzą - zaznaczył.

Jak podkreślił, działaczy ruchu nie łączy wcale walka ze wspólnym wrogiem, a bój o wspólne wartości.

- Demokracja jest bardzo mocno zagrożona. Ustawy, które zostały wprowadzone przez partię rządzącą, zniszczyły podstawowe instytucje demokratycznego państwa - mówił.

Dodawał, KOD nie walczy z wynikiem wyborów, ani Jarosławem Kaczyńskim.

- Walczymy, żeby nie łamać w Polsce prawa - wyjaśnił.

Kijowski zapewnił, że ruch "nie zniknie, jak PiS zniknie".

- KOD nie jest od walki z PiS. Będzie patrzył na ręce kolejnej władzy - podkreślił.

Lider KOD-u podkreślił, że nie zamierza starać się o miejsca na listach w kolejnych wyborach.

- Nie będzie też przedstawicieli KOD-u. Mogą być ludzie, którzy są w KOD, a których zachęcimy, żeby dołączyli do partii - tłumaczył.

- Nie będę zachęcał, żeby ktoś wstępował do PO czy Nowoczesnej - wyjaśnił.

- Będę mówił do obywateli: trzeba się bardziej zaangażować w politykę, bo to jest bardzo dobra rzecz. Wstępujcie do tych partii, które uważacie za wam najbliższe i poprawiajcie ich program - mówił.

gb/tvn24.pl