Tomasz Wandas, Fronda.pl: Prawicowi publicyści często podkreślają, że jedyna droga do dobrych relacji ze Stanami Zjednoczonymi prowadzi przez Niemcy, czy podziela Pani tą opinię? 

Aleksandra Rybińska, „wPolityce.pl”, „Sieci”: Niekoniecznie, w obecnej chwili bezpośrednio rozwijamy relacje ze Stanami Zjednoczonymi. Natomiast Niemcy w dalszym ciągu, mają tak zwane "partnerstwo w przywództwie” ze Stanami Zjednoczonymi. Bazy wojska amerykańskiego nadal znajdują się na terenie Niemiec, a sami Niemcy wciąż uważają się za pośrednika między Stanami Zjednoczonymi a naszą częścią Europy. Niemniej jednak siła relacji między nimi osłabła, a nawet więcej - śmiało można powiedzieć, że ich relacje nie układają się najlepiej. W związku z tym, my rozbudowujemy nasze relacje z USA samodzielnie, nie idąc przez Niemcy. Niemałą rolę odgrywa tu polityka Donalda Trumpa, który ma pretensje do Niemców o ich dużą nadwyżkę handlową oraz o sposób prowadzenia przez nich polityki gospodarczej. Ponadto USA i Niemcy poróżniła kwestia umowy nuklearnej z Iranem. 

Czy ta różnica jest zaskoczeniem? Szczególnie jeśli chodzi o Iran?

Nie jest to zaskoczenie, niemieckie koncerny mają interesy w Iranie. W związku z tym nastąpiło między nimi przewidywalne „ochłodzenie”. Donald Trump, stosuje starą zasadę „dziel i rządź”. Europa jest podzielona, a prezydent USA te liczne podziały jeszcze bardziej pogłębił. Ów podział przede wszystkim oparty jest o Europę „dobrą” (ta część z którą dobrze mu się współpracuje) i Europę „złą”, na którą składają się nieprzychylnie nastawione do Trumpa państwa członkowskie UE. 

Polska rozumiem, jest tu po tej dobrej stronie?

Tak, dlatego też mimo że nie mamy żadnych interesów na Bliskim Wschodzie, konferencja bliskowschodnia odbyła się w naszym kraju. Natomiast, prezydent USA pokazał tym samym Francji i Niemcom, że są w Europie państwa, które wspierają jego politykę wobec Iranu, wobec Bliskiego Wschodu. Z racji, że znajdujemy się w tym układzie po „dobrej” stronie, jesteśmy traktowani przez Stany Zjednoczone w sposób uprzywilejowany, a nasze wzajemne relacje są najlepsze od wielu lat. 

Czy odnosi Pani wrażenie, że Trump ignoruje Niemcy? Jeśli tak jest, to o czym to świadczy? Czy powinnismy się tym martwić czy wręcz przeciwnie, może to być dla nas szansa? Jeśli tak nie jest, to dlaczego spora część mediów  twierdzi inaczej?

Donald Trump nie ignoruje Niemiec, nadal utrzymuje z nimi relacje. W ostatnim czasie Angela Merkel ponowiła zaproszenie prezydenta USA do Berlina, a administracja Donalda Trumpa jak narazie na nie nie reaguje. Niemcy nadal są potrzebne Stanom Zjednoczonym. Niemcy, przez bazy amerykańskie na swoim terytorium są bardzo mocno związane z Zachodem i mają bardzo ograniczone pole manewru jeśli chodzi o różne wektory polityki zagranicznej. Oczywiście, Niemcy próbują uwolnić sobie te wektory, o czym świadczy choćby sprawa Nord Stream II. Przez takie działania usiłują być bardziej samodzielne (zaczęło się to za kanclerstwa Gerharda Schrödera), gdzie „partnerstwo w przywództwie” zostało podtrzymane, jednak nasz zachodni sąsiad otwarł sobie tym samym wschodni, rosyjski wektor. Niebezpieczeństwo polega tu na tym, że gdyby Stany Zjednoczone odtrąciły Niemcy i pozwoliły im na zmianę kursu, to podryfowałyby one w kierunku osi Pekin-Moskwa. 

I raczej nie byłoby to zbyt korzystne dla USA?

Oczywiście nie byłoby to korzystne dla Stanów Zjednoczonych. W związku z tym, relacje między USA a Niemcami nie staną się aż tak złe, stąd bazy amerykańskie pozostaną w Niemczech, a nadzieje, że zostaną one przeniesione do Polski, po prostu się nie spełnią. 

Nie przesadzałabym zatem w opinii, że relacje między USA a Niemcami są aż tak złe. W chwili obecnej obserwujemy przebudowywanie się ładu międzynarodowego, który stał się płynny. Podczas szczytu G7 prezydent Macron próbował przybrać rolę przywódcy zachodniego świata, który otwiera relacje z Rosją - powiedział nawet do Putina, że wyobraża sobie Europę od Lizbony po Władywostok. 

Gdzie jest teraz, za rządów Zjednoczonej Prawicy nasze miejsce w triadzie Polska-USA-Niemcy? O czym świadczy fakt, że Trump nie odwiedził jeszcze Niemiec?

Tak, Donald Trump nie odwiedził jeszcze Niemiec i tak naprawdę nie ma żadnych wytłumaczeń ze strony amerykańskiej administracji dlaczego. Natomiast, powód jest oczywisty - ich interesy są sprzeczne. Donald Trump, domaga się od Niemiec, aby rzeczywiście zmniejszyły nadwyżkę handlową, na co one się nie godzą. Ponadto, w tym momencie, Niemcy i Stany Zjednoczone, dzieli ogromna, ideologiczna przepaść. Zanim Donald Trump został wybrany na urząd prezydenta, mieliśmy do czynienia z ośmieszającymi Trumpa wypowiedziami niemieckich polityków. Donald Trump, doskonale zdaje sobie sprawę jak jest odbierany przez Niemców. Niemiecka prasa, szczególnie lewicowo-liberalna szczuje przeciwko niemu, „Der Spiegel” wypuścił nawet okładkę, gdzie prezydent USA stał z podniesioną ręką, owinięty we flagę amerykańską, niby w faszystowskim pozdrowieniu. Donald Trump nie jest prezydentem, którego życzyłby sobie Berlin - podobnie zresztą wolałby on, by w Polsce rządził kto inny, byle nie PiS. Niemcy ewidentnie zdecydowali się „przeczekać" rządy PiS. Czekali cztery lata, teraz pytanie czy zdecydują się „przeczekać" kolejną kadencję rządów PiSu w Polsce.

Co jeśli tak?

Jeśli Berlin na to się zdecyduje, to zaprzepaści osiem lat i straci możliwość odnalezienia z Polską wspólnego podłoża do wzmacniania tego co nas łączy.

Co nowego w relacjach polsko-amerykańskich przyniosą najbliższe dni? 

Doniesienia medialne mówią, że wkrótce dojdzie do podpisania umowy między USA a Polską dotyczącej sieci 5G. Amerykanom bardzo zależy na tym, by Chińczycy (szczególnie Huawei) nie weszli z siecią 5G do Europy (w szczególności do Europy Środkowo-Wschodniej). Mimo, iż Węgrzy już zasygnalizowali Amerykanom, że jednak podejmą w tej kwestii współpracę z Chińczykami, Polska jest w tym zakresie gotowa, by nawiązać współpracę, rezygnując tym samym z opcji chińskiej. Dla Polski bardzo ważne jest by zdobyć technologię 5G i to teraz - jeśli chcemy być liczącym się na arenie międzynarodowej graczem nie możemy w tak ważnej dziedzinie pozostawać w tyle. Ponadto wróci z pewnością temat wiz, o które tak mocno walczyła ambasador USA w Polsce, pani Mosbacher. Jeśli chodzi o wzmocnienie wschodniej flanki, to moim zdaniem w tej chwili nie ma co liczyć na dalsze gesty w tym kierunku, ponieważ dopiero co  została zwiększona liczba żołnierzy. Kwestia „Fort Trump” pozostaje na razie kwestią otwartą i oddaloną czasowo. Reasumując, nie spodziewałabym się nowych przełomowych decyzji w tym czasie. 

Dziękuję za rozmowę.