Decyzja o wysłaniu polskich żołnierzy do Kuwejtu i Iraku, by tam walczyli z ISIS wzbudziła wiele kontrowersji. Opozycja, choć (poza Kukiz'15) nie sprzeciwia się samej decyzji, nie jest przekonana do takich działań tuż przed szczytem NATO. Politycy PiS przypominają, że ta misja będzie mieć charakter szkoleniowy.

Liczebność Polskiego Kontyngentu Wojskowego wyniesie 60 żołnierzy i pracowników wojska, którzy mają udzielać doradztwa oraz szkolić sztaby i pododdziały irackich służb specjalnych.

Odmiennego zdania niż polska opozycja jest ambasador USA, Paul Jones.

"Cieszymy się bardzo z decyzji podjętej przez Polskę. Wpisuje się ona w decyzje innych sojuszników oraz rolę, jaką odgrywają oni w ramach kampanii przeciwko Państwu Islamskiemu. Polski wkład w działania globalnej koalicji jest znaczący, a misja polskich F-16 oraz sił specjalnych pomoże nam w pokonaniu ISIS, które jest zagrożeniem dla Europy"- mówił dyplomata w rozmowie z portalem Onet.pl.

Jones nie wyklucza, że za przykładem Polski pójdą inni sojusznicy USA, zwłaszcza państwa członkowskie NATO. Ambasador USA przypomniał, że Polska przeznacza na obronność znacznie więcej środków finansowych, niż inne państwa flanki wschodniej, ma również wysoki potencjał wojskowy.

"Polska jest jednym z najważniejszych sojuszników USA, nie tylko w Sojuszu Północnoatlantyckim; uczestniczyliśmy razem w misjach w Afganistanie i Iraku, w bardzo podobny sposób postrzegamy zagrożenia dla naszych państw oraz dla NATO. Decyzja o wysłaniu F-16 i żołnierzy na Bliski Wschód to w obecnej sytuacji krok logiczny, znaczący i witany z zadowoleniem"- dodaje Paul Jones.

Jeśli chodzi o szczyt NATO w Warszawie, amerykański dyplomata rolę Polski w tym wydarzeniu ocenia jako właściwą:

"Decyzje, jakie zostaną podjęte w Warszawie, przyczynią się do wzrostu bezpieczeństwa Polski, a szerzej - bezpieczeństwa całej flanki wschodniej, jak i flanki południowej – zaznacza Jones. Polska, jako gospodarz szczytu, odgrywa właściwą rolę, uwzględniając wszystkie zagrożenia, a działania te są spójne z tym co robią pozostali ważni gracze w NATO".

Paul Jones powiedział także, że podczas lipcowego szczytu NATO zapadną ważne i konkretne decyzje ws. wzmocnienia wschodniej flanki. Będziemy wiedzieć, które kraje będą wchodzić w skład batalionów wzmacniających wschodnią flankę i które z nich będą państwami ramowymi.

Ambasador odniósł się więc również do potencjalnego zagrożenia ze strony Federacji Rosyjskiej. Przyznał, że Sojusz Paktu Północnoatlantyckiego będzie bronić każdego centymetra terytorium traktatowego:

"Nasz odpowiedź jest dynamiczna, zapadły decyzje o wysłaniu żołnierzy NATO i sprzętu do państw regionu. Nasza misja pozwoli nie tylko na wzmocnienie strategii odstraszania Rosji, ale także na określenie priorytetów obrony w tej części Europy".

JJ/Onet.pl