Sejmowa komisja śledcza ds. Amber Gold przesłuchała dziś Rafała Kowala, szefa Centrum Analiz ABW. Jak się okazało, Generalny Inspektor Informacji Finansowej przy resorcie finansów już w kwietniu 2012 r. informował ABW o podejrzanej działalności Marcina P.

Świadek zeznał, że nie odpowiedział na informacje i pisma z GIIF, a już w kwietniu 2012 r. można było zablokować konta Amber Gold i uchronić tysiące klientów! Wystarczyło, aby ABW podjęła współpracę z GIIF. Kowal kluczył podczas przesłuchania, zwłaszcza w sprawie współpracy ABW i GIIF. Szefowa komisji, Małgorzata Wassermann przypominała świadkowi o okolicznościach kontaktów z resortem finansów. 

"Jaki był powód, że nie podjęliście w ówczesnym okresie współpracy z Generalnym Inspektorem Informacji Finansowej? W tym przypadku wchodziło w grę pranie brudnych pieniędzy"-pytała. Jak tłumaczył świadek, było to ustalone z zastępcą dyrektora GIIF, zaś szef CA ABW przesłał sprawę do warszawskiej delegatury. 

Co ciekawe, już w lipcu 2012 r. ABW oraz zarządzane przez Kowala Centrum Analiz dysponowały wiedzą o tym, jaki jest charakter działań spółki Marcina P. ABW wiedziała, że Amber Gold jest piramidą finansową, CA miało badać też przelewy wychodzące z kont AG, jednak świadek nie pamięta, czy konta OLT Express również były badane. 

Rafał Kowal nie był w stanie odpowiedzieć również na pytanie posła Jarosława Krajewskiego, który chciał wiedzieć, co stało się z kwotą rzędu 18 mln złotych, którą Marcin i Katarzyna P. wyprowadzili z kont Amber Gold. 

"Analiza główna wykazała, że 300 milionów wróciło do klientów, 1/3 środków trafiła do OLT, a resztę przeznaczono na wypłaty, działania marketingowe, zakup samochodów, itd."-tłumaczył świadek.

Ile jeszcze wyjdzie takich "kwiatków", zanim przed komisją stanie polityk, któremu w "złotych latach" Marcina P. podlegały te podejrzanie nierychliwe służby?

ajk/Fronda.pl