W dokumencie Amensty International argumentuje, że ci mężczyźni, którzy płacą za seks, powinni cieszyć się spokojem ze strony rządu, bo po prostu „korzystają z osobistej niezależności”.

Organizacja twierdzi, że jest „przeciwna penalizacji albo karaniu aktywności związanych z kupowaniem lub sprzedażą aktow seksualnych pomiędzy dorosłymi”. Dodaje też, że jej zdaniem „poszukiwanie, kupowanie, sprzedawanie i proponowanie płatnego seksu są czynami chronionymi przed interwencją państwa”.

Amensty Internetional uważa też, że rządy są zobowiązane do „wyeliminowania dyskryminacji” przeciw tym, którzy sprzedają swoje ciała.

„Musimy spojrzeć na prostytucję jako na to, czym jest. A jest nieodwołanie szkodliwa dla kobiet i dziewczyn i w związku z tym musi zostać wyeliminowana. Legalizacja jest złym podejściem” – powiedziała Joy Smith, deputowana do parlamentu Kanady.

Peter Bakliński z portalu LSN wskazuje, że prostytucja nie jest jedyną kontrowersyjną sprawą powiązaną z działalnością Amnesty International. Jego zdaniem organizacja stała się w ostatnich latach pro-aborcyjna. W 2007 ogłosiła legalną aborcję „prawem człowieka”. Ma wspierać też żądania lobby homoseksualnego.

„Większość ofiar wykorzystywanych seksualnie jest nieletnia. Zostały zwiedzione przez stręczycieli obietnicami bogactwa i ekstrawaganckiego życia” – powiedziała Smith. Dodała też, że współczesny handel ludźmi jest naznaczony ofiarami seksualnej przemocy, które nie mają nadziei na ucieczkę od swoich oprawców. 

Pac/lsn