Na spotkaniu z mieszkańcami Złotoryi w woj. dolnośląskim prezydent Andrzej Duda podkreślił, ze jest dumny z tego, iż udało mu się wywiązać z zobowiązań, których podjął się 5 lat temu. Jak zaznaczył, najważniejszą wartością, która mu w tym czasie przyświecała, zawsze była rodzina. Prezydent odniósł się również do ataków ze strony tych, którzy nazywają go „długopisem”.

-„Dziękuję za to niezwykle ciepłe przyjęcie. Dziękuję, że po 5 latach pełnienia urzędu prezydenta jestem przez państwa tak mile witany. (…) Nie ukrywam, że jestem dumny, że mogę Państwu spojrzeć w oczy i powiedzieć, że większość moich zobowiązań, o które w 2015 roku mnie proszono, została zrealizowana” – powiedział Andrzej Duda na spotkaniu w Złotoryi.

-„To był czas, kiedy realizowałem najważniejsze zobowiązania, a najważniejsze były te, o które apelowano. To było obniżenie wieku emerytalnego. Oszukańcza decyzja podjęta przez rząd PO-PSL została zlikwidowana. (…) W tym wszystkim zawsze najważniejsza dla mnie była rodzina. Zwłaszcza ta, która zgodnie z konstytucją stanowi podstawową tkankę w naszym społeczeństwie. Rodzina, w której jest tata i mama, rodzina, która wychowuje dzieci. Rodzina, która tak jak jest napisane w polskiej konstytucji, wymaga ze strony państwa opieki i wsparcia. Wsparcie zostało Państwu przekazane przez program 500 plus. To wielki powód do dumy” – podsumowywał swoją pięcioletnią kadencję.

Ubiegający się o reelekcję prezydent zapewnił, że chce, aby kolejne pięć lat było czasem realizacji programu budowy nowoczesnej Polski:

-„Jest potrzebna konstruktywna polityka, żebyśmy działali spokojnie, żeby nie było awantur. Żeby rząd składał propozycję i żeby te dobre były przyjmowane, a nie, żeby była bez przerwy wojna między rządem a prezydentem. (…) To, co ja i Pastwo często słyszycie, to jest zapowiadanie w kółko przeszkadzania, że będą awantury, blokady. Jeżeli ktoś ma wątpliwości, niech popatrzy, co w tej chwili się dzieje w Senacie. Każda zmiana, chociażby najbardziej korzystna dla społeczeństwa, czeka 30 dni zanim zostanie przyjęta, podczas gdy potrzebne są szybko, bo taką mamy sytuację w dobie pandemii. (…) Potrzebne było także szybkie decyzje po to, aby przeprowadzić sprawnie wybory. Cały czas jest blokowanie” – mówił.

Prezydent odniósł się do ataków, w których jego przeciwnicy nazywają go „długopisem”:

-„Ja się nie boję tego, że ci, co podwyższali wiek emerytalny Polaków, będą mnie nazywali długopisem. Nie boję się tego, bo ja pracuję dla moich rodaków. Nie boję się, że kiedy podpisuję ustawę, która reformuje Sąd Najwyższy, to oni będą mnie obrzucali wyzwiskami. Trudno. Ważne, że robię to, czego Państwo oczekujecie, co jest potrzebne Polsce” – zapewniał.

-„Oczywiście, że to nie jest miłe, ale nikt nie obiecywał, kiedy zostałem prezydentem, że będzie miło. Wiedziałem, że będą trudne chwile i zew będą na mnie gwizdali, krzyczeli, krytykowali, bo są tacy, którzy dużo tracą przez te zmiany. Tracą swoje przywileje. Oni chcą w naszym kraju awantur, a ja chcę spokojnej polityki, bez awantury, polityki budowania, (…) bo dzięki temu możemy mieć tutaj prawdziwą UE, na takim poziomie, jak na Zachodzie” – dodał.

kak/wPolityce.pl, Twitter