Tomasz Wandas, Fronda.pl: Co mówią fakty o Lechu Wałęsie? Mimo jasności sprawy wielu obywateli nie wie co o nim sądzić...

Andrzej Gwiazda: Fakty zostały stwierdzone w 1992 roku, od tego czas minęło już 25 lat! Powinniśmy się zastanowić nie nad Wałęsą, tylko nad nami. Dlaczego nas w dalszym ciągu wciąż interesuje przypadek niepowtarzalnie znany? To nie Wałęsa się czepia, że nie był Bolkiem, tylko my się czepiamy mówiąc „a może jednak nie był”? Stanowisko Wałęsy jest zrozumiałe, współpracownikom SB nie wolno się przyznawać do tego, że podjęli współpracę. Podpisali oni współpracę z bezpieką i przyjęli tym samym zobowiązanie tajności. Nie ma co do tego żadnej wątpliwości. Liczne przypadki nieudanych werbunków pokazują, że nawet żona nie mogła wiedzieć o tym, iż mąż podpisał współpracę.

Co jednak takiego się dzieje, że cały czas jest mowa o Wałęsie?

Jeśli chodzi o Wałęsę to oprócz tego, co zostało ujawnione, pewni ludzie mieli potężny ładunek typu obyczajowego kompromitujący byłego prezydenta. Wiemy, że w czasie wyjazdu do papieża został nakręcony kompromitujący film ukazujący Wałęsę po godzinach urzędowania. Niektóre sceny były tak kompromitujące, że film został wykupiony za dwa miliardy dolarów.

Wałęsa dalej się nie przyznaje…

Dopóki Wałęsa się nie przyzna może liczyć na „zastęp idiotów”, którzy będą mu bić brawo. Gdyby się przyznał straciłby i tych idiotów. Jeśliby się przyznał to trudno byłoby go dalej zapraszać na wykłady zagraniczne. Pierwszym zarzutem Wałęsy przeciwko instytucjom lustracyjnym było to, iż ujawnili oni prawdę o jego przeszłości – co w konsekwencji spowodowało jego straty materialne, bo dostał mniej zaproszeń na wykłady zagraniczne.

Gdzie zatem jest problem?

Nie ma zatem problemu wokół Wałęsy, wokół jego przyznania czy nieprzyznania. Jego zaprzeczanie leży w interesie nie tylko Wałęsy, ale i całego układu, którego były prezydent jest częścią. Problemem stajemy się my zastanawiając się czy był, a może nie był itd.

To znaczy?

W więzieniu podstawową instrukcją dla nowicjuszy jest nauka, aby ten zaprzeczał wszystkiemu. Wałęsa ewidentnie stosuje tę zasadę. Dodatkowo w dalszym ciągu ma on kompetentnych doradców, dlatego nie musi sam tego wymyślać. Tak jak niczego nie musiał wymyślać podczas całej jego działalności, gdyż dostawał instrukcje.

Jak to się zatem dzieje, że media poświęcają mu tyle czasu? Czy Pana zdaniem powinniśmy przestać się nim zajmować?

Media pracują za konkretną pensję, redaktorzy dostają pieniądze, zatem jak w normalnej pracy dostają też zadania. Widocznie teraz pracodawcy płacą za materiały o Wałęsie. Ponadto jest jeszcze zasada wśród mediów, że „wszyscy o tym mówią, to my też musimy”.

Ja sam kiedyś broniłem Wałęsę. Jednak w pewnym momencie powiedziałem mu, że przestaję go bronić bo miarka się przebrała.

Skąd ta zmiana decyzji?

Do pewnego momentu uznawałem, że trzeba w jakikolwiek sposób ratować autorytet stanowiska, nie osoby. Po przekroczeniu przez Wałęsę pewnej granicy przestałem za wszelką cenę bronić autorytetu stanowiska dlatego, że było już nie do obrony.

Kiedy jak Pan to określa „pożyteczni idioci” przestaną przyklaskiwać Wałęsie? Jak długo będzie jeszcze trwał ten cyrk?

Sprawa dawno by się skończyła, gdyby nie media. Dlaczego tak się dzieje, że media o nim cały czas mówią nie wiem, tak widocznie każdą redaktorzy naczelni. Temat moim zdaniem już dawno się skończył i jest sztucznie podgrzewany.

Może dzieje się też dlatego, że były prezydent ma wiele spraw w sądach?

Dotychczas wszystkie sprawy w których Wałęsa był stawiany w stan oskarżenia były wygrywane przez wtyki jego i jego otoczenia. Dla zmylenia nazywano to aparatem sprawiedliwości, a oszukiwano opinię publiczną jak tylko było to możliwe. Wałęsa niestety będąc prezydentem wypożyczył swoje akta, po czym oddał je w zapakowane plastikiem pudełka z przyklejoną kartą „nie wolno otwierać bez zgody prezydenta”. Pech chciał tak, że niewiele po tym fakcie wybory prezydencie wygrał Aleksander Kwaśniewski, który wyraził zgodę na otwarcie tych pudełek. Okazało się wtedy, że paczka, która miała zawierać wypożyczone akta zawiera gazety. Został otwarty proces prokuratorski, śledztwo wykazało kradzież dokumentów państwowych.

I?

I nic, po chwili sprawa została umorzona.

Dziękuję za rozmowę.