Portal Fronda.pl: Był Pan jedną z osób, zachęcających do udziału w modlitwie w sali, gdzie pokazywany jest film Jacka Markiewicza „Adoracja”. Pod koniec tygodnia ekran w CSW, na którym był wyświetlany obraz został oblany farbą. Czy to oznacza koniec emitowania filmu, podczas którego dochodzi do profanacji krzyża?

Andrzej Jaworski: Kiedy rzutnik, wyświetlający film i ściana zostały oblane farbą, dyrektor Centrum Sztuki Współczesnej podjął decyzję, że już nie będzie przedłużał wyświetlania filmu „Adoracja”. Obraz Markiewicza został wycofany z ekspozycji w CSW.

Posiada Pan informacje, czy osoba, która rzuciła farbą w ekran to była jedna z osób modlących się razem z Krucjatą Różańcową w CSW?

To była jedna z osób zwiedzających, która nie brała udziału w modlitewnej akcji.

Efekt jest jednak taki, że film „Adoracja” nie będzie już wyświetlany w CSW, czy można zatem powiedzieć, że choć drastycznymi środkami, cel został osiągnięty? Nie pierwszy raz protesty czy akcje modlitewne kończą się zniszczeniem jakiegoś kontrowersyjnego dzieła (tak było na przykład z rzeźbą La Nona Ora, przedstawiającą przygniecionego meteorytem Jana Pawła II, a ostatnio z tęczą na pl. Zbawiciela) – pochwala Pan takie rozwiązania?

Jestem przekonany, że każda akcja, zwłaszcza modlitewna, przynosi efekty. Św. Franciszek zwykł mawiać „modlitwa i czyn”. Łącząc te dwie rzeczywistości, jesteśmy w stanie osiągnąć to, co pragniemy. Jeżeli natomiast chodzi o radykalne elementy, to czasem są one efektem bezsilności, wynikającej z obserwowania, jak najważniejsze dla kogoś świętości są szargane, a protesty czy działania prawne nie przynoszą oczekiwanych efektów.

Not. MBW