Histeryzowanie na temat "Aleksander Łukaszenka - ostatni obrońca niepodległości Białorusi" teraz wyraźnie zmaleje. Kompromis z Rosją został osiągnięty.

 

Moskwa i Mińsk czasowo (czyli do następnych pertraktacji) porozumieli się. Poza nawiasami zostają ropa, gaz i polityka podatkowa. To są oczywiście ważne kwestie, ale jeżeli wszystko pozostałe Łukaszenka już podpisał to przed nami powstaje sedno konfliktu, który ekscytował naszą część świata:

chodzi o wysokość wsparcia gospodarczego, które otrzymuje Mińsk i cenę która za to Łukaszenka jest gotów zapłacić.

Zresztą oficjalny przekaz mówi, że strony porozumiały się co do górnej granicy cen na surowce... Ma być nie wyżej niż w 2019.

W ten sposób plany przyłączenia 20 grudnia 2019 roku Białorusi do Rosji, którymi się ekscytowano i w Białorusi i poza jej granicami okazały się mrzonkami.

"Pożytecznym idiotom", którzy byli pionkami w grze Putina i Łukaszenki nikt nawet dziękować nie będzie. Aleksander Łukaszenka wie, że urobieni m.in. przez pułkownika GRU Uładzimira Makieja i jego marionetek będą tańczyć tak jak on zagra.

A w mińskich aresztach nadal siedzą organizatorzy akcji w obronie niepodległości. Ale Makiej już nie jednego przekonał, że to nie oni, tylko Łukaszenka jest prawdziwym i jedynym obrońcą niepodległości Białorusi.

Świat więc nie musi niepokoić się ich losem i powinien z wdzięcznością spojrzeć na mińskiego wąsacza.

I tak ten interes się kręci dalej!