Koncepcja Obronna RP zaprezentowana przez MON zakłada zwiększenie nakładów na obronność, modernizację armii i powiększenie jej liczebności do 200 tys. żołnierzy. Czy to są plany, które uda się zrealizować? O opinię poprosiliśmy dziennikarza i publicystę Andrzeja Talagę.

 

W koncepcji przedstawionej przez MON wskazano ogólne założenia obronne – fakt, że zagrożeniem dla naszego kraju jest Rosja, ideę rozbudowy armii etc. Jak możemy ocenić strategiczną analizę ministerstwa?

Założenia przedstawione publicznie przez Ministerstwo Obrony Narodowej są ogólnikowe, ale muszą takie być, jako że bardziej szczegółowe plany są tajne. Logiczne jest, że szczegółowe zestawienia dotyczące sprzętu, uzbrojenia i założeń modernizacji nie mogą zostać ujawnione. To, co słyszeliśmy jest ogólnikowe i takie musi być. Oznacza to, że dogłębna analiza idei przedstawionych przez resort obrony nie jest łatwa, bo nie mamy wystarczających danych, by ocenić tę koncepcję w pełni.

Jak możemy jednak odbierać to, co zostało zaprezentowane?

Przede wszystkim nie zgodziłbym się ze stwierdzeniami, jako MON zaprezentowało tu „mocarstwowe” plany. Zwiększenie liczebności wojska do 250 tys. czynnych żołnierzy to uzasadnione działanie. To nie są plany mocarstwowe jak na państwo liczące 38 milionów ludności i znajdujące się w takim geopolitycznym położeniu jak Polska, to jest niezbędne minimum. Armia powinna być jeszcze większa. Podobnie wydawanie 2,5 proc. PKB na obronę to nie jest żaden imperialny plan. Są państwa sąsiadujące z nami, które wydają na ten cel o wiele więcej. Rosja przeznacza na obronność 5,3 proc. PKB rocznie. Przy tym zwiększenie wydatków obronnych z poziomu dwóch procent do dwóch i pół nie jest szczególnie szokujące. Takie założenia jakie przedstawiło MON, są na pewno potrzebne.

Czy ich realizacja będzie możliwa?

To już jest zupełnie inna kwestia. Kierunek obrany przez MON na pewno jest słusznie, ale jak wiadomo, to nie resort obrony określa budżet państwa, tylko władze. To, czy armia zwiększy się do liczby 250 tys. żołnierzy to oczywista pochodna założeń budżetowych przyjętych przez rząd RP. Mówiąc o realizacji koncepcji obronnej, trzeba przy tym zwrócić uwagę na fakt, jak mają się rozkładać wydatki. Wbrew wcześniejszym obawom aż 93 proc. Środków ma zostać przeznaczone na wojska operacyjne, a nie na Obronę Terytorialną. Wcześniej obawiano się, że zwiększenie liczebności wojska dokona się właśnie poprzez rozrost OT kosztem wojsk operacyjnych. Informacja o tym, że 93 proc. środków zostanie przeznaczona na wojska operacyjne, ostatecznie przekreśla tego rodzaju obawy. Wojska terytorialne będą tylko i wyłącznie wsparciem, a nie głównym trzonem Wojska Polskiego.

Jakie jeszcze pozytywne informacje są najważniejsze w Koncepcji Obronnej RP?

Kolejną kwestią, za którą MON trzeba stanowczo pochwalić, jest obrany kierunek polegający na dążeniu do osiągnięcia samodzielności obronnej. Inną sprawą jest to, czy osiągnięcie tego celu jest możliwe, bo może to być niewykonalne przy takim, a nie innym sąsiedzie, jakim jest Rosja. Chcę jednak podkreślić, że sam kierunek jest bardzo słuszny. Polska powinna budować siły zbrojne i własną siłę nie dlatego, by oddzielić się od sojuszników, ale by móc w pewnej mierze polegać również na własnym potencjale. Mimo tego, że ufamy sojusznikom, nie możemy być pewni, co się wydarzy za dziesięć, czy piętnaście lat. Nie możemy zapominać o budowie własnej siły i dlatego kierunek obrany przez ministrów Szatkowskiego i Macierewicza jest słuszny.

Głosy krytyczne wobec Koncepcji Obronnej mówiące, że jest nierealistyczna, są więc przesadzone?

Ta koncepcja jest potrzebna w tej formie, w jakiej została zaprezentowana. Tak być powinno w sensie tak kierunku rozwoju, jak i jego skali. To, czy realizacja zamierzeń będzie możliwa, to oddzielny problem. Aby zostały one spełnione, muszą być środki, aby były środki, musi na to przystać społeczeństwo. Stosując brutalną metaforę, obywatele muszą się zgodzić, że część pieniędzy z budżetu wydamy na armaty, a nie na żłobki. Mimo wszystko faktem jest, że jak na nasze realia 2,5 proc. PKB na obronę to znaczny wydatek. Są państwa, które przeznaczają 1 proc., albo mniej. Mniejsze wydatki na obronę realizują chociażby Niemcy. Musimy jednak pamiętać, że Polska nie leży w środku Europy tak jak otoczone przyjaciółmi Niemcy, tylko jesteśmy krajem frontowym i z tego punktu widzenia wydatki na obronę na poziomie 2,5 proc. to konieczność.

Co musi się stać, aby polskie społeczeństwo zgodziło się, że rzeczywiście jest to konieczność?

Potrzebna jest ciężka praca wszystkich, którzy rozumieją tę potrzebę. Nie mówię tu tylko o obecnym rządzie, ale o wszystkich politykach. Wiadomo, że ten plan, jeśli będzie realizowany, będzie mieć wpływ na naszą przyszłość nie tylko w kolejnych latach, ale i dekadach. Społeczeństwo trzeba uświadomić, że te wydatki są konieczne, prezentując spójne wyjaśnienia. Jeżeli uda się przekonać społeczeństwo, plan MON się powiedzie. W tej chwili nasi obywatele mają przeświadczenie, że obrona jest ważna, patrząc choćby na to, co się dzieje na Ukrainie. Nie jest natomiast jasne, czy będzie to proces ciągły i czy za kilka, kilkanaście lat te uczucia będą równie silne. Niewykluczone, że za parę lat w Rosji zmieni się strategia i jej działania będą równie skuteczne, ale staną się spokojniejsze, co uśpi naszą czujność i sprawi, że potrzeba wydatków wyda się mniej istotna. Wtedy plan mógłby się zawalić, dlatego należy dbać o to, by społeczeństwo miało świadomość, że wydatki na obronność to konieczność.

Dziękujemy za rozmowę