Choć Unia Europejska poradziła sobie z kryzysem fiskalnym i gospodarczo kwitnie, politycznie nadal panuje w niej marazm - uważa Andrzej Talaga. W rozpoczynającej się piątkowym szczytem UE w Brukseli dyskusji nad przyszłością Wspólnoty Polska musi uczestniczyć bardzo aktywnie, przekonuje a łamach ,,Rzeczpospolitej''.


Według Andrzeja Talagi nie jesteśmy bynajmniej osamotnieni w UE z naszą wizją charakteru wspólnotowości. ,,Mamy szansę wypromować Europę narodów'' zamiast Europy federalnej, stwierdza. Talaga zwraca uwagę, że głęboko centralistyczne projekty dzisiaj ,,pleśnieją na śmietniku historii''. Dotyczy to zarówno koncepcji Emmanuela Macrona powołania budżety strefy euro z jednym jej ministrem finansów czy też Martina Schulza stworzenia Stanów Zjednoczonych Europy. Niemcy nie chcą Europy dwóch prędkości, ocenia Talaga - i to jest kluczowa kwestia. W jego ocenie ,,odala się również perspektywa karania Polski za reformę sądownitwa'' - po prostu dlatego, że wiele jest w UE krajów, którym przydawanie takich quasi sądowniczych uprawnień Komisji Europejskiej po prostu się nie podoba.


W ,,Rzeczpospolitej'' czytamy, że z perspektywy Polski najlepsze byłoby... zlikwidowanie Komisji Europejskiej a także Parlamentu Europejskiego, instytucji zdaniem Talagi ,,najbardziej zafałszowanej i najmniej pasującej do politycznej rzeczywistości w Europie''. Autor nie ma wątpliwości, kto powinien rządzić Unią - powinna być to Rada Europejska. Dlatego, że składa się ,,z liderów suwerennych państw wyłonionych w faktycznych wyborach, a nie ich unijnej imitacji''. Autor ocenia, że taki nadanie UE takiego charakteru wymagałoby zmian traktatowych, więc nawet jeżeli do tego się nie doprowadzi, Europa narodów powinna być w każdym razie ,,drogowskazem pokazującym, dokąd chcemy iść''.

mod/rzeczpospolita.pl