Jaki jest naprawdę cel Moskwy? - pyta na łamach ,,Rzeczpospolitej'' Andrzej Talaga. Nie jest to bynajmniej odbudowa imperium, przekonuje.

,,Putin nie chce nawet dominacji nad państwami byłego bloku wschodnigo, nie ma także na celu ekspansji ani nawet poszerzenia strefy rosyjskich wpływów poza jej obecny zasięg'' - pisze. Zdaniem Talagi ,,podbój, dominacja polityczna i gospodarcza'' czy też ,,ruski mir'' jako alternatywa dla cywilizacji zachodniej to nic innego, jak tylko ,,zasłona dymna''. Z prostej przyczyny - te rzeczy leżą poza zasięgiem Rosji, a to ze względu na gigantyczne wprost dysproporcje cywilizacyjne między Rosją a Zachodem i Chinami.


Zdaniem Talagi dotychczasowa strefa wpływów rosyjskich nie przynosi żadnych praktycznie korzyści. Moskwa musi dokładać - i dokłada do Czeczenii, Abchazji, Osetii Południowej, Doniecka, Ługańska, Białorusii, Amernii, Kirgistanu, Krymu... Problem w tym, że Moskwa jest ,,na skraju możliwości'' w zakresie dofinansowywania wszystkich tych regionów.


Rosja zatem - pisze Talaga - ,,podobnie jak Pekin, gra w uzyskanie przewagi strategicznej'', ale mając ,,wielokrotnie skromniejsze zasoby, używa środków, które dają jej przewagę jak najniższym kosztem''. Rosja robi wszystko co może, by ,,zmęczyć'' państwa Zachodu i sprawić, że poczynią ,,korzystne dla Rosji koncesje'', a ostecznie dokonają ,,podziału wpływów w Europie, jak równy z równym''. Dodatkowo - agresywna polityka po prostu pomaga skupić naród wokół ekipy rządzącej.


,,Rosji nie należy się bać, to żmija, która straszy syczeniem, ale nie ma dość jadu do zabicia nas bez zniszczenia samej siebie'' - pisze Talaga. I jak dodaje, Polska musi wzmacniać swoją obronność oraz jedność Zachodu i stwarzać wiarygodność na arenie międzynarodowej. Wówczas możemy stać się ,,filarem'' twardej polityki wobec Kremla.

mod/Rzeczpospolita