Według naukowców zakonnice zakonnice częściej chorują na raka, ponieważ nie rodzą dzieci. Dzieje się tak dlatego, że ciąża, podobnie jak karmienie piersią, ogranicza liczbę cyklów owulacyjnych występujących w trakcie życia kobiety. Im wyższa liczba cyklów owulacyjnych, tym wyższe ryzyko wystąpienia raka. „Guardian” przekonuje więc, że kobiety, które zaczynają miesiączkować we wczesnym wieku i późno przechodzą menopauzę, także narażone są na większe ryzyko zachorowania na raka. Według gazety w pierwszej połowie XX wieku naukowcy, którzy przestudiowali historię chorobową niemal 32 tysięcy katolickich zakonnic w USA, ustalili, że śmiertelność w tej grupie z powodu raka piersi, jajnika i macicy jest wyższa niż u innych kobiet w tym samym wieku. W 1970 roku oficjalnie uznano, że zakonnice częściej chorują na raka piersi, ponieważ nie rodzą dzieci. „Guardian” twierdzi, że dowiedziono, iż pigułki antykoncepcyjne chronią przed rakiem i na dodatek według dr Kary Britta zakonnice mogą je przyjmować. Do takich wniosków naukowiec doszedł w piśmie „Lancet”.


"Kościół katolicki potępia wszelkie formy antykoncepcji, jak pisze papież Paweł VI w encyklice „Humanae Vitae” z 1968 roku. Choć w „Humanae Vitae'”nie wspomina się nawet słowem o zakonnicach, to powinny one mieć wolność stosowania pigułek antykoncepcyjnych, aby mogły chronić się przed konsekwencjami nierództwa, ponieważ dokument ten stwierdza, że „Kościół w żaden sposób nie traktuje jako bezprawnych środków terapeutycznych uważanych za niezbędne w leczeniu chorób organicznych, nawet jeśli mają one działanie antykoncepcyjne”. Jeżeli Kościół katolicki udostępniłby zakonnicom do swobodnego użytku pigułki antykoncepcyjne, zredukowałby ryzyko występowania u nich tych przeklętych zaraz, raka jajnika i macicy, a także doceniłby trudną sytuację zakonnic w sposób, w jaki na to zasługują" – czytamy.


Od dawna wiemy, że prezerwatywy są antidotum nie tylko nie niechciane ciąże, ale również miałyby  zbawczą moc w Afryce, gdyby papież nie zabraniał ich używać. Teraz wiemy, że Kościół nie wymienił zakonnic jako tej grupy, która nie może brać pigułek, więc oznacza to, że pozwolił im łykać pigułki szczęścia. Rozumowanie godne prawdziwego  naukowca. Trudno nie zauważyć, że producenci środków antykoncepcyjnych uderzają ze swoimi produktami do coraz szerszych grup społecznych. Jak widać dzieci w szkołach już im nie wystarczają. Teraz trzeba dobrać się jeszcze do zakonnic i pewnie księży, którzy będą niedługo mogli wybierać specjalne serie gumek dla duchownych. W końcu jedna z firm już umieściła na opakowaniach kondomów wizerunek papieża. Również propaganda anty rakowej siły pigułek nie trzyma się kupy.  Niedawno Dr Angela Lanfranchi, onkolog, chirurg i współzałożycielka Breast Cancer Prevention Institute powiedzieła, że jedną z głównych przyczyn raka piersi u kobiet jest zażywanie tabletki antykoncepcyjnej. Naukowcy z amerykańskiego ośrodka badawczego „Fred Hutchinson Cancer Research Center” odkryli, iż u kobiet, które stosowały pigułki antykoncepcyjne w wieku poniżej 18. roku życia, istnieje 270 procentowy wzrost ryzyka wystąpienia potrójnie ujemnego raka piersi. W 2006 roku Mayo-Clinik dowiodło, że kobiety przyjmujące doustną antykoncepcje hormonalną są o 50 proc. bardziej narażone na raka piersi. Natomiast szwedzki onkolog Hakan Olsson ustalił, że pigułka antykoncepcyjna zwiększa zachorowalność na raka piersi wśród kobiet przez 20 rokiem życia o 1000 proc. Jednak te badania to pewnie watykańska propaganda przeciwko siłom postępu.


Ł.A/The Guardian/Onet.pl