- W naszym kraju za cnotę uważa się obronę tego, żeby nie zwrócić tego co się komuś należy tylko dlatego, że był Żydem, do tego ofiarą holokaustu – stwierdził wczoraj Włodzimierz Cimoszewicz w programie "Kropka nad i" na antenie TVN24.
Słowa Włodzimierza Cimoszewicza, który startuje z list Koalicji Europejskiej do Parlamentu Europejskiego padły w kontekście ustawy 447, dotyczącej mienia bezspadkowego ofiar holokaustu. Ta haniebna wypowiedź spotkała się z falą komentarzy.
- Co innego Polacy, którym bolszewicy majątki pozabierali po 1944, pół Polski odebrali i wypędzili z domostw - tym nic się nie należy, mogli się ci "białopolacy" ubezpieczyć, wstąpić do PZPR i dać się zwerbować bezpiece a potem wyjechać do rezydentury krypt. Statua w NY na szpiegi – skomentował dyrektor Wojskowego Biura Historycznego Sławomir Cenckiewicz.
- Przepraszam, że kiedyś pracowałam dla tego osobnika.... – napisała Aleksandra Jakubowska.
„Potwierdza się, że trzeba być przezornym i trzeba się ubezpieczać, a ta prawda jest ciągle mało powszechna” A wydawało się, że Wołdzia nic głupszego już w życiu nie powie. Do dziś https://t.co/BTlS3n3ZUm
— Cezary „Trotyl” Gmyz (@cezarygmyz) 21 maja 2019
W „naszym” kraju? O jakim kraju mówi kandydat POKO? https://t.co/AFdKFXDe5B
— Marzena Paczuska (@MarzenaPaczuska) 21 maja 2019
A ojciec Cimoszewicza dostał to co mu się należało? https://t.co/SkrhM8s9a4
— Pan Cezary Krysztopa 🇵🇱💯 (@cezarykrysztopa) 21 maja 2019
bz/dorzeczy.pl/twitter/tvn24.pl