Paweł Chmielewski, portal Fronda.pl: Minister Grzegorz Schetyna poinformował, że państwo polskie rozpoczyna proces ewakuacji Polaków z Mariupola. Chodzi o około 100 osób. Czy to efekt nacisków społecznych i nacisków Prawa i Sprawiedliwości?

Arkadiusz Czartoryski, PiS: Bez wątpienia skutek odniósł potężny nacisk społeczny, głos opinii publicznej, podkreślający, że powinniśmy pomóc rodakom z Ukrainy, skoro stać nas najróżniejsze inne, dziwne wydatki w państwie.  Polacy ze wschodu Ukrainy żyją przecież w ogromnym zagrożeniu swojego bezpieczeństwa, a wcześniej nie ze swojej winy byli zsyłani tak daleko od ojczyzny. Dużą rolę w zmianie postawy rządu odegrał też wcześniejszy list Polaków z Mariupola kierowany do rządu właśnie i do pana prezydenta Andrzeja Dudy. Nie bez wpływu pozostało też bardzo zdecydowane stanowisko władz Prawa i Sprawiedliwości, deklarujących, że Polacy zostaną ściągnięci do kraju, jeżeli tylko zmienią się warunki polityczne. Myślę, że wszystko to dało do myślenia Platformie Obywatelskiej. PO stara się tuż przed wyborami ratować wizerunek. Mam nadzieję, że przyniesie to pozytywny efekt i Polacy z Mariupola rzeczywiście zostaną przewiezieni do Polski, gdzie zostaną im stworzone warunki umożliwiające normalne życie, pracę, naukę.

Czy rząd wyciągnął wnioski z ubiegłorocznej, bardzo przeciąganej w czasie, akcji ewakuacji Polaków z Donbasu? Słyszy się w Sejmie, że tym razem może być inaczej, działania będą bardziej zdecydowane?

To poważne pytanie. Moim zdaniem rząd nie ma pomysłu na zagospodarowanie uchodźców w kraju. Przypomnijmy sobie, jak wyglądała kwestia uchodźców z krajów muzułmańskich, którzy zostali w wyniku decyzji Brukseli i za zgodą rządu PO-PSL przydzieleni Polsce. Po tej decyzji rząd pytał bezradnie samorządy o to, kto może przyjąć tych ludzi, czy ta czy inna gmina nie zorganizuje im mieszkania i tak dalej. Świadczyło to o całkowitej bezradności i nieprzygotowaniu rządu na przyjęcie kilku czy kilkunastu tysięcy ludzi. Lepiej nie idzie zresztą także z o wiele mniejszymi grupami. Pamiętamy Polaków, którzy już przyjechali do kraju z Donbasu. Ich ewakuacja nie była łatwa, została źle przygotowana. Dopiero reakcja wielu parafii i organizacji społecznych niejako uwolniła rząd od odpowiedzialności za zorganizowanie życia przywiezionym do kraju Polakom. Czy dzisiaj rząd zrobi coś lepszego, czy jest lepiej przygotowany? Szczerze wątpię. Myślę jednak, że najważniejsze jest to, by ci ludzie tu w ogóle przyjechali. List, który skierowali do władz państwa, był niezwykle alarmujący i poruszający.

A co będzie z Polakami z Kazachstanu? Załóżmy, że to jednak Platforma Obywatelska będzie dalej rządzić po wyborach parlamentarnych. Udałoby się w jakiś sposób skłonić niechętny temu rząd, by zaczął sprowadzać tych ludzi do Polski?

Ile lat i miesięcy można wytwarzać presję na rząd, który stawia opór? Pamiętamy wypowiedzi polityków Platformy Obywatelskiej sprzed kilkunastu dni, gdy twierdzili, że sytuacja w Mariupolu jest stabilna. Wszyscy wiedzą, że toczy się tam wojna, przez rok oglądaliśmy w telewizji filmy wojenne z Donbasu. Politycy Platformy, zwłaszcza rządowi, twierdzą jednak co innego. Nie sądzę więc, by Platforma Obywatelska zważała na inicjatywy społeczne. Mnóstwo było już takich inicjatyw, które Platforma systematycznie odrzucała. Co do Polaków ze Wschodu… Cóż, na Syberii nie ma wojny. Platforma Obywatelska nie ma żadnego pomysłu na ściągnięcie Polaków z tego regionu i zorganizowanie im życia w Polsce. Ludzie ci przyjeżdżają, owszem, ale najczęściej zapraszani przez własne rodziny lub z inicjatywy samorządów. Chociażby mój samorząd w Ostrołęce systematycznie ściąga do kraju Polaków ze Wschodu i organizuje im mieszkanie oraz pracę. Rząd nie miał na to pomysłu i nie sądzę, by cokolwiek się tu miało w przyszłości zmienić.

Przejdźmy do imigrantów muzułmańskich, których ma przyjąć Polska. Od dłuższego czasu coraz silniej podnoszona jest kwestia poważnego zagrożenia terrorystycznego związanego z fałszywymi paszportami, jakimi mogą dysponować przybysze. Terroryści z Państwa Islamskiego nie mają trudności z zakupem całkowicie wiarygodnej nowej tożsamości. Tacy ludzie mogą trafić do Polski i bez wątpienia do nas trafią. Czy nasze służby są przygotowane, by poradzić sobie z tą poważną trudnością?

Mam ogromną nadzieję, że tak. Nie jest to łatwe zadanie. Jednak także służby specjalne Europy Zachodniej dają się nabierać i pozwalają, by pod przykrywką uchodźców do Europy przyjeżdżali terroryści, w tym bojownicy Państwa Islamskiego, tacy, którym albo znudziło się w pewnym momencie walczyć na Bliskim Wschodzie, albo tacy, którzy są specjalnie kierowani do Europy, by realizować tu cele dżihadystów. Niektórzy przywódcy islamscy wypowiadają się wprost, zwłaszcza w mediach elektronicznych, że kierują do Europy swoich bojowników, by podpalić kontynent. Nie ma najmniejszej wątpliwości, że do Unii Europejskiej przenikają terroryści. Widzimy też, że imigranci to w zdecydowanej większości młodzi mężczyźni, a pełne rodziny przebywają w obozach dla uchodźców na przykład na terenie Jordanii. Coś jest więc na rzeczy. Czy polskie służby są odpowiednio przygotowane? Jestem co do tego pełen obaw. Mam jednak nadzieję, że w wyniku całej wielkiej debaty publicznej, która odbyła się w kraju, ktoś w służbach na poważnie zajmie się sposobem dokonywania weryfikacji imigrantów. Z drugiej strony wielu ekspertów z Polski i z zagranicy mówi, że takiej pełnej weryfikacji po prostu nie da się dokonać.

Obok kwestii zakwaterowania, o której mówił już pan minister, pojawia się też trudność zatrzymania migrantów w Polsce. Będą przecież chcieli stąd wyjechać. Jak do tego nie dopuścić?

Nie wiem, czy to możliwe. Celem tych ludzi są najczęściej Niemcy, Szwecja czy Anglia. Polskie służby będą miały ogromną masę roboty z tymi, którzy przyjadą do Polski, a następnie będą chcieli z naszego kraju wyjechać. Tymczasem odpowiedzialność za ich zachowanie w nowych krajach pobytu będzie spoczywała nadal na państwie polskim. Będzie to wymagało gigantycznej roboty. Nie wiem, czy zostaną powołane nowe większe patrole graniczne, których zadaniem będzie niewypuszczanie imigrantów narzuconych nam przez Komisję Europejską? A może ci ludzie będą otrzymywali bardzo duże pieniądze, by zostali na miejscu? Jeżeli tak, to co wówczas z zasiłkami dla polskich rodzin? Dlaczego imigrant miałby mieć znacznie większe wsparcie finansowe, niż Polacy? Zatrzymanie tych ludzi będzie niezwykle trudne. Szczerze wątpię, czy polskie służby są w stanie upilnować, by żaden z imigrantów nie wyjechał do Niemiec. Takie problemy rodzą się zawsze wtedy, gdy ktoś  sztucznie, administracyjnie przydziela tysiące uchodźców do danego kraju, wbrew ich woli. A tak stało się w tym przypadku za wyraźną zgodą polskiego rządu. 

Dziękuję za rozmowę.