Portal Fronda.pl: Węgry wstrzymały w czwartek przesył gazu na Ukrainę. Tłumaczą to trudnościami technicznymi wynikającymi ze zwiększenia importu gazu z Rosji. To jedyny powód?

Arkadiusz Czartoryski, PiS: Należy to rozpatrywać w kontekście bardzo stanowczych gróźb pod adresem państw Unii Europejskiej ze strony Rosji. Kreml stwierdził, że jeżeli kraje UE będą eksportowały rosyjski gaz na Ukrainę, to zostaną obłożone embargiem. Ze strony Rosji mamy wiec bardzo stanowcze stwierdzenia. Węgry patrzą na Unię Europejską, a tam widać jedynie chaos, brak zdecydowania, wiele głosów. Niemcy cały czas starają się dbać o swoje interesy, co doprowadziło do kapitulacji Ukrainy w Donbasie; próbują prowadzić z Rosją rozmowy z pominięciem takich państw Unii, jak Polska. Przywódcy Węgier bez wątpienia zastanawiali się, czy jeżeli narażą się na embargo gazowe ze strony Rosji, czy będą mogli liczyć na natychmiastową solidarną pomoc europejską. Doszli zapewne do wniosku, których ich rozczarował: w Europie rozgorzeje wielomiesięczna, pełna zastanawiania się debata. Takie małe kraje jak Węgry muszą liczyć się z potężnymi imperiami, które nie przebierają w środkach. Oglądając się na Brukselę nie bardzo dostrzegają perspektywę pomocy. Niewielkie kraje Unii Europejskiej obawiają się, że nie mogą liczyć na żadną szybką reakcję Zachodu. Najpoważniejsi przywódcy europejscy powinni zauważyć, że solidarność europejska nie funkcjonuje prawidłowo. Zbyt wiele jest dogadywania się nad głowami wielu państw. Koronnym przykładem jest tu Nord Stream: w Polsce stwierdzono, że skoro Berlin otrzyma gaz poprzez ten rurociąg, to my go od nich kupimy. Nie: Rosjanie bardzo szybko się temu sprzeciwili. Wiktor Orban uznał najwidoczniej, że nie może liczyć na pomoc Europy Zachodniej, a musi dbać o swoich obywateli.

Czy w obliczu piętrzących się trudności Ukraina może liczyć na realną pomoc Unii?

To jest wielkie pytanie skierowane do Unii Europejskiej. Czy Ukraina, która przez wiele lat była nęcona – także przez polskich polityków – do stowarzyszenia z Europą, co w wieloletniej perspektywie oznaczałoby wejście do UE. Jeżeli powiedziało się „A”, podpisało się umowę stowarzyszeniową, wsparło się naprawdę Ukrainy i przemiany demokratyczne w tym państwie, trzeba powiedzieć też „B”. Ukraina nie ma innej szansy, jak tylko pomoc Europy Zachodniej. Jeżeli chcemy zapewnić Europie Zachodniej bezpieczeństwo na wiele lat, jeżeli chcemy poszerzać demokrację, jeżeli chcemy poszerzać obszar wolności, jeżeli w ogóle te idee, które legły u fundamentów UE są aktualne, to trzeba pomóc Ukrainie. Jeżeli Unia tego nie zrobi, to będzie to oznaczać, że wszystkie te słowa, jakie padają w Strasburgu i Brukseli, są fikcją. Jeżeli tak by było, to może dojść do bardzo poważnego kryzysu w Unii Europejskiej.

not. pac