Joanna Jaszczuk, Fronda.pl: Minister Sprawiedliwości, Zbigniew Ziobro zapowiedział wczoraj zmiany w Kodeksie Karnym. Używanie określenia „polskie obozy koncentracyjne” zostanie uznane za przestępstwo, za które grozi kara trzech lat więzienia

Arkadiusz Czartoryski, PiS:Wszystko wskazuje na to, że niestety, dotychczasowa działalność różnego rodzaju stowarzyszeń, fundacji, organizacji pozarządowych, nawet przedstawicieli polskich ambasad, choć niezwykle pożyteczna, okazała się nieskuteczna. Wcześniej staraliśmy się sugerować sprostowanie takich słów czy przeprosiny, jednak nadal w wypowiedziach mieszkańców Europy, ale nie tylko- mówię tu szczególnie o wstydliwych słowach prezydenta Baracka Obamy- często pada określenie „polskie obozy koncentracyjne”. Należało więc wykonać kolejny krok, tak aby ci, którzy wypowiadają się w ten sposób, zaczęli liczyć się z konsekwencjami prawnymi. Pojawiają się oczywiście wypowiedzi malkontentów nt. skuteczności ścigania. W takim razie lepiej byłoby usiąść z założonymi rękami i nic nie robić?

Mecenas Lech Obara,prezes stowarzyszenia Patria Nostra, powiedział dziś w Telewizji Republika, że w ośmiu krajach Europy prawo przewiduje kary za tzw. „kłamstwo oświęcimskie”, czyli zaprzeczanie zbrodni III Rzeszy. W Niemczech dwa artykuły kk przewidują za to przestępstwo 5 lat pozbawienia wolności

Dziwię się więc tym, którzy w Polsce krytykują decyzję Ministerstwa Sprawiedliwości. Penalizacja tego typu określeń jest bardzo ważna. Dziś państwa całej Europy, także Rosja i Niemcy, prowadzą bardzo intensywną politykę historyczną poprzez filmy, edukację, wydawnictwa, wystawy, muzea. Polska, która była pierwszą ofiarą niemieckiego nazizmu i stalinowskiego komunizmu, powinna więc dbać o własną historię. Polska historia jest jednym z tych elementów, którymi w dzisiejszym świecie możemy się szczycić. Mamy przepiękną historię. Myślę, że nasz rząd ma ogromnie ważne zadanie. Cieszą mnie zapowiedzi produkcji filmowych o historii Polski, np. nagrywanego obecnie filmu „Dywizjon 303”, ale też kolejnych produkcji filmowych; powrót pełnego nauczania historii do szkół. Zrywamy z „pedagogiką wstydu”, z podejściem prezentowanym np. przez byłego premiera Donalda Tuska, który powiedział przed wielu laty, że Polska ma „wstydliwą” historię. Tymczasem w tej kwestii naprawdę mamy się czym szczycić i powinniśmy na każdym kroku bronić naszej historii. W związku z tym jestem całym sercem za tym, żeby bardziej zdecydowanie występować przeciwko używaniu krzywdzących dla Polaków określeń w rodzaju „polskie obozy koncentracyjne” i przerzucaniu na nas odpowiedzialności za Holokaust.

Wydaje się oczywiste, że II wojnę światową, Holokaust, obozy koncentracyjne na całym świecie kojarzymy raczej z osobą Adolfa Hitlera, którego narodowość jest powszechnie znana, powszechnie wiadomo, w jakim kraju sprawował władzę i jakiej narodowości byli żołnierze, którymi posłużył się w tej straszliwej zbrodni. Skąd Pana zdaniem wynika częste używanie, szczególnie na Zachodzie, określenia „polskie obozy koncentracyjne”. Czy to po prostu niewiedza, wnioskowanie, że skoro znajdowały się na terenie Polski, choć okupowanej, to musiały być polskie; czy też ktoś z rozmysłem stara się przerzucić na nas odpowiedzialność?

Nie jestem przekonany, że wszyscy w Europie doskonale znają historię II wojny światowej. Świadczy o tym chociażby fakt, że Związek Radziecki, który był przecież sojusznikiem hitlerowskich Niemiec, agresorem, który razem z Hitlerem rozpętał II wojnę światową, napadł na Polskę, Rumunię, Litwę, Łotwę, Estonię, Finlandię; nadal- w bardzo wielu krajach Europy Zachodniej i wielu społeczeństwach, a na pewno również w Polsce są ludzie, którzy myślą w ten sposób-jest postrzegany jako wyzwoliciel, nie agresor. Po pierwsze więc: zgłębiania historii nigdy za wiele, po drugie: w naszym kraju wciąż „kuleje” produkcja filmów historycznych. Duży sukces odniósł film „Miasto 44”, ale to tylko „rodzynek”, takich produkcji powinno być znacznie więcej, poświęconych również innym wydarzeniom i postaciom. Jeszcze raz powtórzę: nasza historia jest tak bogata i piękna, że zasługuje na wielkie produkcje. Jeśli chodzi o naukę historyczną, to jest to dość wąska dyscyplina. W Europie Zachodniej obserwujemy pogoń za współczesnymi „nowinkami” technologicznymi, chodzenie ze smartfonem za Pokemonami wydaje się ciekawsze, niż nauka historii. Niestety, na braku wiedzy historycznej korzystają politycy, którzy chcą zmienić świadomość historyczną, chcą wybielić własną historię i myślę, że powinniśmy to rozumieć i prawidłowo reagować na takie sytuacje. Mówienie o „polskich obozach koncentracyjnych” jest oskarżeniem o zbrodnię, wyrażonym wprost. Do dziś przeżywam słowa, które padły z ust Baracka Obamy o „polskim obozie koncentracyjnym”. Jeżeli prezydent Stanów Zjednoczonych, najpotężniejszego państwa na świecie, publicznie używa takiego sformułowania. Nie padają tu takie słowa jak: „nazizm”, „Niemcy”, „III Rzesza”, „hitleryzm”, tylko „Polska” i „obozy koncentracyjne”; to mamy do czynienia z sytuacją ekstremalną.