Portal Fronda.pl: Trwa okupacja Sejmu przez zrozpaczonych rodziców dzieci niepełnosprawnych. Jak Pan ocenia zainteresowanie rządu, premiera Donalda Tuska tą sytuacją?

Arkadiusz Mularczyk, Solidarna Polska: Zainteresowanie rządu jest zerowe. Jedyną reakcją, z jaką spotykają się protestujący jest markowanie jakichkolwiek działań. Problem jest znany rządowi niemal od pięciu lat. Solidarna Polska bardzo mocno zaangażowała się w sprawę świadczeń dla rodziców dzieci niepełnosprawnych. Stworzyliśmy projekt ustawy, wnioski o informacje bieżące... - na naszej stronie internetowej jest pełno informacji na temat działań, jakie podjęliśmy. Te rodziny często przyjeżdżały do Sejmu, zorganizowaliśmy około pięciu konferencji prasowych z ich udziałem. To wszystko było jednak jak rzucanie grochem o ścianę. Po naszych interwencjach i działaniach wychodził poseł Piechota z Platformy, który zapewniał, że wszystko jest ok, że posłowie pracują nad projektem, etc. Ustawy jednak jak nie było, tak nie ma. Świadczenia dla rodziców są, jakie były. Ci rodzice nie mają możliwości, by w sposób godny opiekować się swoimi dziećmi, bardzo ciężko chorymi, często już dorosłymi. Świadczenia nie wystarczają na godne życie, opiekę, rehabilitację. Ponadto, nie jest uregulowany status prawny opiekunów. Opiekunowie osób niepełnosprawnych muszą rezygnować z pracy zawodowej po to, aby otrzymać zasiłek w wysokości 600 złotych, który nie wystarcza na godne życie. Rodzice dzieci niepełnosprawnych zostali postawieni pod ścianą, choć kiedy zapraszałem ich do Sejmu, nie miałem świadomości, że dojdzie do okupacji budynku. Uważam jednak, że zostali doprowadzeni do skrajnej sytuacji, nie mają już nic do stracenia. Trzeba mieć naprawdę serce z kamienia, żeby nie widzieć tej sytuacji i przez tyle lat nie starać się, by ją rozwiązać.

Jak długo może potrwać ten dramatyczny protest?

Myślę, że do skutku. Pomagamy tym rodzicom i dzieciom, którzy są w Sejmie. Przynosimy dla nich kanapki, ciepłe posiłki, herbatę, kawę. Podejrzewam, że zostaną w Sejmie do skutku, czyli dopóki Donald Tusk przedstawi im rozwiązanie sytuacji i obieca, że rzeczywiście dojdzie ono do skutku. Liczymy, że być może premier pojawi się podczas jutrzejszych głosowań i w końcu podejmie jakąś decyzję. Nie możemy już liczyć na wiceminister Seredyn, ani na pana Kosiniak-Kamysza... Widać, że nie mają oni decyzyjności w tej sprawie. Do momentu, aż Tusk się nie wkurzy i nie załatwi tej sprawy, będzie nadal tak, jak jest.

Rodzice będą protestować do skutki, czyli do otrzymania obietnicy realizacji ich postulatów. Jakie są najważniejsze z nich?

Przede wszystkim, podniesienie kwoty zasiłku do najniższej krajowej i uregulowanie statusu prawnego osoby opiekuna tak, aby mógł on liczyć na jakieś świadczenia, składki emerytalne. Aby nie było tak, że ktoś, kto rezygnuje z pracy zawodowej ponieważ musi się opiekować chorym, niepełnosprawnym dzieckiem, pozostaje bez jakichkolwiek środków do życia, bez zabezpieczenia emerytalnego, świadczeń ubezpieczeniowych... Ta sprawa musi być uregulowana. Ci ludzie na chwilę obecną nie mają żadnej pewności swojej sytuacji socjalnej i bytowej.

Rozm. MBW