Pojawiają się ostatnio opinie o "bankructwie" polityki tych polskich partii, w tym Prawa i Sprawiedliwości, które poparły Majdan Niepodległości, tylko dlatego, że pojawili się tam politycy nacjonalistyczno-szowinistycznej Swobody i czerwono-czarne banderowskie flagi. Politycy PiS od dawna dostrzegają na Ukrainie, obok wielu gestów sympatii dla nas, także niebezpieczne tendencje nacjonalistyczne i szowinistyczne, wymierzone w Polaków i państwo polskie. W ostatnich miesiącach te tendencje nie tylko się uwidoczniły, ale także nasiliły. Spuszczono z łańcucha antypolskich ujadaczy, by za sprawą tego rodzaju prowokacji zmniejszyć nasze poparcie dla niepodległej Ukrainy.

O wzroście antypolskich nastrojów na zachodniej Ukrainie świadczą wypowiedzi niektórych ukraińskich prawicowych polityków, którzy mniej lub bardziej otwarcie domagają się, by w gra­ni­ce ich państwa po­wró­ci­ły takie polskie mia­sta jak: Chełm, Lesko, Sanok, Lu­ba­czów, To­ma­szów Lu­bel­ski, Hru­bie­szów i Prze­myśl, tzw. dawne Grody Czer­wień­skie, które należą do Po­la­ki od ponad 1000 lat. Naj­bar­dziej za­le­ży Ukraińcom na odebraniu Polsce Prze­my­śla i oko­li­cy. "Po woj­nie ope­ra­cja 'Wisła' spo­wo­do­wa­ła, że Ukra­iń­cy z tych ziem et­nicz­nych zo­sta­li wy­rzu­ce­ni i spra­wie­dli­wość na­ka­zy­wa­ła­by, aby te zie­mie do Ukra­iny wró­ci­ły. Mówię o Prze­my­ślu i kil­ku­na­stu in­nych po­wia­tach" - powiedział niedawno dziennikowi „Rzecz­po­spo­li­ta" An­driej Ta­ra­sen­ko, rzecznik neo­ban­de­row­skiej or­ga­ni­za­cji „Prawy Sek­tor”, która jest bardzo widoczna na Majdanie Niepodległości, a także w takich dawnych polskich miastach jak Lwów czy Stanisławów. 

Posłowie Prawa i Sprawiedliwości już podczas posiedzenia Komisji Łączności z Polakami za Granicą w dniu 13 czerwca 2013 r. zwrócili uwagę na nasilające się czyny i wypowiedzi o charakterze szowinistycznym i antypolskim na Ukrainie, zdecydowanie je potępiając. Mówiłem wówczas, że coraz częściej pojawiają się roszczenia terytorialne względem Polski. "Nacjonaliści ukraińscy domagają się zwrotu przez Polskę – jak mówią - 'etnicznych ziem ukraińskich'. Takie roszczenia wysunął choćby podczas Dnia Jedności Ukrainy deputowany Rostysław Nowożeneć. Mówił wówczas: 'straciliśmy Łemkowszczyznę, Nadsanie, Chełmszczyznę i Podlasie, które weszły w skład Polski'. Dalej: 'jedności kraju jeszcze nie osiągnęliśmy, lecz powinniśmy do niej dążyć. Jeszcze nie wszędzie etniczne ziemie – ukraińskie zostały zebrane w całość. Do prawdziwej jedności dojdziemy, kiedy zbierzemy te ziemie, które znajdują się jeszcze poza granicami kraju'. Czy to nie jest nawoływanie do konfliktu międzypaństwowego? Jak ma to się do dążeń do UE?" - pytałem polski MSZ, nie otrzymując na te pytania odpowiedzi.

Ponadto niepokoiły mnie działania podejmowane przez banderowców w dawnym polskim Lwowie. "Przede wszystkim chcą zmienić nazwę miasta - mówiłem na posiedzeniu komisji - Już kilkakrotnie na wiecach i w artykułach pojawiały się propozycje, aby nazwę 'Lwów' zastąpić troszkę wzorem sowieckim na 'miasto Bandery'. Domagał się tego choćby w ubiegłym roku (2012 r.), co podkreślam, Jurij Michalczyszyn – radny rady miasta Lwowa, czołowy ideolog partii Swoboda. Podczas wieców np. regularnie organizowanych w rocznicę urodzin i śmierci Bandery, albo w rocznicę utworzenia dywizji Waffen SS Galizien często podnoszone są hasła w stylu: 'jedna rasa, jeden naród, jedna ojczyzna', 'chwała narodowi, śmierć wrogom', 'pamiętaj obcy, tu gospodarzem jest Ukrainiec'. Nie ma wątpliwości, że są one wymierzone w Polaków. Miał też pojawić się głos nawołujący do rozprawy z Polakami: 'śmierć Lachom'. Czy to nie jest sianie nienawiści na tle narodowościowym?" - pytałem nasze MSZ, także nie otrzymując na to pytanie odpowiedzi.

Zwróciłem też uwagę na kwestie fałszowania przez Ukraińców historii, w tym kłamliwe zarzucania Polakom zbrodni na Ukraińcach w II Rzeczypospolitej. "Mam tu na myśli choćby wypowiedź czołowego polityka Swobody Andrija Ilienko, który oświadczył w Radiu 'Era', że Polaków trzeba nienawidzić, bo: 'przed II wojną światową swoimi akcjami ludobójczymi chcieli zniszczyć Ukraińców, ale dzięki Banderze Polacy nie potrafili wymordować wszystkich Ukraińców II RP'. To są ekscesy głównie z lat 2010-2012, więc to są całkiem świeże rzeczy" - mówiłem na posiedzeniu komisji, zarzucając MSZ, że nie reaguje na tego typu wypowiedzi, a jeśli nawet reaguje, to bardzo słabo, niezauważalnie.
W odpowiedzi podsekretarz stanu MSZ Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz stwierdziła: "Państwo jak słyszę, oceniacie skalę tego zjawiska jako narastającą, my na podstawie faktów, obserwacji, monitoringu prowadzonego przez nasze konsulaty regularnie i bardzo wnikliwie oceniamy, nie że tego nie ma, tylko że skala jest mniejsza niż kilka lat temu". Zdaniem Pani Minister, "to, co dzieje się obecnie, ma bardziej charakter lokalny i raczej marginalny. (...) Pojedyncze, radykalne, bulwersujące, nieadekwatne głosy oczywiście były, są i będą, natomiast obserwujemy fakt, że są one coraz bardziej pojedyncze i ich przełożenie na proces decyzyjny, a co więcej, na świadomość społeczną jest dzisiaj nieznaczna i dużo mniej znacząca, niż obserwowaliśmy to kilka lat temu". 

Odnosząc się do mojego zarzutu, że MSZ nie reaguje adekwatnie lub wcale na tego typu antypolskie ekscesy i wypowiedzi, Pani Wiceminister stwierdziła: "nie uważamy za celowe przekrzykiwanie się z każdym ekstremistą, z każdym radykałem ukraińskim, bo to nie licuje z godnością państwa polskiego i nie ma takiej potrzeby dla państwa polskiego". 

Oznacza to, że dziwnie pojęta duma MSZ nie pozwala reagować naszej dyplomacji na antypolskie ekscesy i wypowiedzi, a zatem dobre imię Polski nie jest bronione. Jak długo jeszcze będzie obowiązował ten aksjomat polskiej polityki? Co musi się wydarzyć na Ukrainie, jakie obrzydliwe i agresywne słowa muszą paść z ust ukraińskich polityków pod adresem Polski, żeby nasze MSZ zareagowało zdecydowanie? Jedno jest pewne: mimo tych nacjonalistycznych tendencji i antypolskich trendów nie można oddać Ukrainy w łapska Rosji i KGB-isty Władimira Putina. Ukraina w Eurpie i z Europą potrzebna jest Polsce, dla naszego bezpieczeństwa, dla naszego trwałego bytu niepodległego. My wiemy, które państwa mogą być naprawdę niebezpieczne dla Polski. Ukraina do nich nie należy.

Artur Górski
Poseł na Sejm RP