Czy możemy być dumni z tego, że jesteśmy katolikami? Z tego, że Chrystus wybrał właśnie nas. Odpowiedź wydaje się być prosta - oczywiście, że tak! Jednak rzeczywistość pokazuje coś zupełnie innego.

Przede wszystkim my, katolicy mamy kilka problemów. Bycie dumnym wydaje się nam być tym samym, co bycie pysznym, a pycha przecież jest jednym z grzechów głównych. Powiedzenie "dumny jak paw" zdaje się być tego potwierdzeniem. Poza tym daliśmy sobie wmówić, że odczuwanie dumy spowoduje obrażenie mniejszości. W tym przypadku duma z przynależenia do Kościoła katolickiego - według wielu z nas - obraziłaby ludzi innych wyznań. Przecież duma nie zakłada tego, by spoglądać z pogardą na "niekatolików". Poprzez dumę mamy pokazać, że jesteśmy uczniami Jezusa.

Daliśmy sobie wmówić, że wyprawy krzyżowe, o których mamy blade pojęcie i grzech pojedynczych duchownych, którzy skrzywdzili dzieci, krzywdząc tym samym Kościół, powinien zamknąć nam usta już na zawsze w przestrzeni publicznej.

Daliśmy sobie również wmówić, że religia to sfera prywatna, że to sprawa tylko moja i nikomu nic do tego. Ani mnie nic do tego, co tam u kogoś.

Daliśmy się zepchnąć w imię tolerancji, otwartości i przestaliśmy głosić, że to Jezus Chrystus jest Panem, że to On jest Bogiem! A jeżeli już ktokolwiek z katolików (poza księdzem oczywiście, któremu "wypada" mówić w ten sposób) zająknie się na temat swojej wiary - zostanie uznany za oszołoma, fundamentalistę, staroświeckiego, nieznającego się na życiu, który tylko chce siłą nawracać i moralizować, by ludzie zaczęli chodzić w niedzielę do kościoła i nie współżyli przed ślubem. Wielu więc myśli - po co więc cokolwiek mówić, po co się narażać?

A Bóg mówi do nas, że "Nie wyście mnie wybrali, ale Ja was wybrałem" (J 15,16). Jak mamy nie być dumni z tego faktu, że my, którzy jesteśmy jedynie prochem wobec wszechświata, zostaliśmy wybrani przez Tego, który ten świat stworzył?

Bóg mówi także: "Tyś Synem moim, Ja Ciebie dziś zrodziłem.” (Ps 2, 7)

Jak mamy nie być dumni z faktu, że wszechmocny, potężny Bóg nazwał nas swoimi dziećmi!

Mamy prawo do odczuwania dumy z tego, że jesteśmy katolikami. Lecz duma nie powinna się objawiać jedynie krzykiem raz w roku na marszu: "ole, ole to my katole".

Każdego dnia stawaj się sługą wszystkich na wzór Jezusa. I nie bój się mówić.

"Zwykle Pan prosi nas o danie chrześcijańskiego świadectwa poprzez nasze codzienne życie, zaangażowanie, tak jak innych, w zarabianie na życie i zmaganie się z trudnymi sprawami. Musimy działać w taki sposób, żeby inni mogli powiedzieć, kiedy nas spotkają: Ten człowiek jest chrześcijaninem, ponieważ nie żywi nienawiści, ponieważ jest gotowy zrozumieć, ponieważ nie jest fanatykiem, ponieważ jest chętny ponosić ofiary, ponieważ wie, jak kochać." - pisze Francis Fernandez w "Rozmowach z Bogiem"

Na czym ma polegać duma? Między innymi na tym, że nie będziemy bluzgać, jeśli bluzgają na nas. Ale nie damy się również zepchnąć za zasłonę milczenia. Zło należy nazwać złem i dobrem zwyciężać. Jeżeli masz w planach moralizować, zastanów się, czy sam nie masz w oku belki.

"Trudno jest formować ludzi moralnie, jeśli nie są wpierw uformowani w wierze" - mówił ks. Thomas J. Olmsted, biskup Phoenix.

Najpierw zacznijmy od siebie. Czy naprawdę Jezus jest w centrum naszego życia? Jeśli nie, nigdy nie jest za późno, by to zmienić. 
Bóg dał nam misję, więc nie jest to tylko prywatna sprawa. Gdyby apostołowie uznali, że to ich własna sprawa - nie byłoby dzisiaj chrześcijaństwa.

"Idźcie na cały świat i nauczajcie wszystkie narody" (Mt 28, 19)

"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,21-43) Nie wstydź się, bądź dumny i do dzieła! 

Karolina Zaremba

(Pierwotnie opublikowane na Fronda.pl 19.11.2015 r.)