Amerykański stan Floryda przygotowuje się do uchwalenia nowego prawa, które powstrzyma platformy społecznościowe od banowania kont polityków. Ustawa przeszła już przez dwie izby stanowego parlamentu i czeka tylko na podpis gubernatora Rona DeSantisa. Ten zaś to bliski polityczny sojusznik Donalda Trumpa.

Trum zapowiedział niedawno ponowny start w wyborach prezydenckich w USA. Stwierdził przy tym, że w roli wiceprezydenta w swojej administracji widziałbym właśnie gubernatora Florydy Rona DeSantisa - więcej czytaj tutaj.

Nowe prawo stanu Floryda zezwala platformom społecznościowym na zawieszanie kont, ale jedynie na okres 14 dni. Nakłada ponadto grzywnę w wysokości 250 tys. dolarów za każdy dzień naruszenia nowych przepisów.

Konta Donalda Trumpa na Twitterze, Facebooku i YouTube zostały zbanowane po zamieszkach w Białym Domu.

Po opuszczeniu urzędu prezydenta Trump spędził dużo czasu na Florydzie. Jest w bardzo dobrych stosunkach z DeSantisem oraz innymi republikanami z Florydy.

Pomimo tego, że ustawa przeszła przez obydwie izby stanowej legislatury, najprawdopodobniej platformy społecznościowe skierują ją do sądu ze względu na naruszenie pierwszej poprawki do Konstytucji USA, która gwarantuje wolność słowa.

W lutym sam DeSantis powiedział, że media społecznościowe przypominają w dzisiejszych czasach Wielkiego Brata.

Steve DelBianco z grupy NetChoice promującej wolność słowa w internecie wypowiedział się przeciwko ustawie.

-Wyobraźcie sobie, że rząd wymaga od kościoła dopuszczenia na jego stronie internetowej komentarzy lub kampanii promującej aborcję. Naruszałoby to pierwszą poprawkę, tak samo jak narusza ją ustawa (omawiana ustawa stanu Floryda - red.), która zmusza platformy do promowania treści, których te z własnej woli by nie dopuściły - stwierdził.

jkg/bbc