Na wrocławskiej Starówce, pomiędzy McDonaldem a Cocomo powstał pub „Ogórek”. Knajpa jakich wiele, gdyby nie fakt, że barmanki serwują tam alkohol w strojach sióstr zakonnych, a w menu można znaleźć drinki „Dzika Katechetka” i „Wściekły Kapłan”.

Postanowiliśmy zapytać menadżerkę lokalu, co właściciele chcieli osiągnąć, przebierając swój personel w stroje osób duchownych oraz posła Andrzeja Jaworskiego, czy zapewnienia o tym, że wcale nie chodziło o obrazę katolików do niego przemawiają.

*

Portal Fronda.pl: Barmanki w pubie „Ogórek” występują w strojach sióstr zakonnych. Co chcieli Państwo przez to powiedzieć? Jaki cel ma ten zabieg?

Katarzyna Augustyn, menadżerka pubu „Ogórek”: Zacznę od tego, że nie mieliśmy na celu obrażaniach czyichś uczuć religijnych. Nie sądzimy, by kawałek czarnej szmatki miał być odzwierciedleniem obrazy dla czyjejś religijności. Chcieliśmy po prostu wyróżnić się spośród wszystkich knajp wokół, stąd też wyjątkowy wystrój i przebrania barmanek za zakonnice.

Mówi Pani, że celem nie było obrażanie uczuć religijnych, jednak strój siostry zakonnej kojarzy się dość jednoznacznie, a zakładanie go przez osoby podające alkohol w pubie wydaje się niesmaczne. Zresztą, czytam wiele komentarzy, z których wynika, że katolicy jednak poczuli się urażeni.

Pamiętajmy jednak, że opinie na ten temat są różne. Siostry zakonne, które przechodzą obok naszego pubu uśmiechają się, życzą nam miłego dnia, a nawet robią sobie z nami zdjęcia. Jeżeli więc same siostry zakonne nie czują się urażone tym faktem, to chyba nie zrobiliśmy nic złego. Co więcej, nasze barmanki nie są skąpo ubrane – mają spodnie, koszule i welon na głowie. W pubie podajemy też jedzenie, więc można go traktować jako niezbędną opaskę na włosy.

Nie śmiem wątpić, że zdarzyły się sytuacje, o których Pani mówi i pojedyncze siostry zakonne nie widziały w strojach barmanek żadnego problemu, jednak praktycznie wszyscy duchowni, których zapytałam o opinię w tej sprawie, przedstawiali jednoznaczne krytyczne opinie. Pewne stroje są przypisane określonym stanom czy zawodom i niektórych granic po prostu nie wypada przekraczać – nie widziałam na przykład barmanek w burkach. Podkreśla Pani, że nie chcieliście urazić katolików, nie boi się Pani, że jednak w Polsce, w której – jak wynika z wielu sondaży czy badań opinii społecznej – jest zdecydowana większość, znajdą się osoby, które obraziliście?

Wydaje mi się, że najbardziej mogą się oburzać osoby starsze, którzy i tak nie są naszym targetem. Nasi docelowi klienci to ludzie młodzi, które podchodzą kreatywnie do życia. Urażamy czyjeś uczucia religijne? Przecież aktorki także przebierają się za zakonnice, występują w teatrach, kabaretach i nie budzi to oburzenia. A nasze barmanki przecież nie stoją w habitach.

Nie widzi jednak Pani różnicy pomiędzy aktorem, grającym w filmie a barmanką podającą alkohol w pubie? To przecież zupełnie inny kontekst. Co więcej, niektóre pozycje w Państwa menu jednoznacznie naigrawają się z katolików. Jak inaczej interpretować drinki „Dzika Katechetka” czy „Wściekły Kapłan”?

Absolutnie nie jest to naigrawania się z katolików. Czepiamy się barmanek przebranych za zakonnice, a dlaczego nie oburzamy się na księży, którzy piją alkohol i jeżdżą po pijanemu? Tego ludzie nie widzą, ale szukają sensacji tam, gdzie jej nie ma. Ludzie przebierają się w różne stroje – na przykład za policjantów czy wojskowych, a przecież to też jest zarezerwowane dla określonych grup. Dziś każdy przebiera się, jak chce po to, by przyciągnąć uwagę. Trzeba coś robić, aby się wyróżnić. Nie uważam, że robimy coś strasznego albo wyśmiewamy się z katolików.

Mówi Pani o wyróżnieniu się, a przecież żartów z katolików była już cała masa, kpin z księży, niewybrednych dowcipów o zakonnicach. Czy naprawdę uważa Pani za kreatywne przebieranie barmanek za zakonnice?

Powiem szczerze, że we Wrocławiu nie ma takie knajpy, w której obsługa byłaby przebrana za zakonnice. To jest wyróżnienie.

Rozm. MaR

**

Portal Fronda.pl: Na wrocławskim Rynku powstał pub „Ogórek”, w którym barmani występują w strojach sióstr zakonnych, a w karcie można znaleźć drinki „Dzika Katechetka” czy „Wściekły Kapłan”. W rozmowie z naszym portalem menadżerka knajpy przekonywała, że właściciele w ogóle nie mieli na celu obrażania katolików, a wyłącznie wyróżnienie się spośród wielu innych pubów. Ostatnio bardzo mocno zaangażował się Pan przeciwko obrażaniu chrześcijan przez twórcę spektaklu „Golgota Picnic”, zapytam więc Pana, czy taki pub i tak przebrane barmanki obrażają Pańskie uczucia religijne jako katolika?

Andrzej Jaworski, poseł PiS: To kolejna sytuacja, która pokazuje, że w Polsce można naigrywać się z osób wierzących. Owszem, nie doszło tu do złamania przepisu, mówiącego o obrażaniu przedmiotów służących sprawowaniu kultu religijnego, ale wszystko zmierza w kierunku sytuacji, w której katolicy mają czuć się niekomfortowo. Mamy klimat, w którym wyśmiewa się osoby w jakikolwiek sposób związane z Kościołem katolickim – kapłanów, siostry zakonne, katechetów... Przebieranie osób, obsługujących bar czy restaurację w stroje zastrzeżone dla danej funkcji musi budzić niesmak i zdecydowany sprzeciw. Nie wyobrażam sobie, aby ta sama menadżerka zebrała się na odwagę, b ubrać swoich barmanów czy kelnerów w stroje religii żydowskiej czy wyznania muzułmańskiego. A gdyby to się stało, a w karcie znalazłyby się sformułowania drwiące z tych religii, to dopiero wtedy można by uznać jej tłumaczenie za uczciwe i prawdziwe. Ona jednak wie, że tym ekscesem może dziś wywołać duże zamieszanie i nie grożą jej za to żadne konsekwencje, bo obecnie rządząca ekipa (w tym także władze Wrocławia) na to pozwalają.

Jak zapewnia menadżerka, nie wszyscy oburzają się na pub „Ogórek”. Jej zdaniem, zakonnice przechodzące nieopodal knajpy uśmiechają się, pozdrawiają personel a nawet fotografują się z barmankami.

To są oczywiste kłamstwa i ta menadżerka dobrze wie, że nie można tego zweryfikować. Może trzeba zamieścić fotografię tej pani w miejscu publicznym, podpisać imieniem i nazwiskiem oraz wymienić, jakie ma pomysły na promocję swojego pubu.

Co Pańskim zdaniem, należałoby zrobić w takiej sytuacji? Z jednej strony, pojawia się dylemat podobny jak przy okazji „Golgota Picnic”, że pisząc o takich sytuacjach czy bojkotując je, tylko nadajemy im rozgłosu, a przecież o to właśnie chodzi. Z drugiej – milcząc, dajemy ciche przyzwolenie na to, by takich miejsc, w których drwi się z katolików było więcej.

Po pierwsze, takich miejsc należy unikać. Po drugie, trzeba pytać właścicieli, czy mają świadomość tego, co wyprawiają. Wydaje mi się, że warto też zadać prezydentowi Wrocławia pytanie, czy takie praktyki mieszczą się w ramach kultury i dobrego smaku samorządu wrocławskiego. Przecież ta knajpa, jak wynika z medialnych doniesień, znajduje się w jednym z głównych miejsc wrocławskiej Starówki. Dodam jeszcze, że polskie społeczeństwo powoli dojrzewa do bojkotów pewnych firm i miejsc, a nawet więcej – do mówienia innym ludziom, że odwiedzanie takich miejsc jest po prostu obciachem. Nie jest to lokal modny, tylko obciachowy.

Rozm. MaR