W niektórych środowiskach tatuaże są łączone z modą, a nawet przynależnością do określonej grupy społecznej. Świadczą też o pewnym prestiżu na przykład w środowiskach artystycznych czy nawet gangsterskich. Niekiedy tatuaże są też utożsamiane z magią i czarami.

Komisja Europejska w 2015 roku zwróciła się do Europejskiej Agencji Chemikaliów o sporządzenie dokumentacji na temat barwników w tuszach do tatuażu i makijażu permanentnego, których stosowanie ma zostać ograniczone z uwagi ich szkodliwe działanie na zdrowie. Na liście przygotowanej przez agencję znalazło się w sumie około 400 substancji, a ograniczenia ich stosowania mają zostać wprowadzone w 2021 roku.

W barwnikach używanych przez tatuażystów – jak wykazali naukowcy z Wydziału Zdrowia Publicznego Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach – znajdują się toksyczne metale ciężkie, wśród których najczęściej występują kadm, ołów i arsen, który najczęściej występował w barwnikach zielonych.

Spośród pierwiastków spotykanych w tuszach i barwnikach do tatuażu arsen jest szczególnie szkodliwy. Jego szkodliwe działanie może ujawniać efekty nawet po kilku latach powodując nowotwory nerek, wątroby, płuc, skóry oraz pęcherza moczowego.

Co ciekawe i jednocześnie zastanawiające, w Polsce działalność tatuażystów w zasadzie nie jest poddawana żadnym kontrolom instytucji sanitarnych ani medycznych. Państwowa Inspekcja Sanitarna także nie posiada takich uprawnień, a tuatuażyści nie mają obowiązku zgłaszania się do tej instytucji, gdy rozpoczynają świadczenia tego typu usług.

Według GIS posiadanie tatuaży wiąże się także z ryzykiem zakażeń, wśród których najbardziej niebezpieczne są wirusy HIV, HBV, HCV oraz powstawanie odczynów alergicznych i choroby skóry.

W związku z zagrożeniami w usługach, gdzie jest konieczny bliski kontakt narzędzi ze skórą ludzką, Minister Zdrowia ma wydać nowe rozporządzenie na temat większych niż do tej pory wymagań sanitarnohigienicznych dla zakładów fryzjerskich, kosmetycznych, tatuażu oraz odnowy biologicznej.

 

mp/interia.pl